Do Portugalii jedzie się przez Grójec

W ubiegłym roku Boże Ciało wypadło 11 czerwca. Tego dnia Piotr Cieplak wyruszył na samotną wyprawę rowerową z Warszawy do Lizbony. Tę podróż znany reżyser opisał w Dziennikach rowerowych, których pierwszą część publikuje „Teatr” w majowym numerze. Były zatem Dzienniki motocyklowe Che Guevary, a teraz mamy Dzienniki rowerowe Cieplaka. Ale poza skojarzeniem tytułu nic tych dwóch tekstów nie łączy. Powiem od razu, że zapiski Cieplaka zapowiadają się nadzwyczaj ciekawie i aż szkoda, że na kolejne części trzeba będzie czekać z miesiąca na miesiąc. Właściwie to przy tej lekturze czuję się tak, jakbym sam ruszył w daleką podróż, choć prawdę mówiąc

Czytaj dalej

Kontakt

Kilka dni na Kontakcie. Zaraz po powrocie nie mam porządku w głowie, aby spisać myśli. Na gorąco mogę jedynie powiedzieć, że wszystkie przedstawienia, które widziałem, były w jakiś sposób ciekawe. Były bardzo różne – to fakt. Że też jury udało się porozdzielać nagrody… To chyba zasługa Ducha Św., który działał pod postacią Beaty Guczalskiej. Werdykt zresztą generalnie mi się podoba. Grand Prix dla dwóch spektakli Hermanisa mogło zaskoczyć, ale było zasłużone. Ich teatralność z pozoru nadzwyczaj ascetyczna wypełniała się prawdą opowiadanych historii, których sens budował się w głowach widzów bez natrętnych podpowiedzi. Młody aktor, który zagrał w monodramie Dziadek, wykonał

Czytaj dalej

Książki niedoczytane

Tydzień temu targi książki i teraz targi książki. Przez kupowanie książek nabawiam się nieustannych wyrzutów sumienia. Bo oczywiście kupuję książki z nieposkromionej chęci posiadania, z przekonania, że powinienem się nimi zainteresować, że na pewno lektura ich przyniesie jakieś pożytki, a może nawet przyjemności. Albo jedno i drugie. No więc kupuję, znoszę do domu i dokładam do sterty, która już leży koło łóżka. Najnowsze pozycje przykrywają te położone trzy dni temu. Razem przysłaniają te, które już leżą od tygodnia. A jeszcze niżej zalegają te, które nowe były dziesięć dni temu. Pod nimi przypominają się te, które wylądowały dwa tygodnie temu. I

Czytaj dalej

Miły cat

Autobiografia Stańki pt. Desperado, która ma formę wywiadu-rzeki przeprowadzonego przez Rafała Księżyka, liczy 500 stron i jest jedną z najciekawszych książek, jakie ostatnio czytałem. Pochłonąłem ją wczoraj w drodze do i z Krakowa, zapominając o mokrym bożym świecie. Czyta się ją nie tylko jako historię znakomitego jazzmana, ale nade wszystko wielkiej klasy artysty. Nie tak często się zdarza, żeby najlepsi nawet twórcy mieli tak niezwykłą samoświadomość własnego życia i sztuki. Przy czym Stańko nie objawia na szczęście głębinowego egotyzmu. Opowiada o sobie i swej twórczości z daleko idącą szczerością, która nie razi jednak ekshibicjonizmem. A dotyka nieraz trudnych doświadczeń np.

Czytaj dalej

Idioci w Korei

Z Arturem Liebhartem nie sposób grać w piłkę. Jeśli ci się trafi być z nim w jednej drużynie, to wiedz, że będzie na ciebie nieustannie pokrzykiwał: podaj, podaj, ale cokolwiek zrobisz: podasz czy nie podasz, to i tak będzie źle. Jeśli zagrasz przeciwko niemu, to przygotuj się na faule w stylu włoskim, które skutkują tym, że po starciu z Liebhartem leżysz jak długi, a on z miną niewiniątka woła: nic nie było, nic nie było. W takich sytuacjach wstępuje we mnie duch piłkarza Turu Turek i mam ochotę Liebhartowi przyłożyć. Mało przyłożyć – po prostu, uczciwszy uszy, przypierdolić… Mam ochotę,

Czytaj dalej

Podbiegnijmy kapeńkę, czyli kaliskie sentymenty

Trudno pisać o festiwalu w Kaliszu bez osobistych wspomnień. A mam ich dużo, bo szczególnie w latach 90. bywałem na nim dość regularnie. Pierwszy raz przyjechałem w 1991 roku jako początkujący krytyk miesięcznika „Teatr”. Sięgnąłem nawet teraz do tekstu, który wtedy napisałem. Boże, ale to były dyrdymały. Że też Andrzej Wanat mi to puścił… Chyba tylko z masochistycznej przyjemności sam siebie zacytuję: „Najciekawszy teatr przynosi jednak życie. Wracam po kolejnej pospektaklowej posiadówce i widzę, że drugą stroną ulicy Górnośląskiej niespiesznym krokiem podąża Krzysztof Globisz. Nie byłoby w tym nic oryginalnego, gdyby nie to, że na gazecie zawiniętej w rulon prześlicznie

Czytaj dalej

Filiżanka

W Muranowie można zobaczyć film pt. Filiżanka. Jest to swego rodzaju impresja, do której pretekstem stały się pokazy spektaklu Hotel pod Aniołem w różnych miejscach Kielecczyzny. Przypomnę, że przedstawienie kilka lat temu wyreżyserował Piotr Cieplak, a wystąpili w nim Joanna Kasperek i Grzegorz Artman. Historia bez słów, której bohaterami byli kobieta i mężczyzna. 12 scen z ich życia powstało z inspiracji obrazami Jerzego Nowosielskiego. Spektakl nie jest głównym tematem filmu. Kamera raczej koncentruje się na publiczności, która przyszła obejrzeć teatr. A przyszła w przedziwne miejsca: do dyskoteki, do jakiejś hali fabrycznej, na podwórze wiejskiego gospodarstwa, do nieczynnej bóżnicy. Aktorzy pokazywali

Czytaj dalej

Grażyna, Obserwator

Kupiłem ostatnio jednocześnie dwie powieści, które napisali moi koledzy. Gdyby autorami nie byli moi koledzy, prawdopodobnie nie kupiłbym tych książek. Nie mam wśród znajomych zbyt wielu powieściopisarzy. Gdy koledzy wydają dysertacje naukowe, fakt ten budzi moje uznanie, ale nie wywołuje drżenia serca. Ale napisanie i opublikowanie powieści, która liczy trzysta kilkadziesiąt stron, jest osiągnięciem naprawdę niebagatelnym. Nie mówię przy tym o pisaniu prozy, której nikt poza autorem nie jest w stanie zrozumieć. W podziw wprawiają mnie powieści, które mają historię, bohaterów, dialogi, tło obyczajowe i czasami nawet opisy przyrody. Takie powieści napisali moi koledzy, w tym jedną – koleżanka. Grażyna

Czytaj dalej

Tramwaj

Pamiętacie ten odcinek Czterdziestolatka, w którym brat Madzi –Antek, grany przez Gajosa, wraz z żoną i ojcem (cudowny Hańcza) przyjeżdża do Karwowskich, bo chce w Warszawie kupić samochód? Ale przedtem idą wieczorem do teatru (Narodowego oczywiście) na Zdzisława dzieje – jak nazywa spektakl Hanuszkiewicza Antek. Po powrocie Karwowski pyta o wrażenia z przedstawienia. – Bardzo interesujące, bardzo – odpowiada szwagierka, która ma ambicje zrobienia doktoratu na AWF. Antek jest bardziej sceptyczny: – Było bardzo interesujące, tylko nudne trochę. Ta opowiastka, a w szczególności jej pointa, często mi się przypomina przy różnych teatralnych okazjach. Ale dlaczego wczoraj na Tramwaju? Spektakl trwał

Czytaj dalej

Werdykt

Czytam werdykt jury Opolskich Konfrontacji „Klasyka Polska”. Nie przyznano Grand Prix, natomiast przyznano nagrodę główną Ziemi obiecanej w reż. Klaty oraz nagrodę specjalną dla reżysera Mariana Pecko za Iwonę, księżniczkę Burgunda z Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. Ta druga nagroda mnie cieszy, ponieważ spektakl znam, pisałem o nim na blogu jako jednej z ciekawszych inscenizacji sztuki Gombrowicza, przykładałem ręki do nagrodzenia jej na dwóch festiwalach teatrów lalkowych. W informacji PAP zacytowano opinię jurora Tadeusza Nyczka, który miał stwierdzić, że „nagroda specjalna dla Mariana Pecko została przyznana dlatego, że po raz pierwszy w konkursie głównym pojawił się teatr lalek. „Ponieważ był

Czytaj dalej