Kontakt

Kilka dni na Kontakcie. Zaraz po powrocie nie mam porządku w głowie, aby spisać myśli. Na gorąco mogę jedynie powiedzieć, że wszystkie przedstawienia, które widziałem, były w jakiś sposób ciekawe. Były bardzo różne – to fakt. Że też jury udało się porozdzielać nagrody… To chyba zasługa Ducha Św., który działał pod postacią Beaty Guczalskiej. Werdykt zresztą generalnie mi się podoba. Grand Prix dla dwóch spektakli Hermanisa mogło zaskoczyć, ale było zasłużone. Ich teatralność z pozoru nadzwyczaj ascetyczna wypełniała się prawdą opowiadanych historii, których sens budował się w głowach widzów bez natrętnych podpowiedzi. Młody aktor, który zagrał w monodramie Dziadek, wykonał kawał niezwykłej roboty. Minimalnymi środkami przedstawił prawdziwe historie trzech mężczyzn, którzy mogli być poszukiwanym przez niego dziadkiem zaginionym w czasie wojny. Ich losy bardzo różnie się ułożyły – jeden służył w Armii Czerwonej, drugi – w Wehrmachcie, trzeci – i tu, i tu. Godna szacunku jest odwaga opowiedzenia tych historii.

Na Kontakcie było więcej przedstawień, które bazowały na materiale dokumentalnym. Spektakl o mniejszości wietnamskiej w byłej NRD – kolejny projekt Rimini Protokoll zrealizowany tym razem w teatrze w Dreźnie. Matki z Rotterdamu, których nie widziałem, też się podobno zalecały autentycznością bohaterek i ich opowieści.

A obok tych spektakli, w których teatr spełniał inną niż tylko artystyczną rolę, było parę przedstawień, które oferowały mocną reżyserię i aktorstwo, i oparte były jednak na interpretacji tekstu klasycznego lub współczesnego. Tango Jarockiego. Wujaszek Wania z Teatru im. Wachtangowa w Moskwie. Jak ktoś widział spektakle Tuminasa, to może ta groteskowa forma narzucona Czechowowi nie była zaskoczeniem. Ale patrzenie jak rosyjscy aktorzy realizują tę konwencję mogło dostarczyć wrażeń.  Cięcie w reż. Osteremeiera. Przedziwna sprawa. Dawny brutalista Ravenhill brzmi teraz jak Pinter. Ostermeier reżyseruje jak Erwin Axer – niewidocznie, scenę oddaje aktorom i tekstowi. 

Toruński spektakl Caritas. Dwie minuty ciszy – bardziej ciekawy ze względu na to, jak aktorzy Horzycy go zrobili, niż co w nim opowiedziała reżyserka, nagrodzona ongiś na Kontakcie Lies Pauwels.

A poza tym towarzystwo na Kontakcie jak zwykle. Dziecinny skandal wywołał reżyser Rychcik na spotkaniu pospektaklowym (jego Samotność pól bawełnianych mocno podzieliła publikę, ale ja bym przedstawienia bronił). Szkoda, że nie zobaczył jak do sensu mówił o sobie i swoim teatrze Ostermeier.

Z jednego powodu Kontakt się nie udał. Bulwar Filadelfijski był w tych dniach zalany i ani razu nim się nie przeszedłem. To się w 20-letniej historii festiwalu nie zdarzyło.

 

1 946 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.