Filiżanka

W Muranowie można zobaczyć film pt. Filiżanka. Jest to swego rodzaju impresja, do której pretekstem stały się pokazy spektaklu Hotel pod Aniołem w różnych miejscach Kielecczyzny. Przypomnę, że przedstawienie kilka lat temu wyreżyserował Piotr Cieplak, a wystąpili w nim Joanna Kasperek i Grzegorz Artman. Historia bez słów, której bohaterami byli kobieta i mężczyzna. 12 scen z ich życia powstało z inspiracji obrazami Jerzego Nowosielskiego.

Spektakl nie jest głównym tematem filmu. Kamera raczej koncentruje się na publiczności, która przyszła obejrzeć teatr. A przyszła w przedziwne miejsca: do dyskoteki, do jakiejś hali fabrycznej, na podwórze wiejskiego gospodarstwa, do nieczynnej bóżnicy. Aktorzy pokazywali spektakl tam, gdzie teatr nie dociera i dla ludzi, którzy z teatrem się nie spotykają. To jest niezwykle piękna strona filmu: podpatrywanie reakcji widzów, którzy oglądają przedstawienie. Pamiętam, że na warszawskiej premierze odbiór Hotelu… był dość chłodny. W filmie nie ma jakichś spektakularnych sytuacji: ludzie patrzą na spektakl ze skupieniem, czasem z wyraźnym namysłem, o co właściwie chodzi, czasem się śmieją, czuje się, że przekładają to, co widzą na swoje doświadczenia. Niektórych widzów oglądamy jeszcze poza przedstawieniem, w ich miejscach życia i pracy. W filmie tak jak w spektaklu nie ma słów (chyba pada tylko jedna kwestia, gdy ktoś z anonimowych bohaterów podaje liczbę krzeseł przyniesionych na zaaranżowaną widownię). Bardzo intensywna jest natomiast warstwa dźwiękowa, no i obrazowa. Autorzy filmu przyznają się do inspiracji twórczością Bogdana Dziworskiego. Filiżankę zmontowali z Agnieszką Bojanowską – niezwykłą montażystką pracującą już od kilkudziesięciu lat (także z Dziworskim), która na spotkaniu po premierze wypaliła bez ogródek: ten film jest za bardzo komiksowy, za dużo w nim obrazków. Może miała rację, ale też jej ogromną zasługą było to, że te obrazki ogląda się w nieco hipnotyczny sposób. Współtwórca filmu, Grzegorz Artman, powiedział, że pracowali nad nim kilka lat. Zdjęcia z pokazów Hotelu realizowane były w ciągu dwóch lat. Dużo czasu zajęła też tzw. postprodukcja. A teraz Filiżanka jest do obejrzenia przez tydzień w Muranowie i jak twierdzi Artman pewnie na tym życie filmu się zakończy. Nie wszedł do obiegu festiwalowego. To chyba przypadek, że w tym samym Muranowie odbywają w tym czasie pokazy Doc Review. Filiżanka jest, jak to się mówi, niszowa. Nie jest w stanie konkurować z „wypasionymi” dokumentami. Jest po prostu za delikatna.

879 odwiedzin

3 Comments

      • tak, w bardzo kameralnym gronie, ale może dzięki temu rozmowa też była zupełnie inna od zwykłych dyskusji „po seansie”

        Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.