Książki niedoczytane

Tydzień temu targi książki i teraz targi książki. Przez kupowanie książek nabawiam się nieustannych wyrzutów sumienia. Bo oczywiście kupuję książki z nieposkromionej chęci posiadania, z przekonania, że powinienem się nimi zainteresować, że na pewno lektura ich przyniesie jakieś pożytki, a może nawet przyjemności. Albo jedno i drugie. No więc kupuję, znoszę do domu i dokładam do sterty, która już leży koło łóżka. Najnowsze pozycje przykrywają te położone trzy dni temu. Razem przysłaniają te, które już leżą od tygodnia. A jeszcze niżej zalegają te, które nowe były dziesięć dni temu. Pod nimi przypominają się te, które wylądowały dwa tygodnie temu. I tak razem układają się niczym warstwy geologiczne. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile leży książka, która jest na samym spodzie. Po prostu nie widzę jej, zatem nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ją nabyłem.

Czy z tego wynika, że kupuję książki, ale ich nie czytam? Myślę, że jest znacznie gorzej. Ja ich nie doczytuję. One wszystkie leżą nie pozamykane. Albo z zaznaczoną ostatnią przeczytaną stroną, żebym wiedział, od którego momentu wznowić lekturę, jeśli taki cud się zdarzy, że to zrobię. I to są moje wyrzuty sumienia. Żadnej książki nie odkładam na półkę, każdej daję szanse, że do niej wrócę. Mówię im: czekajcie cierpliwie. Ale to są takie rytualne zaklęcia. W gruncie rzeczy samooszustwa.

Jeżeli już czynię takie bezwstydne wyznania co do własnych lektur, to by sumieniem zatargać jeszcze mocniej przedstawiam skróconą listę książek, które zacząłem czytać i nie skończyłem. Kolejność jest zupełnie przypadkowa. Wybieram te, które mam w zasięgu wzroku:

  1. Kazimierz Kutz: Piąta strona świata. Tylko jeden rozdział przeczytany.
  2. Anna Fadiman: W ogóle i w szczególe. Eseje poufne. Zatrzymałem się na rozdziale o lodach.
  3. Nick Davidson&Saun Hunt: Kompletnie konkretnie. O tym, co jest nie tak ze współczesną piłką nożną. Tę pozycję właściwie powinienem połknąć bez trudu, a jednak…
  4. Jarosław Iwaszkiewicz: Dzienniki 1956-1963. Zatrzymałem się na 24 października 1959, czyli w połowie.
  5. Olga Katafiasz: Krzysztof Globisz. Notatki o skubaniu roli. Wiem, że Olga będzie zła, ale usprawiedliwiam się tym, że częściowo książkę przeczytałem w maszynopisie.
  6. Wojciech Jagielski: Modlitwa o deszcz. Tu jestem zły sam na siebie, bo książka świetna i powinienem ją skończyć.
  7. Paweł Goźliński: Jul. Tej prawdę mówiąc jeszcze nie zacząłem, ale już czuję jakbym jej nie doczytał.
  8. Stieg Larsson: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Taki bestseller, a ja stanąłem na 194 stronie.
  9. Dubravka Ugresić: Nikogo nie ma w domu. To taka zaległa lektura, przerwana na refleksjach autorki o Amsterdamie.
  10. Gabriella Fiori: Simone Weil. Kobieta absolutna. Myślałem, że ta książka pomoże mi w oglądaniu spektaklu Krystiana Lupy. Człowiek jest jednak pochopny w wyborze lektur.

 

Czy coś z tej listy wynika? Chyba nic.

Wczoraj zacząłem czytać Niesztukę Petera Esterhazy’ego.

1 099 odwiedzin

5 Comments

  1. Witaj, Bratnia Duszo :) Koło mojego łóżka, pod telewizorem, na stole, w łazience itp.grzecznie czekają: „Dzicy detektywi” Roberto Bolano (doczytani do połowy), ledwo rozpoczęte „Muzeum niewinności” Pamuka, dwie książki Mendozy, „Łaskawe” Littella (zaliczam trzecie podejście, doszłam może nawet do połowy!), Domosławski-Kapuściński (na to się teraz najbardziej uwzięłam i mam mocne postanowienie JEDNAK doczytać do końca), „Polski hydraulik” Zaremby, nowy Murakami, nowa Tokarczuk, „Z dzienników podróży” Venclovy, „Zaburzenie” Bernharda,”Millennium” Stiega Larssona tom 2 i 3 (pierwszy przeczytałam! cały!), „Proszę bardzo” Rottenberg (już bez mała skończyłam, ale nagle odłożyłam i-wiadomo)… Nie liczę 3 tomów wierszy (bo ich akurat na raz chyba nie trzeba czytać-uff). Nie liczę też paru tytułów, przy których się poddałam i jednak odłożyłam je na półkę – co by te sterty nie straszyły gości… I co? I zastanawiam się, kiedy ukaże się „Krwawy połudnk” McCarthy’ego…Pozdrawiam z Krakowa :)

    Reply

    • Tak przypuszczałem, że nas niedoczytujących jest więcej. Podejrzewam nawet, że każdy ma więcej książek niedoczytanych niż przeczytanych. Z Twojej listy do paru rzeczy w ogóle nie podszedłem (Pamuk, Murakami, Rottenberg). Domosławskiego i Tokarczuk zaliczyłem w całości i to są książki, które można doczytać do końca. Venclova leży na stercie, bo go dostałem w prezencie od wydawcy na targach. Czeka na swoją kolej. Ale czy się doczeka? W kraju, w którym zdecydowana większość ludzi nieczego nie czyta nasze problemy można uznać za nader wysublimowane.Pozdrawiam Cię serdecznie

      Reply

  2. A ja zaczęłam jakiś czas temu robić bezwzględną selekcję – niektóre pozycje sobie po prostu trzeba darować, bo wszystkiego i tak się nie da przeczytać. Kupuję też bardzo rozważnie, bo ostatnia przeprowadzka uświadomiła mi, że książki dużo ważą i domagają się coraz więcej przestrzeni. Nie muszę ich już wszystkich mieć, korzystam z bibliotek. System się sprawdza ;)

    Reply

    • Rozważnie kupować książki? Niestety nie jest to dla mnie dobra rada. Fadiman czytać jak tomik poezji? Spróbuję.

      Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.