Czasem coś pozytywnego

Natłok złych wieści, jakie nas codziennie zalewają, doprawdy jest męczący. Człowiek nie może wyjść z bezbrzeżnego smutku, gdy widzi, jak tu i tam, mówiąc po prostu, coś się pierdoli w niewyobrażalny sposób. Może dlatego, gdy zdarzy się – rzadko, bo rzadko – coś nieoczekiwanie dobrego, to trudno to przyjąć bez niedowierzania. Czy to aby na pewno się stało? Mam na myśli oczywiście niespodzianki w życiu teatralnym, bo cóż innego? Wydawało się, że teatr w Polsce nie może mieć sensownie wybranego dyrektora. Że jesteśmy skazani na skandale wyborom tym towarzyszące. Że posada dyrektora to jest coś wyjątkowo kłopotliwego. Ci, co się

Czytaj dalej

Na pożegnanie Roberta Kamyka

Wczoraj odbyło się niezwykle sympatyczne spotkanie, na którym żegnaliśmy naszego dobrego kolegę, szefa Redakcji Muzycznej, Roberta Kamyka. Jego decyzję o odejściu z Kultury przyjąłem jak Klaudiusz w Hamlecie: z jednym okiem płaczącym, z drugim – śmiejącym się. Wzruszenie wywołuje oczywiście świadomość straty. Każdy kto zna Roberta wie doskonale, że jest prawdziwym człowiekiem telewizji. Może miał już ją zaszczepioną w genach – jest wszak rodzinnie obciążony tym medium. Jego ojciec pracował przez lata na Woronicza, a wujkiem był legendarny komentator sportowy – Tomasz Hopfer. Zresztą jeśli przypomnieć sobie, jakim entuzjastą swojej dziedziny był Hopfer, jak wielkie zasługi położył dla popularyzacji sportu

Czytaj dalej

Historia jednej piosenki

Kiedy byłem małym chłopcem, nie lubiłem tej piosenki. Nadawali ją często w radiu, mama w kuchni ją podśpiewywała jak wiele szlagierów tamtego czasu. Nie lubiłem tej piosenki z powodu jej smutnej melodii. Skrzypcowy wstęp potęgował tylko rzewność. A mnie się podobały wtedy wesołe piosenki o skocznym rytmie np.: Po zielonej trawie piłka goni, Albo my wygramy, albo oni. Ta piosenka uskrzydlała mnie do tego, co najbardziej kochałem. Ale w tamtej smętnej piosence szczególnie denerwował mnie tekst, którego nie rozumiałem. A to, co niezrozumiałe, było po prostu głupie. Dlaczego wokalistka śpiewała: I ja żegnałam nieraz kogo, i ja żegnałam nieraz Dlaczego:

Czytaj dalej

Koniec Interpretacji?

Może to nie jest dziś wiadomość dnia, ale przeczytałem, że władze Katowic postanowiły dokonać zmian w Festiwalu Interpretacje. Na razie nie wiadomo jakich, jedno jest pewne, że w przyszłym roku impreza się nie odbędzie. Przyjmuję te informacje z żalem nie tylko dlatego, że przez wiele lat w różnym charakterze czułem się związany z tym festiwalem. Był taki czas, gdy Interpretacjom szefował Jacek Sieradzki (ich pomysłodawca), że korzystając z faktu, iż niektóre przedstawienia były prezentowane w studio TVP Katowice, transmitowaliśmy je na antenie Kultury. W ten sposób zarejestrowane zostały takie spektakle jak m.in.: Sprzedawcy gumek z IMKI, III Furie z Teatru

Czytaj dalej

Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy

Myślę, że wszystkich zaskoczę wyznaniem, że bardzo mi się podoba najnowsza premiera Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Nawet zaskakuję sam siebie, ponieważ wedle mojego gustu, a może przyzwyczajeń spektakl duetu Rubin/Janiczak powinien raczej mnie odrzucić. Nigdy zresztą nie byłem admiratorem ich twórczości, widząc w niej skłonność do grafomanii i wątpliwej prowokacji. No więc jechałem na Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy pełen przeczuć tych, co zawsze. Aż tu nagle… Nie będę szczegółowo opisywał i analizował, co zobaczyłem na scenie Polskiego. Z pewnością powstaną jeszcze różne rozbiory tego widowiska, a pożywkę z niego będzie miała krytyka feministyczna. Jest to

Czytaj dalej

Artyści

Skończył się serial Artyści, który obejrzałem tak jak się seriale oglądało za czasów mojego dzieciństwa – wszystkie odcinki z tygodnia na tydzień, pamiętając, żeby zdążyć na odpowiednią porę. Jakimś cudem to się udało, może raz tylko się spóźniłem, bo akurat byłem w Gdańsku na premierze znanej reżyserki, która sama mogłaby się stać bohaterką opowieści Strzępki/Demirskiego. Prawdopodobnie nie byłbym aż tak bardzo wiernym widzem serialu, gdyby nie jego branżowy temat. Dla mnie jako człowieka z tzw. środowiska czytelne były rozmaite żarty i aluzje, którymi naszpikowany został scenariusz. Osobny magnes tworzyła obsada, znacząco dobrana nawet w najmniejszych epizodach. Pytanie: czy dla widzów,

Czytaj dalej

Pożegnanie Andrzeja Wajdy

„Stał tu, był tu, rozpłynął się, nie ma go” – krzyczy Bogumił Kobiela w tej słynnej scenie we Wszystko na sprzedaż, gdy Andrzej Łapicki próbuje wyciągnąć od niego jakieś wspomnienie o bohaterze, o którym chce robić film. Tym bohaterem jest ukochany aktor, którego pierwowzorem był Zbigniew Cybulski. A potem Kobiela wychodzi za drzwi, za którymi widać napis „cisza”, bo scena rozgrywa się w wytwórni filmowej. To jeden z wielu, bardzo wielu obrazów z filmów Andrzeja Wajdy, który na zawsze zostanie w pamięci. Od dnia śmierci reżysera – jednak niespodziewanej, bo mimo sędziwego wieku wydawało się, że wciąż będzie z nami

Czytaj dalej

W związku z żenującym poziomem festiwalu

Właściwie trudno komentować to, co się stało w związku z prezentacją spektaklu Oliviera Frljicia na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Najmniejszą trudność stanowi oczywiście fakt, że przedstawienia nie widziałem, ale przecież dla innych, którzy w tej sprawie się wypowiadają to również żaden kłopot. To ciekawe zresztą, że skandal, który w przypadku festiwalowego pokazu może dotyczyć 200-300 osób, zostaje nagłośniony tak, jakby tę flagę narodową wyciąganą z pochwy aktorki oglądały miliony rodaków. Codziennie w telewizji pokazuje się rzeczy, które mogą budzić zgorszenie, są wątpliwe etycznie, albo przynajmniej obrażają gust i rozum, a jakoś nikogo to specjalnie nie obchodzi, choć siła rażenia telewizyjnego

Czytaj dalej

Marcin Jarnuszkiewicz

Wiadomość o śmierci Marcina Jarnuszkiewicza była tak zaskakująca, że trudno się do niej odnieść, by nie popaść w banał. Uruchamiają się jedynie wspomnienia, które z Marcinem się wiązały, a które sprawiają, że nie był mi osobą obojętną. Poznałem go niemal dokładnie 30 lat temu. Pod koniec października 1986 roku grupa studentów ówczesnego I roku Wydziału Wiedzy o Teatrze pod wodzą Lecha Śliwonika udała się do Tarnogrodu na Sejmik Teatrów Wiejskich. To była i jest impreza o ładnej tradycji w teatralnym ruchu amatorskim. Śliwonik zabrał nas w celach poglądowych, ale dlaczego tam się znalazł Marcin Jarnuszkiewicz? – nie pamiętam. Może był

Czytaj dalej

Krajobraz po bitwie

Mój poprzedni wpis w sprawie Teatru Polskiego oczywiście we wtorek stał się nieaktualny i dzisiaj można go czytać jako wyraz pobożnych życzeń. Słynne hasło porozumień sierpniowych, których rocznica dopiero co przypadła, że trzeba „rozmawiać jak Polak z Polakiem”, we Wrocławiu zamieniło się w potoczne: „gadał dziad do obrazu”. Aktorzy Polskiego, którzy zorganizowali wczoraj niemy protest, twierdzą, że pozbawiono ich głosu. Manifestacja ta wyglądała o wiele smutniej niż wiece, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu. Tam jeszcze czuło się energię sprzeciwu, gniew, rewolucyjny zgoła zapał. Padały przecież zapowiedzi radykalnych działań w obronie teatru. Tymczasem dnia 1 września nowy dyrektor wkroczył do

Czytaj dalej