Koniec Interpretacji?

Może to nie jest dziś wiadomość dnia, ale przeczytałem, że władze Katowic postanowiły dokonać zmian w Festiwalu Interpretacje. Na razie nie wiadomo jakich, jedno jest pewne, że w przyszłym roku impreza się nie odbędzie. Przyjmuję te informacje z żalem nie tylko dlatego, że przez wiele lat w różnym charakterze czułem się związany z tym festiwalem. Był taki czas, gdy Interpretacjom szefował Jacek Sieradzki (ich pomysłodawca), że korzystając z faktu, iż niektóre przedstawienia były prezentowane w studio TVP Katowice, transmitowaliśmy je na antenie Kultury. W ten sposób zarejestrowane zostały takie spektakle jak m.in.: Sprzedawcy gumek z IMKI, III Furie z Teatru Modrzejewskiej w Legnicy czy Ciała obce z Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Robiliśmy również studio festiwalowe. A przez ostatnie trzy edycje, gdy dyrektorką artystyczną festiwalu była Katarzyna Janowska, wraz z Romanem Pawłowskim pomagałem jej w tworzeniu programu. Interpretacje niewątpliwie wyróżniały się pośród setek festiwali w Polsce tym, że były poświęcone wyłącznie sztuce reżyserskiej, że posiadały oryginalną formułę przyznawania nagród, dzięki czemu zyskały wyjątkową rangę. Dostać Laur Konrada w Katowicach to było naprawdę coś.

Oczywiście w blisko dwudziestoletniej historii Interpretacji przechodziły one różne koleje. Festiwal powstał niejako na fali zainteresowania nowym pokoleniem reżyserów, wyznaczonym takimi nazwiskami, jak Warlikowski, Jarzyna, Augustynowicz, Cieplak. Gdy Janowska przejęła Interpretacje dokonała jednej istotnej zmiany w tradycji festiwalu: odstąpiła od zasady, że w konkursie mogli startować wyłącznie reżyserzy, będący najpóźniej 10 lat po debiucie. Ta zmiana była podyktowana sytuacją w życiu teatralnym, gdy okazało się, że dokonania następnych generacji twórców nie są aż tak ekscytujące jak ich starszych kolegów. Do rywalizacji mogli zatem stanąć wszyscy, choć pewne ograniczenie doboru spektakli stanowiły hasła wywoławcze kolejnych edycji festiwalu: wolność, tożsamość, przemoc.

Janowskiej skończył się kontrakt, po drodze zmieniła się też ekipa organizatorów festiwalu, która ma prawo poszukiwania nowych pomysłów. Wydaje się wszakże, że złym rozwiązaniem jest zmiana cyklu Interpretacji na biennale. Jeśli nadal mają być poświęcone sztuce reżyserskiej, to nie ma najmniejszego powodu, aby nie prezentowały tego, co dzieje się w tej dziedzinie w danym sezonie. Przecież w konkursie występuje zawsze tylko pięciu twórców, czyli selekcja jest możliwa nawet w słabszym czasie. Można modyfikować program konkursu, np. znowu skierować go w stronę młodych artystów (takie są podobno obecne intencje), ale festiwal odbywający się co dwa lata nie będzie miał odpowiedniej rangi. Mówię o tym z perspektywy obserwatora życia teatralnego całej Polski, dla którego Interpretacje były istotnym punktem odniesienia. Co dwa lata może się odbywać festiwal międzynarodowy, taki jak Dialog we Wrocławiu czy Kontakt w Toruniu, ewentualnie festiwal wąskotematyczny, jak Gombrowiczowski w Radomiu. Wygląda na to, że Katowicom Interpretacje się znudziły. Być może w strategii lokalnych urzędników pojawiły się inne hierarchie – oni tę imprezę organizują, ale czy ona jest tylko ich i dla nich? Pytanie więc podstawowe, czy festiwal w corocznej odsłonie znajdzie obrońców przede wszystkim w tamtejszym środowisku kulturalnym, wśród publiczności, zwłaszcza tej młodszej, dla której impreza była okazją do poznawania współczesnego teatru?

Być może problem z Interpretacjami jest jakimś znakiem czasów. Spotkałem się niedawno z opinią jednej z osób, która „robi” w festiwalach, że ich czas się kończy. To jest oczywiście kwestia do dyskusji. Ale teoretyzując na temat festiwali warto pamiętać o jednej praktycznej sprawie: one są dla ludzi. Czasami odnoszę wrażenie, że tzw. kuratorzy mają wielkie ambicje w konstruowaniu programów festiwalowych, formułują ich ideologie, ścigają się sami ze sobą na oryginalność, by potem chwalić się jak pliszki swoimi ogonkami. Tymczasem na festiwalu w ostatecznym rachunku liczy się autentyczne zainteresowanie widzów, a nie wmawianie im, co ma ich interesować. A poza tym dobrego festiwalu, jakikolwiek miałby temat i formułę, nie da się zrobić bez dobrych spektakli. Tylko co to dzisiaj znaczy: dobrych?

608 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.