Wspomnienia o Stachurze z okazji 30 rocznicy jego śmierci przypomniały mi, że ja też swego czasu byłem miłośnikiem jego twórczości i fascynowała mnie jego legenda. Zacząłem go czytać pewnie w najlepszym momencie, bo na początku lat 80., gdy pośmiertnie stał się idolem smutnej młodzieży i wszelkiej maści grafomanów. Najbardziej podobała mi się proza Stachury. Przeczytałem chyba wszystko: te pierwsze dwa tomy opowiadań, „Całą jaskrawość”, „Się”, „Siekierezadę”, „Wszystko jest poezja”. We wczorajszym tekście Dariusza Nowackiego o Stachurze z „GW” wyczułem odrobinę lekceważenia dla Stachury. Z ironią Nowacki odnosi się do przejawów Stachuromanii z lat 80. Tak jakbyśmy wspominali modę, która po