Bezczeszczenie piękna

Koledzy z redakcji podrzucili mi tekst Rogera Scrutona, filozofa angielskiego, pt. „Bezczeszczenie piękna” (przedrukował go tygodnik „Forum”). Autor ubolewa nad współczesną kulturą, która odwróciła się od pojęcia piękna. Podaje na to różne przykłady, m.in. niedawną inscenizację opery Mozarta „Uprowadzenie z Seraju”, w której można było oglądać wymyślne sceny seksu i przemocy, zabrakło jednak rzeczy najważniejszej: miłości. „Mozartowi wyrwano serce” – tak chyba pisze Scruton (nie mam tekstu pod ręką). Diagnoza oczywiście nie sprowadza się do utyskiwania na artystyczne skandale w rodzaju umieszczenia krzyża w naczyniu z moczem. W istocie dotyka problemu, który wszyscy pewnie odczuwają. Czytając ten artykuł przypomniał mi

Czytaj dalej

Columbo

Spośród wszystkich seriali kryminalnych, których jest w końcu bez liku, największy sentyment jednak mam do „Columbo”. Pamiętam, że już pacholęciem będąc oglądałem z zaciekawieniem kolejne odcinki w telewizji, które teraz kupuję regularnie na DVD. Z dzisiejszego punktu widzenia „Columbo” jest absolutnie anachroniczny. I nie chodzi tylko o brak jakiegokolwiek epatowania przemocą, nie ma efektów specjalnych, pościgów, strzelanek, mordobicia, tego wszystkiego, co jest na porządku dziennym w dzisiejszych kryminałach. Nie słyszałem, żeby porucznik kiedykolwiek przeklął. Zbrodnie dokonują się, jak to mawiała moja babcia, „u lepszych państwa”, w środowiskach finansjery, śmietanki artystycznej, „high socjety”. Żaden margines. No i rzecz podstawowa, która tak silnie wyróżniła

Czytaj dalej

Toskania

Nad naszym morzem przeczytałem książkę Ferenca Mate o Toskanii. Jest to jedna z wielu książek, które można ustawić na półce z toskanaliami (czy jest takie słowo? jeśli nie ma, to je właśnie wymyśliłem). Ta półka rośnie, ponieważ moda na Toskanię chyba nie mija. Wielu znajomych w Toskanii było, niektórzy właśnie są, inni się tam jeszcze wybierają. Mam też swoje doświadczenia i wspomnienia z Toskanią związane, ale nie będę się teraz z nich zwierzał. Książki takie jak Matego albo Frances Mayes kogoś, kto nie był w Toskanii, mogą znudzić, a nawet zirytować. Mate przez wiele stron najpierw opisuje jak szuka domu

Czytaj dalej

Czy wziąłbyś udział w Powstaniu?

Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego budzi we mnie ambiwaletne odczucia. A na pewno jej obchody. Z lekkim przerażeniem patrzę, jak mitologię Powstania przejmuje pop-kultura. Komiksy, płyty rockowe, rekonstrukcje walk, gadżety – wszystko niby adresowane do młodzieży w słusznej sprawie podtrzymywania pamięci. Nad morzem mogłem obserwować kilkuletnich chłopców, którzy z plastikowymi karabinami bawili się w powstańców, ponieważ byli zafascynowani jakimś komiksem o Powstaniu. Ich rodzice powiedzieli, że chłopcy i tak niczego innego nie czytają, więc chociaż dobrze że ten komiks… Do szału doprowadzają mnie durnowaci dziennikarze, którzy w telewizji i w radiu zadają nastolatkom pytanie: czy wziąłbyś udział w Powstaniu? I młodzi

Czytaj dalej

Człowiek z udaru

Siedzę sobie na plaży. Biedronki atakują, ale niezrażony przeglądam gazetę. A tu patrzę w „Dużym Formacie” wywiad z Radkiem Krawczykiem. Radka znam, bo jest młodszym kolegą z Wiedzy o Teatrze, ale przede wszystkim towarzyszem od oglądania meczów piłkarskich. W wywiadzie opowiada o swoje chorobie – trzy lata temu dostał udaru mózgu, wydawało się, że nie wyjdzie z tego. Już odbywały się msze w jego intencji, bo lekarze rozkładali ręce. Mówili, że nawet jeśli przeżyje, to grozi mu życie warzywa. Ale stał się cud i Radek wrócił do normalnego życia, do swojej rodziny, żony Ani i fajnych dzieci. Od roku przygotowuje

Czytaj dalej

Dworzec dla dwojga

Obejrzałem ten film na DVD, pierwszy raz od dwudziestu paru lat. Pamiętam, że mi się już wtedy podobał. W nieco sentymentalny romans pianisty i kelnerki z dworcowego bufetu wpisany został kawałek sowieckiej rzeczywistości, nawet z łagrem. Wzruszająca wciąż jest scena finałowa, gdy oboje biegną w zimowym pejzażu, aby zdążyć na apel (pianista dostał przepustkę na 12 godzin, by spotkać się z żoną), bo spóźnienie będzie traktowane jak ucieczka. Zimowe słońce wschodzi nad łagrem i kobieta woła: jak pięknie! Śmieszne są te drobne obserwacje życia sowieckiego. „Towarzyszu pianisto” – zwraca się milicjant. Afrik Simone oglądany z pierwszych kaset video. „Ekspries obied”

Czytaj dalej

Przegrodzki

I znowu umarł aktor. To lato jest bezlitosne. Przegrodzki był chory, to prawda. Mówiło się o tym od jakiegoś czasu. Ale przecież jeszcze nie tak dawno widziałem go na korytarzu w Narodowym. Miałem wrażenie, że ciągle go spotykam za kulisami. Jak zwykle perorował o czymś zapamiętale tym swoim charakterystycznym głosem, który młodzi aktorzy z upodobaniem parodiowali. Widziałem go wielokrotnie na scenie, od lat 80., gdy na Warszawskie Spotkania Teatralne przyjechał „Garderobiany” z Wrocławia. Przegrodzki grał Sira. Wydawało mi się, że jest to aktor w typie Łomnickiego. O podobnej ekspresji. Świetny był w „Krzesłach” Ionesco z Igą Mayr. Mam w oczach

Czytaj dalej

Szto diełat

„Szto diełat’?” – pytanie ze słynnej książki Mikołaja Czernyszewskiego powraca przy śniadaniu we wsi spokojnej i ciąży przeraźliwie. Ale bynajmniej nie chodzi o wizję nowego ustroju, marzenia na temat przyszłości ludzkości. „Co robić?” – to pytanie dotyczy tu i teraz. I nie jest tak łatwo na nie odpowiedzieć. Możliwości są różne, ale żadna satysfakcjonująca. Mama podsuwa synkowi pomysły, może pojedziemy tu, a może tam – wszystko odrzucane jest ze wzgardą. Bo w istocie pytanie „Co robić?” wypływa z obezwładniającego stanu nudy. Co robić, by ją zabić? Nudzące się dzieci to problem społeczny równie poważny, co bezrobotni. Zasłyszana przy stole historyjka:

Czytaj dalej

Mali terroryści

Świat się boi terrorystów spod znaku Al Kaidy, a w naszej wsi spokojnej oni już są. Nie wylądowali helikopterem, ale przyjechali dobrymi samochodami. Nie chodzą w turbanach. Noszą ładne ciuszki, starannie dobrane pod względem kolorystycznym. Nie mają też bród, bo jeszcze zarost im nie wyrósł. Z miejsca opanowali teren. Nie zaznasz spokoju. Gdy się pojawiają, z pewnością bezceremonialnie przerwą ci rozmowę. Sami mówią tylko tonem rozkazującym: zrób, kup, przynieś. Nie znoszą sprzeciwu. Dlatego ich opiekunowie wykonują wszystkie rozkazy. Odmowa kończy się bowiem krzykiem, płaczem, histerią, atakiem szału. W oczach starszych widać wtedy strach, jaki wzbudza zawsze ktoś silniejszy, o kim wiemy, że

Czytaj dalej

Stachura

Wspomnienia o Stachurze z okazji 30 rocznicy jego śmierci przypomniały mi, że ja też swego czasu byłem miłośnikiem jego twórczości i fascynowała mnie jego legenda. Zacząłem go czytać pewnie w najlepszym momencie, bo na początku lat 80., gdy pośmiertnie stał się idolem smutnej młodzieży i wszelkiej maści grafomanów. Najbardziej podobała mi się proza Stachury. Przeczytałem chyba wszystko: te pierwsze dwa tomy opowiadań, „Całą jaskrawość”, „Się”, „Siekierezadę”, „Wszystko jest poezja”. We wczorajszym tekście Dariusza Nowackiego o Stachurze z „GW” wyczułem odrobinę lekceważenia dla Stachury. Z ironią Nowacki odnosi się do przejawów Stachuromanii z lat 80. Tak jakbyśmy wspominali modę, która po

Czytaj dalej