Stańko

Nową płytę Stańki kupiłem jeszcze w październiku. Pierwszy raz słuchałem jej w samochodzie, jadąc do Opola. Jazda samochodem pewnie nie sprzyja słuchaniu tej płyty, ale nawet w takich warunkach już od pierwszych dźwięków można rozpoznać, że jest to świetna muzyka. Nie jestem na tyle znawcą, by ocenę tę jakoś uzasadnić. Daruję sobie też impresje na temat. Jedyne co mogę powiedzieć po swojemu, że ta płyta jest Stańkowo stylowa i może w stylu właśnie jest jej mistrzostwo. Nie ma w niej silenia się na nowatorstwo, na „przekraczanie siebie”, odkrywanie nowych rejonów i tego rodzaju presje, którym często podlegają pośledniejsi artyści. W

Czytaj dalej

Dom zły

Natalia Adaszyńska, moja sympatyczna koleżanka, zaprosiła mnie na premierę filmu „Dom zły”, w którym występuje jej małżonek, świetny aktor Robert Więckiewicz. Premiera nie miała jakiejś wielkiej oprawy, w końcu film Smarzowskiego to nie jest kolejna komedia romantyczna. W foyer najbardziej obfotografowany był Kuba Wojewódzki, który w filmie nie gra. Ale to takie dyrdymały, o których nie warto pisać. Za „Domem” szła fama filmu wybitnego, nagradzanego w Gdyni, o którym ktoś z recenzentów napisał: „to jeden z najważniejszych filmów dekady”. Epitet „najważniejszy” w krytyce często jest zmyłkowy, bo może skrywać taki w istocie sąd: film nie jest doskonałym dziełem sztuki, ale

Czytaj dalej

Tomek Mościcki

Wczoraj w foyer Teatru Polskiego promocja książki Tomka Mościckiego „Teatry Warszawy 1939. Kronika”. Zgromadziło się świetne towarzystwo na czele z Erwinem Axerem, Ewą Starowieyską i Jerzym Timoszewiczem. Z książką nie zdołałem się jeszcze zapoznać w całości, bo liczy czterysta stron z okładem, ale z fragmentów odczytanych przez Krzysztofa Kumora widzę, że rzecz się zapowiada pasjonująco. Lubię zresztą czytać tego rodzaju publikacje, złożone z faktów (w tym przypadku różnych wydarzeń życia teatralnego stolicy w ostatnim roku przed wojną) i komentarzy do nich (bardzo trafnie i inteligentnie wybranych przez Tomka fragmentów ówczesnych recenzji oraz wspomnień). Tworzy to bardzo piękny i ciekawy collage,

Czytaj dalej

Ustanawianie historii

Zajrzałem na konferencję „Ustanowienie historii. Historia teatru jako kreacja” w Instytucie Teatralnym. Na sali 20, może 30 osób – w większości zacni teatrolodzy – znani i lubiani. Nie potrafię się odnieść do meritum konferencji, która stawia sobie ambitne cele: „wzbogacenia i unowocześnienia polskiej historii teatru w jej aspekcie metakrytycznym i metodologicznym…”. Odniosłem wrażenie, że dążenie do „wzbogacania i unowocześniania” jest tak wielkie, że niektórym uczestnikom konferencji nakazuje poważnie zastanawiać się nad kwestią: „czym jest fakt?”, a młodym, ambitnym głowom rzucać pytanie znane od dawna: „czym jest prawda?” – przy czym od razu podają odpowiedź: „nie ma jednej prawdy”. No, wszystko

Czytaj dalej

Pszoniak

Rozmowa Michała Komara z Wojciechem Pszoniakiem, która ukazała się właśnie w książce pt. „Aktor” zawiodła mnie. W początkowych partiach, gdy Pszoniak wspomina dzieciństwo i młodość w Gliwicach i we wspomnieniach pracy nad niektórymi rolami (zwłaszcza u Swinarskiego) jest interesująca. Ale w spełnieniu prośby, którą kiedyś sformułował Tadeusz Różewicz: „Spróbuj napisać, na czym polega sztuka aktorska, kto to jest aktor, gdzie się to coś znajduje”, pozostawia niedosyt. Być może nie jest to możliwe, jednak nad książką ciąży grzech zaniechania. Winą obarczyłbym w dużym stopniu prowadzącego rozmowę, który właściwie rzecz całą sprowadził do przyjacielskiej konwersacji, od czasu do czasu okraszonej sążnistymi cytatami

Czytaj dalej

Lewandoś

W dodatku kulturalnym „Dziennika” wywiad z Łukaszem Lewandowskim. Czytam jego wypowiedzi, a jakbym go słyszał podczas naszych niezliczonych rozmów, odbytych przy okazji jeżdżenia po Polsce w ramach komisji Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Lewandoś jest kompanem doskonałym, można z nim wychylić kieliszek i można też iść w góry. Tego drugiego nie próbowałem, ale wiem, że Łukasz jest taternikiem zawołanym i podejrzewam, że jego przymioty charakteru wykształciły się i zahartowały podczas licznych wspinaczek. Góry pewnie byle kogo nie przyjmują. W Lewandosiu imponować może prawość i wewnętrzna uczciwość. Być może dlatego ma tak bezkompromisowy stosunek do teatru. W wywiadzie powiada: „Teatr

Czytaj dalej

Kaczki

Podobno wszyscy mają jakieś skłonności sado-maso. U mnie przybierają one nadzwyczaj wyrafinowaną formę: uwielbiam oglądać rozmaite gale polskiego filmu. W Gdyni, albo Kaczki, albo Orły, albo gdzie tam jeszcze robią ten nadwiślański Hollywood. Po stronie przyjemności mam: widok rodzimych gwiazd srebrnego ekranu, ich wdzięk, bezpretensjonalność, dowcip. Błyskotliwą konferansjerkę. Oprawę uroczystości: orkiestrę, światła, czerwony dywan. A jeszcze godni szacunku sponsorzy, mecenasi, dobrodzieje, którzy zaszczycają swoją obecnością. Ach, ten magiczny świat zniewala mnie i przyprawia o dreszcz podniecenia. Ale z drugiej strony: siedzę przed telewizorem, patrzę na te gale i czuję jak wstępuje we mnie duch Adasia Miauczyńskiego i normalnie zaczyna on

Czytaj dalej

Gardzienice na Pradze

W weekend zainaugurowano zimową siedzibę Gardzienic w jednej z prywatnych uczelni na Pradze. Prawdę mówiąc, zgubiłem się nieco w planach, czy zespół będzie grał w jakimś miejscu na terenie szkoły, czy gdzieś indziej? I w ogóle, czy teraz będzie stacjonował na stałe w Warszawie? Trochę to przykre, że tak zasłużony teatr opuszcza miejsce, w które zainwestował tak wiele wysiłku i stworzył genius loci. I teraz żeby zobaczyć spektakle Gardzienic nie będzie trzeba jeździć pod Lublin, tylko na Grochów? Nie będzie się łazić po polach, tylko po korytarzach z zainstalowanymi stanowiskami komputerowymi? Dziwne. Ale spektakle Staniewskiego pokazywane w tym nieoswojonym jeszcze

Czytaj dalej

Jurek Łukosz

W „Notatniku Teatralnym” czytam fragmenty dziennika Jurka Łukosza z przełomu roku 2005/2006. Bardzo przykra lektura. Jurka znam od lat. Trudno powiedzieć, żebyśmy się jakoś szczególnie kolegowali. Cenię go bardzo jako prozaika, dramatopisarza, eseistę. Lubię jako człowieka. Kiedyś jurorowaliśmy razem na festiwalu w Kłodzku. Miałem z nim kontakty z tytułu pracy w „Teatrze”. Spotykaliśmy się w przelocie we Wrocławiu. W tym dzienniku jest wzmianka o zamówieniu, jakie u niego złożyłem na napisanie wewnętrznej recenzji scenariusza „Mein Kampf” Taboriego (ZDFtheaterkanal chciał, żeby Kultura była koproducentem filmu na podstawie sztuki). Łukosz odnotowuje nawet fakt, że wypełnił rachunek za tę pracę. A przedostanie zdanie

Czytaj dalej