Nie widziałem jeszcze Księżniczki na opak wywróconej w Narodowym, ale po przeczytaniu dwóch recenzji czekam na wyjście do teatru z niecierpliwością. Są tak zniechęcające, że aż wywołują reakcję „na opak”. Ba, jeżeli niewidziane spektakle mogą się podobać, to Księżniczka już mi się podoba. W bezpłatnym dzienniku „Metro” czytam w recenzji: „nie sposób przejść do porządku dziennego nad sposobem, w jaki w tym spektaklu pokazywane są kobiety: potrafią tylko wzdychać i chcą jak najszybciej dorwać męża. Gdy na koniec okazuje się, że Flora (Kinga Ilgner) nie ma szans na zdobycie księcia Parmy (Piotr Adamczyk), dziewczyna właściwie bez słowa zadowala się propozycją