Czytam na chybił trafił fragmenty wywiadów z Grzegorzewskim zamieszczone w tomie Palę Paryż i wyjeżdżam.
„A czy Pan jest monogamistą?” – pyta Małgosia Piekut w ostatnim opublikowanym wywiadzie z 2003 roku (w nawiązaniu do pytania o to, czy monogamistą jest Hamlet-Wyspiański).
„Był taki film Godarda Dwie lub trzy rzeczy, które wiem o niej. Jest pewna skromność zawarta w tym tytule. Można przecież powiedzieć: cztery, pięć – do sześciu – które wiem o nich. I to już jest pycha. Męska. Jestem monogamistą.”
W tym samym wywiadzie mówi o chęci namalowania obrazu. „Mam farby, pędzle, wszystko mam. Wszystko czekało od dawna, czeka. Farby wyschły. Pędzle się skleiły. Oczy mętnieją. (…) Siedzę przed białymi płótnami i w myślach szukam motywów, które kiedyś już były”.
*
„Najbliższe plany?” – ostatnie pytanie Małgorzaty Dziewulskiej w rozmowie z 1992 roku dla Teatru.
„Podpalenie lontu”.
*
„Co Pan robił w czasie świąt?
Prawdę powiedziawszy to najczęściej leżałem pod kołdrą. Bałem się wstać z powodu strachu przed wybuchami zza okien; drugiego dnia też leżałem, bo bałem się, że mnie obleją. W sumie bardzo przyjemne i urozmaicone święta…”
Ten kawałek pochodzi z Pisma rodzinnego. Pszczółka Świętokrzyska. Pismo miało tylko jeden numer, ukazało się w 1992 roku. Z adnotacji dowiaduję się, że wywiad przeprowadziła córka Grzegorzewskiego, Antonina, która miała wtedy 14 lat. Ojciec – 52.
O ile pamiętam w 2005 roku Święta Wielkanocne wypadały pod koniec marca. Czy Grzegorzewski znowu nie wychodził z łóżka?
2 kwietnia zmarł papież. Ktoś mi wtedy mówił, że Grzegorzewski bardzo to przeżył. Tydzień później on sam umarł.
Ostatnie pytanie krótkiego wywiadu córki brzmi:
„Co Pan ma do powiedzenia?
Jak pani widzi, niewiele”.