Wczoraj minęła 13 rocznica śmierci Andrzeja Wanata. Był moim profesorem w Szkole Teatralnej. U niego chyba mieliśmy najcięższy egzamin – pytał z Czechowa. Rozmowa zaczynała się od testu ze znajomości opowiadań i sztuk. Wanat otwierał na chybił trafił któryś z dwóch tomów opowiadań, czytał kawałek i kazał zgadnąć, co to za utwór. To samo ze sztukami. Czytał tylko kwestie bohaterów bez podawania ich nazwisk czy imion. Jeżeli przeszedłeś ten test, dopiero zaczynał pytać o problemy twórczości Czechowa. Pamiętam, że dostałem czwórkę. Ale wiele osób oblało. A potem przez sześć lat był moim szefem w redakcji „Teatru”. Gdy umierał miał 55