Zamieniam się w Witolda Sadowego, bo co chwilę wspominam jakiegoś zmarłego. Ale o Puzynie pamiętam szczególnie. Minęło 20 lat od jego śmierci. Gdyby żył miałby 80 lat. Pisałem o nim pracę magisterską, z Irkiem Dobrowolskim zrobiliśmy o nim duży program telewizyjny bodaj w 1991 roku, poświęciłem mu parę tekstów. A zaczęło się od tego, że Jerzy Koenig zlecił mi napisanie referatu na swoje zajęcia o Puzynie. Sugerował, żebyśmy się spotykali z bohaterami tych wystąpień. Więc poszedłem do „Dialogu”, daleko nie miałem, bo redakcja znajdowała się dokładnie naprzeciwko naszego mieszkania na Puławskiej. Puzyna przyjął mnie w swoim skromnym gabinecie na czwartym piętrze. Biurko