Cytat

Czasami człowieka wkurza, że czyta coś, co sam bym miał ochotę napisać, a ktoś go uprzedził. No, więc jestem wkurzony na Andrzeja Franaszka za kawałek jego tekstu, który opublikował w „Tygodniku Powszechnym” w numerze zapowiadającym Kongres Kultury. Po Kongresie tekst brzmi równie wkurzająco, ale nie pozostaje mi nic innego jak go zacytować: „Martwi i gniewa mnie bowiem, że w publicznej czy przynajmniej medialnej debacie o kulturze, w tym nieustannym nadmiernym hałasie, zanikły pojęcia, jak sądzę, podstawowe.Gdzie więc jest „mistrz”, twórca, którego warto naśladować lub się z nim spierać?Gdzie samotność artysty, który nie tworzy w żadnych kolektywach, a co najwyżej w dialogu z innymi artystami? Gdzie wysiłek dążenia nie do

Czytaj dalej

Polański

Wygląda na to, że każdy musi zabrać głos w sprawie Polańskiego. Opowiedzieć się za albo przeciw. A ja z jednej strony mam chęć, a z drugiej czuję jakiś opór. Jestem jak ten rabin, do którego przyszli dwa kłócący się Żydzi, a on po wysłuchaniu każdego, jednemu i drugiemu przyznał rację. Inny Żyd, który się temu przysłuchiwał, zapytał: „Rebe, jak możesz przyznać rację jednemu i drugiemu, skoro ich racje się wykluczają?”. Na co padła odpowiedź: „I ty masz rację”…Bez żydowskiej kazuistyki pewnie sprawy Polańskiego nie da się rozpatrzyć. Bo z jednej strony oczywiście rację mają jego obrońcy, którzy się oburzają na

Czytaj dalej

Współczesny

Wieczór w Teatrze Współczesny, po części będący promocją listów Mrożka do Adama Tarna, a po części inauguracją jubileuszowego sezonu sceny przy Mokotowskiej. Andrzej Zieliński czytał Mrożka, Pszoniak Tarna. Maciej Englert wcielił się w Erwina Axera. Najlepiej słuchało się Zielińskiego, również dlatego, że we fragmenty listów wplecione zostały wyjątki z dzienników Mrożka. A one naprawdę ciekawie się zapowiadają. Ciągle do Mrożka kierowane są pretensję o małomówność i nieprzystępność. Wygląda na to, że w dziennikach wreszcie mówi o sobie, wreszcie się ujawnia i odkrywa. Na razie to tylko rąbek. Szkoda, że, jak słyszę, trzeba czekać jeszcze rok na wydanie całości zapisków. Mrożek

Czytaj dalej

Prowincjałki

W niedzielę w Zielonej Górze spotkanie poświęcone tzw. teatrom prowincjonalnym. Zorganizował je miejscowy Teatr Lubuski. Zjechało się paru dyrektorów i kierowników literackich teatrów, które nie są na giełdzie teatralnej wysoko notowane, choć swoje ambicje mają. Na to spotkanie powinni być zaproszeni też goście krakowskiego Kongresu Kultury, bo coś mi się wydaje, że pochłonięci ważnymi sprawami i inicjatywami zapomnieli, że kultura istnieje też w takich miejscach jak Zielona Góra, Gorzów, Słupsk, Jelenia Góra. Ktoś ją tam robi, ma swoich odbiorców, ma też problemy. Zastanawiałem się, czy byłbym w stanie pracować w takim miejscu, np. jako kierownik literacki teatru? Jak bym się

Czytaj dalej

Szpila

Pewne zasłużone pismo, które darzę szacunkiem i sympatią opublikowało w najnowszym numerze wspomnienie o Pinie Bausch, pióra skądinąd inteligentnego znawcy sztuk wszelakich. Wspomnienie nie jest długie, zajmuje pół stronicy. Autor w drugim akapicie wyznaje, że nie widział nigdy żadnego spektaklu Bausch na żywo, ale mimo to ma wrażenie, że jej teatr jest mu bliski. Twórczość jednej z najwybitniejszych artystek naszego czasu autor zna z opisów i z filmu Almodovara „Porozmawiaj z nią”, w którym zawiera się fragment spektaklu „Cafe Muller” z udziałem choreografki. Inny fragment tego słynnego przedstawienia autor obejrzał, jak powiada, na YouToubie [sic!] i lirycznie go opisał. Przyznaje,

Czytaj dalej

Kongres Kultury

Z zainteresowaniem śledzę doniesienia z Kongresu Kultury Polskiej. Podobno ogromne wrażenie wywołał reżyser Michał Zadara, który podczas panelu miał stwierdzić: „Pieniądze są, powiem państwu nawet gdzie one są. One są w stadionie Narodowym – mówił, wywołując oklaski publiczności. – Elity polityczne kompletnie się kulturą nie interesują. Łatwo dostępne jest zdjęcie naszego nieobecnego premiera z piłką. Kiedy nasz premier ostatnio dał się sfotografować w teatrze?”. Ten krótki cytat skłania mnie do refleksji, że świat jest jednak pełen paradoksów. Z ostatniego spektaklu Michała Zadary wyszedłem w przerwie. Osoba mi towarzysząca skarżyła się, że ze sceny strasznie wieje. Nie nudą, ale reżyser miał

Czytaj dalej

Bambino

Do powieści Ingi Iwasiów pewnie bym nie zajrzał, gdyby nie informacja, że jej akcja rozgrywa się w Szczecinie. Książka jest niezła, można ją na kilka sposobów czytać, ale mnie najbardziej interesował portret miasta, które znam z dzieciństwa. Bohaterowie „Bambino” chodzą ulicami, którymi i ja chodziłem. Pocztową, Małopolską, Buczka, Jagiellońską. Nie pojawia się w powieści chyba ani razu Mazurska, przy której mieszkaliśmy, a to prawie centrum. Bywają w parkach Kasprowicza i Żeromskiego, w których i ja bywałem. Jedzą w Domu Rybaka i w Kaskadzie, które to przybytki też pamiętam. Nie znalazłem informacji, gdzie się znajdował tytułowy bar „Bambino”, w którym spotykają

Czytaj dalej

Był sobie dziad i baba

Wczoraj w Instytucie Teatralnym pokaz pracy nad spektaklem pt. „Był sobie dziad i baba”. Reżyserką przedstawienia jest Agnieszka Błońska (w zeszłym sezonie widziałem jej przedstawienie w Koszalinie), choreografką Anna Godowska, związana z Bretoncaffe, ale przede wszystkim występuje w nim czwórka emerytowanych tancerzy. Powiem szczerze, że nie jestem zwolennikiem teatru tańca, czym zapewne daję dowód jakiegoś wstecznictwa. Ale wbrew miłośnikom tego gatunku, których jest dużo i coraz więcej, śmiem twierdzić, że ruchem czy gestem tancerz nie jest w stanie tak wiele wyrazić jak aktor dramatyczny słowem. Wolę aktora, który przez godzinę bez ruchu recytuje poezję niż tancerza, który przez dziesięć minut

Czytaj dalej

Witkacy

Czytając wywiady z prof. Deglerem na okoliczność wydanego właśnie tomu „Witkacego portret wielokrotny”, a i wertując tę książkę, przyłapuję się na myśli, że właściwie wolę czytać o Witkacym niż samego Witkacego, nie mówiąc o oglądaniu jego sztuk na scenie. Do Witkacego w teatrze zniechęciła mnie wystarczająco wiele przedstawień, głównie w tzw. teatrach prowincjonalnych, w których jeszcze nie tak dawno za szczyt ambicji uchodziło zagrać „W małym dworku”, „Matkę” albo „Wariata i zakonnicę”. To był dowód, że teatrowi w naszym małym mieście nieobca jest też awangarda. Spektakle zwykle były nawet nie okropne, ale śmiertelnie nudne, a to jest największy grzech przeciwko

Czytaj dalej

Wiocha

Rozgdakali się dzisiaj dziennikarze, jaką to „wiochę” zrobili politycy rządowi i jak się postanowili pogrzać w blasku złota siatkarzy, a prezydentowi nie dać tej przyjemności. Ale tuzy naszego dziennikarstwa już wczoraj prezentowały się z narodowymi bohaterami, uprzedzając władzę. Jak zawodnik Gruszka miał wieczorem iść do prezydenta, skoro on swoje 20 minut musiał odsiedzieć u Moniki Olejnik. Gwiazda mediów nie była w stanie przez te 20 minut zadać gwieździe siatki żadnego sensownego pytania, ale za to bardzo się do niego miło uśmiechała, włoski opadające na twarzyczkę poprawiała, nóżką ładnie obutą kiwała. I na koniec kwiaty chłopu dała. Już widzę jaki kumple

Czytaj dalej