Plaża w Pourville

  

Historia złodzieja obrazu Moneta „Plaża w Pourville”, skradzionego we wrześniu 2000 roku z Muzeum Narodowego w Poznaniu, urzekła mnie niezwykle. Śledztwo w sprawie umorzono już dawno, uznając prawdopodobnie, że obraz znalazł się za granicą u bogatego kolekcjonera i jest nie do odzyskania. Tymczasem okazało się, że dzieło Moneta ukradł 41-letni dzisiaj technik budowlany z Olkusza. Wyciął płótno z ram, wstawił kopię i zniknął. Przez prawie 10 lat trzymał obraz w skrytce w domu rodziców. Jak donosi prasa: czasami wyjmował go zza szafy i napawał się nim w samotności. Prokuratura twierdzi, że przestępstwa dokonał z miłości do sztuki impresjonistycznej. Wpadł przypadkowo. Policja zatrzymała go za niepłacenie alimentów. Zdjęto mu odciski palców i wtedy dzięki specjalnemu programowi ich porównywania wyszło na jaw, że zgadzają się one z odciskami, które złodziej pozostawił na ramie obrazu. Jak wiadomo linie papilarne są osobne dla każdego człowieka.

Historia jest pasjonująca nie tylko ze względu na sensacyjny charakter i szczęśliwe zakończenie. Jakże ciekawa musi być osoba złodzieja. Kryminalistyka zna przestępstwa popełnione w afekcie. Ale na ogół to przecież banalne uczucia: zazdrość, zawiedziona miłość, złość. Człowiek się wnerwi i bach siekierką… A jeśli kradnie, to w końcu po to, by coś z tego mieć. Technik budowlany z Olkusza musi posiadać niezwykłą wrażliwość. Wśród budowlańców, z całym szacunkiem dla nich, nie jest zwyczajne zamiłowanie do sztuki impresjonistycznej. Zapewne niejeden z nich posiada hobby, bywa, że oryginalne. Ale jak silna musiała być pasja tego człowieka, skoro był gotowy dla niej popełnić przestępstwo – obmyśleć je najpierw, poczynić odpowiednie przygotowania, odważyć się wreszcie, by to zrobić. Wyobrażam go sobie, jak po robocie na budowie przychodzi do rodziców, je u nich obiad, a potem zamyka się w pokoju, wyjmuje obraz ze skrytki, rozkłada i ogląda. Nie myśli o tym, że ma dzieło warte kilka milionów dolarów. Że gdyby je sprzedał, mógłby spłacić nie tylko zaległe alimenty, ale mógłby wyjechać do Paryża i przez resztę życia codziennie chodzić do Muzeum d’Orsay. Nie musiałby nic robić, tylko oglądałby swoich ukochanych impresjonistów. A jednak został w Olkuszu. Przyjemność oglądania „Plaży w Pourville” miał tylko dla siebie. Patrzył na obraz, a w głowie rodziły mu się myśli i uczucia, których nie jesteśmy w stanie naszym rozumem przeniknąć.

Trudno pochwalić to przestępstwo. Złodziej musi ponieść karę. Ale czy można znaleźć dla niego okoliczności łagodzące?

 

1 052 odwiedzin

4 Comments

  1. „Plaża z Pourville” tak przepięknie się komponuje z poprzednimi wpisami, jakby była sztuką napisaną przez życie na konkurs dramaturgiczny „Polska kultura – obawy i nadzieje”. Pozdrowienia.

    Reply

    • Michale, sztuka to będzie, jak ją Ty napiszesz. Ja bym ją tylko chętnie przeczytał, a potem zobaczył na scenie. Pozdrawiam

      Reply

  2. Któryś z Czechów mógłby napisać o tym opowiadanie (alimenty, zakłady budowlane na prowincji) lub Rosjanin (rozpacz po rozstaniu z żoną, siekiera), Włochów (akcent na obiad u rodziców), Dan Brown (spisek wielkiej centrali budowlanej), Stieg Larsson (brak kobiet na obrazie) ale napisał WM i chwała mu za to.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.