Kutz

W niedzielę Kazimierz Kutz będzie obchodził 85 urodziny. Kultura z tej okazji przygotowała specjalny program, w ramach którego pokażemy m.in. rejestrację spektaklu będącego adaptacją powieści jubilata: Piąta strona świata z Teatru Śląskiego w Katowicach. W ogóle tak się tydzień ułożył, że w miniony wtorek emitowaliśmy Zapach orchidei Rylskiego w reżyserii Kutza, a w poniedziałkowym Teatrze TV 17 lutego Jedynka przypomni Kolację na cztery ręce, w której Janusz Gajos i Roman Wilhelmi zagrali Bacha i Haendla. Nie będzie specjalnie wymyślną pochwałą, jeśli napiszę, że dali koncert gry. To są spektakle, które tworzyły na przełomie lat 80. i 90. niezwykłą serię przedstawień

Czytaj dalej

„Lód” w Narodowym

Ponieważ w interesującym wywiadzie, jakiego w „Scenie” udzielił Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego powiada o mnie, że jestem „skądinąd sympatyczny”, to nie wiem, jak mu sympatycznie powiedzieć, że najnowszą premierę sceny narodowej uważam za całkowitą klęskę. I nie chodzi o to, że inscenizacja Lodu jest nieudana, bo w końcu teatr ma prawo do porażek, a nawet normalne jest, że w repertuarach mamy więcej spektakli niedobrych niż dobrych. Rzeczy świetne, znakomite, wybitne dlatego takie są, że wyrastają na tle swoich przeciwieństw. Ale problem Lodu polega na czym innym: na stwarzaniu pozorów, że oto mamy do czynienia z artystyczną formą teatralną. Ba,

Czytaj dalej

Hübner

Wczoraj w Instytucie Teatralnym spotkanie poświęcone Zygmuntowi Hübnerowi w 25 rocznicę jego śmierci. Jednocześnie inauguracja działalności Fundacji Teatru Myśli Obywatelskiej, która za patrona obrała dyrektora Teatru Powszechnego. Tworzą ją osoby z nim związane – współpracownicy, przyjaciele, ludzie, którzy poczuwają się do pamięci, ale co jest istotne: zależy im, aby wartości, którym Hübner był wierny, próbować przenosić do współczesnego teatru. O tym była mowa podczas spotkania, choć nie jest to łatwy temat. I nie jest problemem zdefiniowanie Hübnerowskiego, jeśli tak to można nazwać: wzoru. Na podstawie tego, co robił w teatrze, co o nim pisał, jakim był dyrektorem teatrów i jakim

Czytaj dalej

1974

Zatem mamy nowy rok 2014. Nie mam chęci ani zdolności, by przewidywać, jaki będzie? Jedno jest już pewne: będzie to rok, który upłynie pod znakiem różnych historycznych rocznic. Kalendarz tak się bowiem ułożył, że w 2014 roku minie np. setna rocznica wybuchu I wojny światowej. Pani Mullerowa znowu powie do Szwejka: – A to nam zabili Ferdynanda. II wojnę też będziemy wspominać, bo przecież dnia 1 września roku pamiętnego – 75 lat temu – wróg napadł na Polskę. Wojenne rocznice na pewno przyćmi 70-lecie wybuchu Powstania Warszawskiego. W tym roku 1 sierpnia okaże się już z całą pewnością, że powstanie

Czytaj dalej

Kto ma mieć pomysły?

Święta upłynęły mi głównie na lekturze książki Kto ma mieć pomysły? To jest wybór szkiców i felietonów teatralnych z lat 1978-2008 autorstwa Jerzego Koeniga. Od dawna czekałem na tę publikację i nie tylko ja. To jest przecież druga książka Koeniga po Rekolekcjach teatralnych. Nie chcę jej tak na gorąco opisywać. Chciałem tylko sformułować parę uwag: 1. Bardzo dziękuję redaktorowi Kto ma mieć pomysły?, Pawłowi Płoskiemu i wszystkim osobom, które z nim współpracowały, że tę książkę mamy. Koenig wiele zrobił dla swoich studentów. Praca, którą wykonał Paweł, jest też wyrazem wdzięczności ucznia (uczniów) dla nauczyciela. Trudno o cenniejszy gest, zwłaszcza jeśli książka

Czytaj dalej

Do Damaszku

W rutynowym komunikacie z prośbą o wyłączenie komórek, poprzedzającym przedstawienia w Starym Teatrze, słyszymy kojący głos Anny Dymnej, która informuje, że osoby zakłócające spektakl będą wypraszane. Na jednym z pokazów festiwalowych Boskiej Komedii ktoś z widowni od razu krzyknął: hańba! Taki żart rozładowujący napięcie. Miałem okazję zobaczyć osławioną inscenizację Do Damaszku w reżyserii Jana Klaty. Publiczność stanowili przede wszystkim ludzie z branży, więc ekscesów nie należało się spodziewać. Sądząc po brawach na koniec, przedstawienie nie wzbudziło entuzjazmu. Aktorzy chyba tylko dwa razy wyszli do ukłonów. Widzowie już się spieszyli na następny pokaz. Ten odbiór był chyba nawet bardziej przykry niż

Czytaj dalej

Mikołajki

Ula, moja znakomita koleżanka, skierowała do mnie na Facebooku takie zawołanie: my chcemy bloga. Jak to na FB wpis obrodził lajkami i komentarzami innych koleżanek i kolegów, przy czym Witek bez ceregieli sprawę zamknął: „Majchros do roboty!!!”. Poczułem się jak pan Michał, którego Zagłoba wyciągnął z klasztoru kamedułów. Generalnie też uważam, że „memento mori”, ale zanim nadejdzie, warto jeszcze pamiętać o przyjaciołach. Zwłaszcza jeśli oni pamiętają o tobie. Zachęcony wracam zatem do zapisków, których pewnie bym nie zarzucił zupełnie, ale czasami trzeba sobie zrobić przerwę nawet w największych przyjemnościach. Zresztą o czym miałem pisać przez ten ostatni miesiąc? O tym,

Czytaj dalej

Rocznica

W piątek 6 listopada 1953 roku Telewizja Polska wyemitowała pierwszy spektakl teatralny. Była to sztuka radzieckich autorów Rachmanowa i Ryssa Okno w lesie w reżyserii Józefa Słotwińskiego – historia wojenna, z zaplecza frontu. W przedstawieniu wystąpili: Bolesław Płotnicki, Stanisław Jaśkiewicz, Jerzy Tkaczyk, Tadeusz Somogi, Czesław Roszkowski, Stanisław Zieliński, Maria Garbowska (jedyna żyjąca z tej obsady, zagrała niedawno rolę starej Palki w Pokłosiu Pasikowskiego). W spisie telewizyjnych spektakli, który posiadam, zapisano, że scenografię przygotował A. Bołtuć, a realizatorem telewizyjnym był R. Dzwonik (jak mieli na imię nie podaje nawet rzetelna baza Filmu Polskiego). Pewnie wybór utworu i data premiery nie była

Czytaj dalej

Wspomnienie z Powązek

Zawsze przy okazji Wszystkich Świętych przypomina mi się, jak będąc studentem Szkoły Teatralnej kwestowałem na Powązkach. Marek Piekut zapytał mnie, czy nie pomógłbym w akcji, a zrobił to z taką powagą, że człowiek czuł się zaszczycony i byłoby mu głupio odmawiać. Ale mimo to gdzieś z tyłu dumnej głowy dręczyła mnie wątpliwość, czy moja pomoc będzie wystarczająco skuteczna? W końcu kwesta cieszyła się popularnością, ponieważ zbiórkę pieniędzy prowadzili znani i lubiani aktorzy. A ja cóż – twarz miałem anonimową. No ale 1 listopada ruszyłem na Powązki, zabrawszy ze sobą koleżankę, żeby było raźniej. Pamiętam, że trafiliśmy najpierw do jakiegoś pawilonu,

Czytaj dalej

Do kolegi Miernika

Czytam Twój najnowszy felieton „bardzo osobisty” i muszę również Ci osobiście powiedzieć, że mnie szczególnie zirytował – szczególnie, ponieważ inne Twoje teksty z e-teatru też mnie denerwowały, ale nie aż tak, żeby się wdawać w polemiki. Zaczynasz swoje zwierzenia od autobusu do Kielc, w którym oglądasz zdjęcia ze spotkania klasowego, na które nie dotarłeś. „Faceci niemal wszyscy z wydatnym brzuszkiem, kobiety, których nie rozpoznaję.” Chciałem Ci tylko zwrócić uwagę, że gdybyś Ty wysłał swoje zdjęcie kolegom, to też mogliby Cię nie poznać – również kiedyś byłeś szczuplejszy. Ale dalej tworzysz wzruszający autoportret krytyka teatralnego, który poświęca życie osobiste, ponieważ nieustannie

Czytaj dalej