25

Z ciekawością przeczytałem, wysłuchałem i obejrzałem najrozmaitsze komentarze dotyczące rocznicy wyborów 4 czerwca. Dosyć zabawna wydała mi się rozmowa, jaką odbyli u Moniki Olejnik Wojciech Pszoniak i Jerzy Zelnik. Pszoniak grał rolę entuzjasty, Zelnik miał minę zatroskaną. Trudno było im się zgodzić, ponieważ byli  jak optymista i pesymista z tego przysłowia o szklance wody – jeden się cieszy, że jest do połowy pełna, a drugi marudzi, że w połowie pusta. Zelnik jako argument na rzecz porażek 25-lecia dołożył jeszcze jeden gwóźdź do trumny: mamy gorszy teatr. Zastanowiło mnie to stwierdzenie. I zaczęły dręczyć różne pytania. Z jakiego powodu mamy gorszy

Czytaj dalej

Kontakt nr 22

Jeśli to ostatni tydzień maja, to jesteśmy w Toruniu. Taka tradycja. Usiłuję sobie przypomnieć, kiedy byłem pierwszy raz na Kontakcie? Ale chyba w 92 albo w 93 roku, czyli na drugiej albo trzeciej edycji. W tym roku festiwal miał numer 22. W ciągu dwudziestu lat może tylko raz się zdarzyło, że do Torunia nie przyjechałem. Urosła więc cała góra sentymentów, przypominają się ludzie i przedstawienia. Mam oczywiście przed oczami Krystynę Meissner, która wprawiła imprezę w ruch. Stałym obrazem Kontaktu było wypełnione po brzegi foyer Teatru im. Horzycy na pospektaklowych spotkaniach. Był taki moment, że zjeżdżali się na festiwal całymi grupami

Czytaj dalej

Dolny Śląsk

Dawno nie jechałem samochodem do Wrocławia. Kiedyś się jeździło katowicką i później skręcało z niej na Bełchatów, i dalej przez Wieruszów, Wieluń, Oleśnicę. Pamiętam, że na tej trasie ciągle były roboty, więc trwało to godzinami. A teraz proszę, Internet pokazuje nową możliwość: autostradą na Łódź, zjazd w Wartkowicach na Poddębice, potem Sieradz i wyjazd na wysokości Wielunia. Najgorszy odcinek między autostradą a Wieluniem. Ale lubię takie boczne drogi, poza tym w pobliżu już są moje rodzinne strony, nawet drogowskazy pokazują: Turek. A jak już się wjedzie na wrocławską – niespodzianka: 100-kilometrowa, świetna, dwupasmowa szosa do samego Wrocławia. Można rzeczywiście pośpiewać

Czytaj dalej

Różewicz

Po śmierci Tadeusza Różewicza w różnych wspomnieniach cytowany jest jego wiersz: Czas na mnie czas nagli co ze sobą zabrać na tamten brzeg nic   więc to już wszystko mamo   tak synku to już wszystko   a więc to tylko tyle tylko tyle więc to jest całe życie tak całe życie   Ten wiersz jest tak piękny, że nie potrzeba do niego żadnego komentarza. Dzisiaj żegnany nim jest poeta, choć on sam dedykował go pamięci Konstantego Puzyny. Krytykowi Różewicz poświęcił jeszcze List do umarłego: „Doszły mnie niejasne wieści, mgliste informacje, że zmarł Pan w szpitalu, wśród lasów, jezior i

Czytaj dalej

„Noc żywych Żydów” w Dramatycznym

Dyrektor Słobodzianek, witając mnie wczoraj przed premierą Nocy żywych Żydów, wyraził życzenie, abym zauważył podczas wizyty w jego teatrze coś więcej oprócz zmiany foteli na widowni. Sugestia ta podziałała niezwykle mobilizująco na moje zmysły, które wytężyłem, zanim jeszcze oddałem okrycie wierzchnie do szatni. Mogłem zatem bez trudu spostrzec, jak elegancko dyrektor Teatru Dramatycznego się prezentował w otoczeniu trzech swoich uroczych współpracownic. Mając jeszcze chwilę do rozpoczęcia spektaklu przechadzałem się po foyer, pozdrawiając stałych bywalców stołecznych premier. Zasiadłem w końcu na widowni i sam się w duchu przestrzegłem, żeby nie oddawać się znów bezużytecznym wspomnieniom o dawnych fotelach: – Tym razem

Czytaj dalej

Dziady, czyli Halloween w Poznaniu

Gdybym był recenzentem teatralnym popularnej gazety (jeśli gazeta ta w ogóle zamieszczałaby recenzje teatralne), to napisałbym z emfazą, że takich Dziadów jeszcze w polskim teatrze nie było. I sam opis przedstawienia bez jego oglądania mógłby doprowadzić do palpitacji wrażliwe serca i umysły. Bo wystawcie sobie, że w tych Dziadach wszystko jest amerykańskie. Żadnej Litwy, ani więzienia u bazylianów, ani salonu warszawskiego. Do dedykacji Mickiewicza, która rozpoczyna spektakl dopisane są nowe nazwiska m.in.: Martina Luthera Kinga i Johna F. Kennedy. A potem na scenie pojawia się cała galeria figur amerykańskiej pop-kultury, które mówią tekstami bohaterów Dziadów. Guślarz to Joker, który animuje

Czytaj dalej

Fotele

Jako człowiek dość sentymentalny z niejakim smutkiem spostrzegłem podczas ostatniej bytności w Teatrze Dramatycznym m.st. Warszawy, że z jego widowni zniknęły dotychczasowe fotele. Nie było trudno zauważyć ich brak, ponieważ były one niezwykle charakterystyczne i nie zmieniały się, odkąd pamiętam, a ja pierwszą swoją wizytę w Dramatycznym datuję na koniec lat 70. Żywo przed oczami stoi mi Kubuś Fatalista, który jednak nie był grany na dużej scenie [czytelnicy uświadomili mi, że to pomyłka. Kubuś grany był na dużej scenie. Pamięć o teatrze bywa jednak zawodna – przyp. WM.]. Na niej na pewno widziałem Operetkę w reżyserii Macieja Prusa w doborowej

Czytaj dalej

Komedia. Nie-Boska

W najnowszych „Didaskaliach” zapis spotkania, które odbyło się w Instytucie Teatralnym na temat nienarodzonej premiery Nie-Boskiej komedii w Starym Teatrze. Organizatorzy określili rozmowę mianem „zdarzenia performatywnego”, co tak naprawdę jest klasycznym puszczaniem dymu z ognia, którego nie ma. Sens debaty o tym, co się zdarzyło w Starym Teatrze, byłby tylko pod warunkiem, że uczestniczą w niej wszystkie zainteresowane osoby: nie tylko reżyser, dramaturdzy i aktorzy, którzy byli gotowi w premierze wystąpić, ale również ta grupa, która z prób się wycofała oraz dyrekcja teatru. Dlaczego w Instytucie Teatralnym nie doszło do przedstawienia racji wszystkich stron konfliktu? Swoją drogą sytuacja była dość kuriozalna,

Czytaj dalej

„Dziady” Zadary

Czytam różne recenzje i opinie o Dziadach w inscenizacji Michała Zadary w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Spektakl widziałem tydzień temu na premierze. Kilka spraw jest charakterystycznych. Oczywiście w opisach podnoszona jest kwestia wystawienia całości tekstu (I, II, IV część wraz z dodatkami), co dotychczas w dziejach scenicznych Dziadów się nie zdarzyło (III część zaplanowano na przyszły rok). Ten pietyzm, godny Petera Steina (który z podobną ambicją wystawiał Fausta Goethego), wart byłby najwyższej pochwały, gdyby nie pytania, jakie rodzi wrocławski wyczyn: czy rzeczywiście twórcy przedstawienia wierzą w siłę tekstu Mickiewicza? I czy teatralny obraz, jaki zaproponowali, siłę tę oddaje? Z tymi

Czytaj dalej

Outsiderka

Swego czasu zwierzałem się już z atencji, jaką darzę prof. Małgorzatę Szpakowską. Przypomnę, że miałem z nią zajęcia z antropologii kultury, gdy była jeszcze wykładowcą na Wiedzy o Teatrze. Potem zamówiła parę razy u mnie tekst do „Dialogu”, co było nadzwyczajną nobilitacją. Zleciła mi też uporządkowanie papierów Puzyny, które zostały po jego śmierci. Nie spotykam teraz pani profesor zbyt często, ale zawsze z ciekawością czytam wszystko, co opatrzone jest jej nazwiskiem. Sięgnąłem oczywiście do książki Outsiderka, którą wydała Krytyka Polityczna, a którą tworzą rozmowy przeprowadzone ze Szpakowską przez pięć jej uczennic, skądinąd znanych już autorek prac z różnych dziedzin humanistyki.

Czytaj dalej