Jacek Dobrowolski

Czasami wyrzucam sobie, że za dużo czasu poświęcam na czytanie gazet. Ale na przyzwyczajenia nie ma rady. Co gorsza w oko mi wpadają jakieś drobne doniesienia, które następnie bardzo angażują moje myśli. Oto w dzisiejszym stołecznym dodatku „Gazety Wyborczej” w rubryce  listów czytelników czytam wypowiedź podpisaną przez Jacka Dobrowolskiego. Wydaje mi się, że autora znam, jest to znakomity tłumacz z języka angielskiego, miłośnik i znawca sztuki, człowiek wielkiej elegancji i kultury, oryginał niezwykły. Myślę, że tylko on mógł oprotestować pomysł, aby dla uczczenia rocznicy Chopinowskiej odbył się w Domu Polonii tygodniowy maraton, w którym setka amatorów bezustannie grałaby utwory kompozytora. Jacek uznał inicjatywę za „żałosną” i opinię swoją tak uzasadnił: „Sztuki wysokiej nie broni ilość, lecz jakość. Największym niebezpieczeństwem dla utworów wybitnych jest spłycenie przez nieudolnych wykonawców. (…) Pomysł maratonu chopinowskiego wiele mówi o duchu naszej epoki, który wyraża się w kulturze masowej – czyli, nie bójmy się tego słowa, kulturze plebejskiej – mechaniczną rekordomanią, gladiatorstwem medialnym i spłyceniem kultury wysokiej do konsumpcji przez niewybredne masy. Wódką Chopin wystarczająco poniżyliśmy naszego geniusza, a tu jeszcze to. Lepiej byłoby w Domu Polonii urządzić dwa koncerty 22 lutego i 1 marca, na których graliby znakomici pianiści, niż pozwolić amatorom bębnić dzień i noc przez okrągły tydzień. Propagowanie byle jakich wykonań utworów Chopina przez Stowarzyszenie Mieszkańców Ulicy Smolnej, Senat RP (o tempora, o mores!) i Wspólnotę Polską świadczy o tym, że duch muzyki Chopina jest im obcy. Odwiedzający maraton mają ponoć dostawać chopinowskie gadżety. Najlepiej zatyczki do uszu z jego profilem.”

Przepisuję fragmenty tego listu, ponieważ wyrażone w nim opinie wydają mi się tak cudownie anachroniczne, a więc niezgodne z duchem naszego czasu. Objawia się on wszak w haśle popularnego programu telewizyjnego „Mam talent”. Dziś podziw budzą właśnie amatorzy zdradzający niezwykłe umiejętności, a nie zawodowi artyści, którzy swój kunszt osiągnęli dzięki talentowi, ale także szkoleniu, pracy i często poświęceniu życia dla sztuki. Być może za jakiś czas publiczność się znudzi amatorami, tak jak minęła jej ochota na oglądanie reality shows. Czy wróci wtedy podziw dla prawdziwych mistrzów?

Jacka Dobrowolskiego mogę jedynie pocieszyć, że pomysł maratonu chopinowskiego dla amatorów nie jest najgłupszy spośród tych, które pojawiają się dla uczczenia urodzin kompozytora. Władze stolicy podobno obdarzają noworodki śpioszkami z wydrukowanym nekrologiem Norwida dla Chopina. Pominięto tylko w cytacie słowa: „zszedł z tego świata”.  

893 odwiedzin

3 Comments

    • Wyrażasz swoję opinię, jak zwykle, w rękawiczkach, a przecież pomysł jest debilny i Jacek gruntownie się z nim rozprawia. To nie ‚anachronizm” – to prawda i zdrowy rpzsądek

      Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.