Eksperymenty czas kończyć?

Redaktor naczelna „Przekroju”, Katarzyna Janowska, zabrała głos w sprawie Szczepkowska versus Lupa i stwierdziła: „Wierzgnięcie Szczepkowskiej (…) odczytuję jako krzyk: mistrzowie, eksperymenty czas skończyć! Wracajcie do teatru”. Ten sam ton wyczuwam w wielu komentarzach autorów, którzy popierają gest aktorki i widzą w nim zarzewie buntu. Jakiego buntu? I czyjego? Szczepkowska jest niczym Dolores Ibarruri La Pasionaria dla tej części środowiska i również publiczności teatralnej, która ma dosyć teatru dziwactw, wywracania klasyki na nice, postdramtycznego bełkotu, gołych chłopaczków na scenie etc.

Ja bym chętnie się do tej partii zapisał, tylko że wrodzony sceptycyzm każe mi zadać pytanie: ale czy ktoś zabrania w Polsce robić teatr „po bożemu”, teatr, w którym mamy do czynienia z mądrą interpretacją literatury i jej godną sztuką aktorską? Owszem, Lupa ma legion uczniów, ale gdzie są kontynuatorzy teatru Axera, Jarockiego, Dejmka? Siedzą gdzieś w podziemiu, czekając na sygnał, że już mogą wejść na scenę, bo wreszcie przepędzona zostanie banda Lupy? Tym, którzy by teraz pod Teatrem Dramatycznym jak dawna Transfuzja chcieli palić świeczki, zadedykowałbym strawestowane powiedzenie starego rewolucjonisty Kuronia: zamiast palić teatry twórzcie własne. Najłatwiej swoje słabości usprawiedliwić nienależnymi przewagami kogoś innego. Można się spierać o dzisiejszy kształt teatru Krystiana Lupy, ale na Boga to nie jest demon, który paraliżuje talenty. Róbcie teatr inny od Lupy, nawet przeciwko niemu, ale nie obwiniajcie jego za to, że nie potraficie takiego teatru zrobić.

Niewątpliwie jest w naszym życiu teatralnym problem zachwiania hierarchii wartości. Każdy ma tu coś na sumieniu. Krytyka, która częściej zajmuje się lanserstwem niż rzetelną analizą i oceną  teatralnych zjawisk. Władza, od której zależą różnego rodzaju decyzje dotyczące teatru, a która często nie ma w tej materii zielonego pojęcia (zaryzykowałbym twierdzenie, że władze w PRLu miały lepszego nosa na przykład w kwestii obsady dyrekcji teatrów niż obecne samorządy, choć to nie oznacza, że partyjni sekretarze byli wzorami mecenasów sztuki). W piersi powinno uderzyć się samo środowisko teatralne, które w istocie nie jest żadnym środowiskiem, nie ma liderów, nie potrafi mówić wspólnym głosem i nie ma właściwie nic do powiedzenia na temat funkcjonowania teatru we współczesnym społeczeństwie poza kilkoma frazesami. Ale ten stan chaosu być może jest naturalny dla naszych czasów. Jeśli tak, to jedynym sensownym zachowaniem się powinno być dbanie o warunki, by teatr rozkwitał niczym siedem kwiatów. By było w nim miejsce na eksperymenty i porządny teatr środka. Na godziwą rozrywkę i „przekraczanie granic”. Na mądrość i szaleństwo. I by mogli w nim pracować Krystian Lupa i Joanna Szczepkowska.

1 878 odwiedzin

12 Comments

  1. Wojtku, głowę zawracasz, Jakbyś nie wiedział, że „następcy Axera” nie mają gdzie pracować, bo np. w mieście stołecznym największe pieniądze idą na Dramatyczny, do tego dochodzą „nowocześni” dziennikarze i czytający ich dyrektorzy, czyli moda. Gdyby Lupa zdiełał autentyczne eksperymenty, nie byłoby o czym mówić, ale o braniu szmalu za nic, o karygodnych przekroczeniach etyki i dyscypliny, już tak! Niech sobie będzie Dramatyczny eksperymentalny, ale i dobry i profesjonalny. Bo nie jest! Środowisko jest myślowo spauperyzowane, bo widzi, że kto nie zakolegowany ten wyautowany i tylko modne trendy w cenie (niekoniecznie u widzów). Przykłady J. Wiśniewskiego, I. Kempy czy J. Głomba pokazują, że można inaczej, ale kiedy byłeś u nich ostatnio z kamerą?

    Reply

    • Jacku, w swojej pracy w TVP Kultura zawsze starałem się pokazywać różnorodność polskiego teatru. Robiliśmy spektakle Jarockiego, Grzegorzewskiego, Fiedora, Cieplaka, Augustynowicz, Ósemek przedstawienia Teatru im. Jaracza w Łodzi i Słowackiego w Krakowie obok przedstawień Warlikowskiego, Wojcieszka, Zadary czy Klaty. Z kamerą byliśmy u Janusza Wiśniewskiego (nagrałem jego wypowiedzi do programu „Rozmowy istotne”) i u Kempy („Sceny ze sceny” bodaj z listopada 2008 roku), która zresztą była nominowana ostatnio do naszych nagród Gwarancje Kultury. Mogę niestety mówić o tym w czasie przeszłym, ponieważ jak być może zauważyłeś programu „Sceny ze sceny” – jedynej cyklicznej audycji o teatrze w polskiej telewizji – nie ma na antenie od czerwca ubiegłego roku. A w ostatnim czasie nie ma w TVP Kultura ani „Informacji”, ani rozmów Jerzego Sosnowskiego, ani „Tygodnika Kulturalnego” – nie ma żadnych nowych programów publicystycznych, w których mogłaby się bieżąca tematyka teatralna pojawiać. Jakoś nie przeczytałem Twojego komentarza, choć wypowiadasz się często i gęsto, na temat tego, że jedyna telewizja misyjna, która podtrzymuje kontakt ludzi z kulturą, po prostu zdycha…Pozdrawiam Cię

      Reply

      • No, i pięknie, że dbasz o wizerunek firmy (ja się podpisałem natychmiast pod poparciem dla Was, a teraz wyłączyłem pudło), ale to nie zmienia faktu, że s y s t e m jest chory: konkursowe ustawki na dyrektorów, Nowak bez wykształcenia, jako autorytet i pieniędzodawca, Mieszkowski zakorzeniony w mediach, jako dyrektor, Klemm, jako marksista z koziej wulki, jako specjalista od Brechta, Miśkiewicz, likwidator repertuarowego teatru (wcześniej we Wrocławiu), jako dysponent największych pieniędzy w mieście, Lupa, jako nie stawiający się wykładowca na monstrualnym wynagrodzeniu i braku odpowiedzialności, Nowy (dom kultury) z nieograniczonym kredytem, itp, itd… System („kapitalizm polityczny”), który urodził Rycha, Zdzicha i Spółdzielnię przedstawiającą (się) na WST i „festach” za miliony, których brakuje na nie-lewicowe przedstawienia. Nie idzie o żaden „środek”, tylko o rzemiosło, czyli, żeby ich było słychać w 7 rzędzie. Lupy nie słychać, bo on to ma gdzieś… A ZROBIŁEŚ PROGRAM O CHLANIU WÓDKI I PALENIU MARYCHY NA SCENIE W PERSONIE? To idź i powąchaj! Wojtek, nie idzie o te czy inne nazwiska, ale o zasadę, która brzmi: pojęciem „eksperyment” można u nas usprawiedliwić każde głupstwo, bo brakuje edukacji (Twoja rola), znajomości źródeł (Twoja rola) i informacji (Twoja rola), jak to się robi gdzie indziej i za ile. U nas to, na ogół, zapośredniczenia i populistyczne popłuczyny (Klata, Zadara, Klemm, Demirski) po socrealizmie i Niemcach i ekshibicjonizm starzejącego się Lupy, który nie potrafi odejść z godnością. Awangarda to jest Bral, i tylko dzięki buntowi aktorów, parę osób się dowie, co umie. Nie ma pieniędzy, to „środowisko” się załapuje, zwalcza i podgryza… To mów, jak jest, a nie w rękawiczkach. Ciebie słuchają (w każdym razie masz armaty)…

        Reply

        • Jacku, prowadzimy tę polemikę na swoich blogach, więc nie będę powtarzał tego, co napisałem u Ciebie. Na koniec mogę Ci jedynie życzyć udanej pracy w Jeleniej Górze. Cieszę się, że możesz ponownie reżyserować sztukę Jurka Łukosza. Może z tym naszym teatrem nie jest tak źle, skoro po tym okropnym Klemmie możesz Ty pokazać w Jeleniej Górze swój teatr. Pozdrawiam

          Reply

  2. Myślę, że dużo ważniejsze spory toczą się przy okazji książki Domosławskiego. Domyślam się, że z różnych powodów możesz na tę sprawę patrzeć sceptycznie, ale mam pewność, że po tej książce nic już nie będzie takie samo i że to bardzo ważny głos naszego pokolenia: skupiony, wyważony, pozbawiony lustracyjnego szaleństwa, a jednak dla wielu niezwykle bolesny. Pozdrowienia

    Reply

    • Domosławskiego oczywiście czytam i czytam prawie wszystko, co o tej książce się pisze. Nie mam jeszcze wyrobionego poglądu, ale na pewno po przeczytaniu całej książki wtrącę swoje trzy zdania, bo sprawa rzeczywiście jest ciekawa.

      Reply

      • Nie rozumiem, dlaczego Domosławski ma być ważniejszy od teatru? A nie może być tylko ważny, szczególnie w aspekcie spychania opinii Bratkowskiego, Łubieńskiego czy Bartoszewskiego kosztem zgiełku jaki produkuje np. Kurkiewicz?Co do teatru, to ja też się cieszę (rok to trwało, nie ze wzgl. na walory lub ich brak, sztuki, ale na stan kasy po Klemmie). A Derkaczew (jako ta wdowa od Gogola) po Lemadamie sama się wychłostała zdejmując sobie recenzję bez udziału pewnego przewodniego redaktora; sama mi się do tego przyznała, choć ja mniemam, że to mógł być niedobrze napisany tekst, bo jak wiadomo, żadnych „afer” w polskim teatrze nie ma i nie było, alternatywy nie ma (Narodowy nie istnieje) i tylko telewizor wie lepiej.Wiosna może nie być Wasza. Może być, np. słoneczna. Ukłony

        Reply

  3. Zupełnie zgadzam się z Panem jeśli chodzi o możliwości tworzenia różnorodnego teatru w Polsce. Nie rozumiem tylko (wiem, że czepiam się szczegółów) czemu używa Pan stwierdzenia „gołe chłopaczki” – myślę, że nieporzebnie ocenia ich Pan przez pryzmat odtwarzanej roli, na którą aktor nie ma wpływu (rozumiem, że słowo „chłopaczek” jest nacechowanie negatywnie.)

    Reply

    • Użyłem tego sformułowania nieco ironicznie niejako wcielając się w argumentację przeciwników „nowoczesnego” teatru. Trudno nie zauważyć tendencji, że na scenie częściej dzisiaj można spotkać nagość męską niż kobiecą. Można zjawisko to poddać analizie teatrologicznej, choć ocena może też zależeć od indywidualnych upodobań.

      Reply

      • To niech Panowie twierdzący, że „można u nas uprawiać różny teatr” sami coś założą: teatr, telewizję, albo chociażby pismo bez stania u drzwi publicznego mecenasa. Najbardziej pluralistyczni są ci, co najbardziej zakorzenieni na niewzruszalnych posadach; a jak zaczyna się rozmowa o kosztach, to od razu lament, że kultura w niebezpieczeństwie i podpisujcie się obywatele… Ja też jestem za pluralizmem, ale od co najmniej 10 lat nie wyciągam ręki po miesięczną pensję tylko za każdym razem staję do konkursu. A kto je wygrywa? No kto? Nie krewni i znajomi królika? Znaczy, ktoś tu nie ma pojęcia o czym pisze (z okna na Woronicza ta kraina wygląda trochę inaczej).

        Reply

        • Wydaje mi się, że nie ma po co zakładać nowych teatrów: przecież Teatry: Narodowy, Stary, Dramatyczny są bardzo różnorodne, można obejrzeć Marat/Sade i Tango, Ifigenię i Damy i huzary, Personę i Pippi Pończoszankę. A to że Pan nie wygrywa w konkursach – może nie jest Pan na tyle zdolny?

          Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.