Duszejko

Nie jestem szczególnym miłośnikiem twórczości Olgi Tokarczuk, ale do jej nowej powieści zajrzałem zachęcony informacją, że akcja toczy się na ziemi kłodzkiej. W powieści mówi się: hrabstwo kłodzkie. Zdaję się, że kiedyś otrzymałem stosowny emblemat hrabstwa od człowieka, który nazwę tę wymyślił i spopularyzował, a który z Kłodzkiem nieodmiennie mi się kojarzy, czyli Mariana Półtoranosa. W latach 90. bywałem często w Kłodzku na festiwalach, które Marian organizował: w listopadzie na tzw. dużych Zderzeniach, a w maju na małych dla dzieci. Festiwale miały oryginalną formułę – łączyły rozmaite gatunki teatru –  i przede wszystkim świetną publiczność, którą Półtoranos aktywnie animował jako szef instytucji o nazwie Centrum Edukacji Kulturalnej. Te pobyty zrodziły we mnie sentyment do Kłodzka i okolicznych terenów. W ogóle lubię właściwie cały Dolny Śląsk, który zjeździłem przy okazji teatralnych delegacji. Ta ziemia ma swoje uroki krajobrazowe, architektoniczne i przede wszystkim dziwną aurę tajemnicy. Rozumiem ludzi, którzy tu się osiedlili jak np. artyści z Michałowic. Tokarczuk również gdzieś w Sudetach zamieszkała. W tej nowej powieści okoliczności przyrody odgrywają istotną rolę. Bo Tokarczuk napisała coś w rodzaju kryminału czy thrillera ekologicznego. Czyta się go przyjemnie, przede wszystkim dzięki osobie narratorki, pani o wdzięcznym nazwisku Duszejko, która jest nieco ekscentryczną, acz nie pozbawioną autoironii miłośniczką astrologii i obrończynią zwierząt. Mieszka w wiejskiej okolicy, którą upodobali sobie myśliwi – miejscowi notable. Ale wszyscy jeden po drugim zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach. Pani Duszejko jest przekonana, że padli ofiarą zemsty zwierząt. Nie będę zdradzał, jak się zagadka rozwiązuje. Intryga jest dość zręczna, ale nie tylko o nią chodzi. Filozofia ekologii, którą wyznaje Pani Duszejko, na szczęście nie sprowadza powieści do natrętnej dydaktyki. Nie mam żadnego zamiłowania do myślistwa, ale po lekturze książki nie zrezygnuję z jedzenia mięsa. Powieść ma tytuł: „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, co jest, zdaje się, cytatem z Williama Blake’a (który zresztą patronuje całej książce). To nie jest pewnie tytuł na bestseller, ale spodziewam się, że powieść może zdobyć popularność.

A wracając do Półtoranosa – dawno się z nim nie widziałem. Festiwalu chyba już od dobrych paru lat nie ma. W Kłodzku byłem ostatni raz przy okazji kręcenia programu o teatrze więziennym, który działa w miejscowym Zakładzie Karnym. To było ciekawe doświadczenie. Ale trochę wody w tej niesfornej Bystrzycy od tego czasu upłynęło.

555 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.