W wywiadzie o Warszawskich Spotkaniach Teatralnych ich organizator, Maciej Nowak, formułuje taką myśl: „z badań i obserwacji wynika jednoznacznie, że do teatru chodzą głównie kobiety, młodzież oraz geje”. Wygląda na to, że na widowni teatralnej należę do mniejszości. Czy powinienem walczyć o swoje prawa?
Myślę, że spokojnie możesz się podczepić pod kategorię „młodzież” ;) Zwłaszcza, że z walką o prawa mniejszości u nas kiepsko…
Walczyć!Być może napisać list do Hanny Gronkiewicz_Waltz z prośbą o utworzenie nowego etatu. Mam nawet pomysł jak taki etat można–by nazwać. Jest Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Studenta, Rzecznik Praw Człowieka. Nawet jest taka tajna organizacja AI – Amnesty International. Oni walczą w obronie praw uciśnionych, zniewolonych i zasmuconych. Dlatego walczmy razem o utworzenie Rzecznika Praw Widza Teatralnego,nie wiem kto–by miał nim zostać, ale ten ktoś, tak jak tamci na Mysiej niegdyś, wchodził–by na próby do Teatru i sprawdzał:słyszalność aktora z ostatniego rzędu w samym kąciku–rogu,dykcję–albo kazał aktorowi pójść do domu na kilka dni i ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć, aż wymówi wszystkie głoski dźwięczne, bezdźwięczne,a!!!jest jeszcze jedna sprawa, jak to tam się nazywa?Średniówka!dytyramb, jamb i itakie tam.ale to to już chyba Homer cosik na ten temat miał do zaśpiewania. Tym oto krótkim występem,kończymy myślsrebrnąbo złoto za drogie.i jeszcze jedno:>>”Jutro!”<
Pytanie raczej, czy uważasz, że teatr zaniedbuje Twoje prawa – heteroseksualnego mężczyzny nie będącego już młodzieżą (w rozumieniu statutów peerelowskich organizacji w stylu ZSP czy ZMS działaczem studenckim można było być do 35 roku życia)?
Mam wrażenie, że teatr najbardziej zaniedbuje prawo do sensu. Ale jego realizacja nie zależy ani od wieku, ani od płci, ani od preferencji takich lub innych – tych, którzy są na scenie i tych, którzy pozostają na widowni.
Można powiedzieć, że szczęśliwi są bohaterowie filmu „Inwazja barbarzyńców”, którzy pytając siebie, czy udało im się uniknąć, któregoś z XX-wiecznych „izmów”, odpowiadają twierdząco – „tak, kretynizmu”. Wypada więc, przypomnieć, co w jednym z ostatnich wywiadów radiowych powiedział Jerzy Koenig: „Teatr polski zawsze słynął z jednego – z bezmyślności”…
O, matko…! Jest aż tak źle?! Naprawdę żadnego promyczka nadziei…? mnie się jeszcze ciągle zdarza wzruszać w teatrze. Rzadko, bo rzadko, ale jednak. Wam juz nie? nic a nic? nigdy?!