Parę refleksji na gorąco po wczorajszej sensacji: Przede wszystkim nie został wybrany na drugą kadencję Jan Klata. Nie musiało się tak stać, ponieważ cokolwiek sądzić o jego dyrekcji, nie wyczerpała ona swoich możliwości, a nawet odstąpienie od początkowego programu (sezony inspirowane wielkimi reżyserami Starego) dało teatrowi większy oddech i zaowocowało spektaklami, a nie teoriami do nich budowanymi. Wydaje się, że były perspektywy na rozwój Starego pod dyrekcją Klaty. Decyzja, aby mu nie dać kolejnej szansy, ma posmak polityczny w tym sensie, że Ministerstwo Kultury jednak chciało dokonać zmiany. Nie wiem, czy chęć ta była rzeczywiście podyktowana krytyczną oceną działalności Klaty,