Młynarski – trzy elementy

Wczoraj widzów Teatru Ateneum witał ze zdjęcia uśmiechnięty Wojciech Młynarski. Ten uśmiech był jego znakiem rozpoznawczym, tak jak charakterystyczny jeżyk, błysk oczu czy timbr głosu. Pod zdjęciem ustawiono ładne róże. A teatr przy Jaracza był domem Młynarskiego. Tu dawał swoje autorskie recitale. Tu reżyserował pamiętne spektakle poświęcone bardom piosenki: Brelowi i Wysockiemu czy tak bardzo popularny wieczór, na który składały się teksty i wiersze Hemara. W Ateneum nie tak dawno do Młynarskiego wrócono w składance o tytule, który stał się jednym z jego wielu „skrzydlatych słów”: Róbmy swoje. Ciekawe, że piosenka, która miała budzić z marazmu PRL-owskiego schyłku, ciągle się

Czytaj dalej

Różne myśli o „Klątwie”

Jednak niestety nie. Doceniam w tym przedstawieniu intencje, które za nim stoją, emocje, które chce sprowokować, pewnego rodzaju odwagę, zdolność twórców do autoironii, zaangażowanie aktorów – ale nie potrafiłem patrzeć na spektakl w Powszechnym inaczej, jak na kabaret. Momentami bardzo śmieszny, momentami trafiający w czułe punkty, ale jednak przekaz został sformułowany bardzo grubymi środkami. Pytanie: może dzisiaj nie da się już inaczej? Może tylko taki radykalizm, jak się okazuje, elektryzuje ludzi? Świadczyłoby to jednak dość marnie o naszej zdolności tworzenia i odbioru kultury. Na subtelności nie ma już miejsca. Czy spektakl obraża tzw. uczucia religijne? Wobec takiego pytania człowiek jest

Czytaj dalej

Na jubileusz Witka Górki

O Witku Górce już pisałem swego czasu na blogu (kto ciekaw niech sięgnie po wpis z 16 listopada 2012 roku). Jeśli jednak nasz pierwszy sekretarz (jak to brzmi!, chodzi rzecz jasna o sekretariat programowy TVP Kultura) znów staje się dla mnie inspiracją, to z nowych powodów. Po pierwsze, Witek opublikował właśnie wywiad-rzekę z Tadeuszem Woźniakiem. Kim jest Tadeusz Woźniak – wszyscy wiedzą, ale, jak mawia Młynarski, ja jeszcze przypomnę. Przede wszystkim to piosenkarz, czy raczej balladzista, kompozytor, znany z takich utworów jak Zegarmistrz światła purpurowy, Smak i zapach pomarańczy, Hej Hanno i innych. Powiem szczerze, że Woźniak ze swoim charakterystycznym

Czytaj dalej

Teatr gestu

Nie byłem na najnowszej premierze Teatru Studio, ale widziałem na Facebooku nagranie końcowych owacji, podczas których aktorzy występujący w spektaklu pojawili się z charakterystycznymi czarnymi naklejkami na ustach. Jak wiadomo jest to manifestacja wyrażająca protest w sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu. Takie gesty solidarności dla tamtejszych aktorów ze strony środowiska są oczywiście ważne i potrzebne – nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to, co dzieje się z teatrem wrocławskim jest rzeczą haniebną. Niestety w przypadku demonstracji w Teatrze Studio mam zastrzeżenia co do jej uczciwości i przyzwoitości. Oto bowiem odbyła się ona na scenie teatru, który dokładnie rok temu przeżywał takie

Czytaj dalej

Męka św. Jacka

Na Kuronia. Pasję według św. Jacka do Teatru Powszechnego szedłem z ciekawością, wynikającą przede wszystkim z nabożeństwa, jakie mam dla tytułowego bohatera. Należę bowiem do pokolenia, dla którego Jacek Kuroń był legendą, kimś fascynującym w całej złożoności jego życia i postawy. Może na swój sposób był też niedościgłym wzorem faceta, który łączył pasję działania, niespożytą energię, siłę mentalną z wrażliwością. Jak to ktoś o nim powiedział: był buldożerem z czułym sercem. Spodziewałem się, może naiwnie, że coś z tego portretu uda się w teatrze odtworzyć, zwłaszcza że tak strasznie dzisiaj brakuje ludzi pokroju Kuronia. Tymczasem zawiodłem się srodze. Spektakl w

Czytaj dalej

Czasem coś pozytywnego

Natłok złych wieści, jakie nas codziennie zalewają, doprawdy jest męczący. Człowiek nie może wyjść z bezbrzeżnego smutku, gdy widzi, jak tu i tam, mówiąc po prostu, coś się pierdoli w niewyobrażalny sposób. Może dlatego, gdy zdarzy się – rzadko, bo rzadko – coś nieoczekiwanie dobrego, to trudno to przyjąć bez niedowierzania. Czy to aby na pewno się stało? Mam na myśli oczywiście niespodzianki w życiu teatralnym, bo cóż innego? Wydawało się, że teatr w Polsce nie może mieć sensownie wybranego dyrektora. Że jesteśmy skazani na skandale wyborom tym towarzyszące. Że posada dyrektora to jest coś wyjątkowo kłopotliwego. Ci, co się

Czytaj dalej

Na pożegnanie Roberta Kamyka

Wczoraj odbyło się niezwykle sympatyczne spotkanie, na którym żegnaliśmy naszego dobrego kolegę, szefa Redakcji Muzycznej, Roberta Kamyka. Jego decyzję o odejściu z Kultury przyjąłem jak Klaudiusz w Hamlecie: z jednym okiem płaczącym, z drugim – śmiejącym się. Wzruszenie wywołuje oczywiście świadomość straty. Każdy kto zna Roberta wie doskonale, że jest prawdziwym człowiekiem telewizji. Może miał już ją zaszczepioną w genach – jest wszak rodzinnie obciążony tym medium. Jego ojciec pracował przez lata na Woronicza, a wujkiem był legendarny komentator sportowy – Tomasz Hopfer. Zresztą jeśli przypomnieć sobie, jakim entuzjastą swojej dziedziny był Hopfer, jak wielkie zasługi położył dla popularyzacji sportu

Czytaj dalej

Historia jednej piosenki

Kiedy byłem małym chłopcem, nie lubiłem tej piosenki. Nadawali ją często w radiu, mama w kuchni ją podśpiewywała jak wiele szlagierów tamtego czasu. Nie lubiłem tej piosenki z powodu jej smutnej melodii. Skrzypcowy wstęp potęgował tylko rzewność. A mnie się podobały wtedy wesołe piosenki o skocznym rytmie np.: Po zielonej trawie piłka goni, Albo my wygramy, albo oni. Ta piosenka uskrzydlała mnie do tego, co najbardziej kochałem. Ale w tamtej smętnej piosence szczególnie denerwował mnie tekst, którego nie rozumiałem. A to, co niezrozumiałe, było po prostu głupie. Dlaczego wokalistka śpiewała: I ja żegnałam nieraz kogo, i ja żegnałam nieraz Dlaczego:

Czytaj dalej

Koniec Interpretacji?

Może to nie jest dziś wiadomość dnia, ale przeczytałem, że władze Katowic postanowiły dokonać zmian w Festiwalu Interpretacje. Na razie nie wiadomo jakich, jedno jest pewne, że w przyszłym roku impreza się nie odbędzie. Przyjmuję te informacje z żalem nie tylko dlatego, że przez wiele lat w różnym charakterze czułem się związany z tym festiwalem. Był taki czas, gdy Interpretacjom szefował Jacek Sieradzki (ich pomysłodawca), że korzystając z faktu, iż niektóre przedstawienia były prezentowane w studio TVP Katowice, transmitowaliśmy je na antenie Kultury. W ten sposób zarejestrowane zostały takie spektakle jak m.in.: Sprzedawcy gumek z IMKI, III Furie z Teatru

Czytaj dalej

Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy

Myślę, że wszystkich zaskoczę wyznaniem, że bardzo mi się podoba najnowsza premiera Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Nawet zaskakuję sam siebie, ponieważ wedle mojego gustu, a może przyzwyczajeń spektakl duetu Rubin/Janiczak powinien raczej mnie odrzucić. Nigdy zresztą nie byłem admiratorem ich twórczości, widząc w niej skłonność do grafomanii i wątpliwej prowokacji. No więc jechałem na Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy pełen przeczuć tych, co zawsze. Aż tu nagle… Nie będę szczegółowo opisywał i analizował, co zobaczyłem na scenie Polskiego. Z pewnością powstaną jeszcze różne rozbiory tego widowiska, a pożywkę z niego będzie miała krytyka feministyczna. Jest to

Czytaj dalej