Wczoraj widzów Teatru Ateneum witał ze zdjęcia uśmiechnięty Wojciech Młynarski. Ten uśmiech był jego znakiem rozpoznawczym, tak jak charakterystyczny jeżyk, błysk oczu czy timbr głosu. Pod zdjęciem ustawiono ładne róże. A teatr przy Jaracza był domem Młynarskiego. Tu dawał swoje autorskie recitale. Tu reżyserował pamiętne spektakle poświęcone bardom piosenki: Brelowi i Wysockiemu czy tak bardzo popularny wieczór, na który składały się teksty i wiersze Hemara. W Ateneum nie tak dawno do Młynarskiego wrócono w składance o tytule, który stał się jednym z jego wielu „skrzydlatych słów”: Róbmy swoje. Ciekawe, że piosenka, która miała budzić z marazmu PRL-owskiego schyłku, ciągle się