Jurek Łukosz

W „Notatniku Teatralnym” czytam fragmenty dziennika Jurka Łukosza z przełomu roku 2005/2006. Bardzo przykra lektura. Jurka znam od lat. Trudno powiedzieć, żebyśmy się jakoś szczególnie kolegowali. Cenię go bardzo jako prozaika, dramatopisarza, eseistę. Lubię jako człowieka. Kiedyś jurorowaliśmy razem na festiwalu w Kłodzku. Miałem z nim kontakty z tytułu pracy w „Teatrze”. Spotykaliśmy się w przelocie we Wrocławiu. W tym dzienniku jest wzmianka o zamówieniu, jakie u niego złożyłem na napisanie wewnętrznej recenzji scenariusza „Mein Kampf” Taboriego (ZDFtheaterkanal chciał, żeby Kultura była koproducentem filmu na podstawie sztuki). Łukosz odnotowuje nawet fakt, że wypełnił rachunek za tę pracę. A przedostanie zdanie zamieszczonych zapisków brzmi: „Przyszły pieniądze z telewizji”. Sprawa tej recenzji była dla mnie chyba ostatnią okazją do kontaktu z Jurkiem. Potem na jakiś czas zniknął z pola widzenia. Aż w końcu Krzysiek Mieszkowski opowiedział mi, że Jurek zachorował, że jego życie się całkowicie zmieniło. Trudno o tym mówić, bo wiadomości mam z drugiej ręki. Poza tym delikatność Jurka, która go zawsze cechowała, nakazuje dla niego szacunek i dyskrecję. Ale wiedząc coś niecoś, czytam te dziennikowe notki ze smutkiem jako zapis drogi do choroby.

Niby dużo w dzienniku takiej krzątaniny codziennej wokół różnych prac Jurka. Ale między tymi notatkami padają zdania, które ujawniają depresję. Jest ona tym silniejsza, że Jurek jest wrażliwym pisarzem i wrażliwym mężczyzną. Zawiedzione uczucia chyba towarzyszą jego twórczości i życiu. „Jest mi tak źle, jak tylko człowiekowi być może.” Przebłyski dobrego samopoczucia są tylko chwilowe.

Jurek nie tylko z powodu swej fascynacji i znakomitej wiedzy na temat literatury niemieckiej zawsze wydawał mi się postacią jakby wyciągniętą z kart jakiejś nie napisanej powieści Thomasa Manna – bohatera jego świetnej sztuki. Nie było w tym żadnej autokreacji. Taka była po prostu jego natura. Czasami mnie to lekko śmieszyło. Ale teraz do śmiechu mi nie jest. Dobrze, że są ludzie, którzy Jurka w nieszczęściu wspierają. Może ta życzliwość pomoże mu wrócić do zdrowia.

813 odwiedzin

One Comment

  1. Byłem. Widziałem. Przeżyłem… Jest w tym bardzo „uśmiechnięty” i godny, choć wsobny.Za niedługo będzie robione „Zwarcie”, co powinno go ucieszyć.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.