Dzień Teatru

Trochę przypadkowo trafiłem wczoraj na obchód Międzynarodowego Dnia Teatru, który odbył się w Teatrze Ochoty. Dzień jest tak naprawdę jutro, ale oficjalny obchód z udziałem władz Warszawy był wczoraj. Na Reja wybierałem się obejrzeć spektakl Teatru LaMort Hamlet Maszyna, na który dotychczas jakoś się nie dotarłem. Ilekroć spotykałem Ewelinę Góral, tylekroć miałem z tego powody wyrzuty sumienia, które wreszcie miały być uśmierzone.

Wszedłem na niedużą salę Teatru Ochoty i oto w pierwszym rzędzie widowni ujrzałem siedzącą panią prezydent, pana wiceprezydenta oraz dyrektora Biura Kultury m.st. Warszawy. Usiadłem sobie zatem w trzecim rzędzie w miłym towarzystwie młodych koleżanek i kolegów, którzy trudzą się z powodzeniem na niwie teatralnej, a jestem przekonany, że jeszcze wiele trudów i sukcesów przed nimi. Patrzę wokół, a tu coraz więcej znajomych się schodzi: Bożena Sawicka jak zwykle z gracją reprezentowała Ministerstwo Kultury, Międzynarodowy Instytut Teatralny – inicjator, jak wiadomo, święta teatru miał przedstawicielkę w osobie Małgorzaty Semil, zjawili się dyrektorzy warszawskich teatrów: Sławka Łozińska, Maciej Englert, Jan Buchwald, który przybył z małżonką (choć może to Dorota Buchwald przyszła z mężem). Joanna Krakowska z Krystyną Duniec reprezentowały awangardę teatrologii. Pojawiły się również Iza Natasza Czapska i Iza Szymańska. Jeszcze parę osób znanych skądinąd, w tym mój brat.

Gości powitała i porządek spotkania przedstawiła Joanna Nawrocka, szefowa Ochoty, która tym krótkim wystąpieniem nie pozostawiła wątpliwości, że wybór jej na dyrektor teatru był trafny. Nie tak często się zdarzają dyrektorzy, którzy umieją przy takich okazjach powiedzieć, co trzeba, odpowiednio zaanonsować i, co ważne, podziękować w odpowiednim porządku wszystkim, którym należą się podziękowania. Ileż razy byłem świadkiem gaf, które popełniali dyrektorzy na różnych uroczystościach. Ponadto od razu można było poczuć, że Joanna jest dobrą gospodynią miejsca.

Potem zaczęło się przedstawienie, które niedługo po rozpoczęciu się zakończyło. Zważywszy że twórczość Eweliny Góral i Teatru LaMort śledzę z zainteresowaniem, poczułem niedosyt. Nie mogę też ukryć, że inscenizacja utworu Heinera Mullera nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak debiutancki spektakl Eweliny, ale pozostaję jednocześnie z nadzieją, że następny jej projekt wątpliwości rozwieje.

Po spektaklu Klaudiusz Kaufman odczytał orędzie autorstwa Krystyny Jandy na Międzynarodowy Dzień Teatru. Padły w nim m.in. takie słowa: „Pamiętajmy, że Teatr jest co prawda domem dla arystokratów ducha, serca i myśli, miejscem dla wyobraźni, szlachetności i sublimacji, ale nie pozwólmy, żeby był miejscem, tylko dla elit. Starajmy się, żeby był potrzebą dla wielu, wielu ludzi.”

Następnie o głos poproszona została pani prezydent. Można było odnieść wrażenie, że spektakl, który obejrzała zaskoczył ją, ponieważ określiła go jako: „nie taki wesoły”. W ogóle pani prezydent swoim gospodarstwem teatralnym chyba nieco jest zaambarasowana – to bogactwo (19 teatrów) jakby było kłopotem władz stolicy. Co prawda powiedziała, że z powodu kryzysu na razie ofiarą oszczędności padają drogi, ale też zaraz sentencjonalnie dodała: ale jakoś do teatrów trzeba dojechać… To jest rzeczywiście hamletyczny dylemat: czy mieć drogi, które nie prowadzą do teatrów czy mieć teatry, do których nie można dojechać? Ale pani prezydent ludziom teatru życzyła w dniu ich święta miłości widzów.

I to był koniec części oficjalnej, po której w kawiarence teatru gospodarze poczęstowali gości lampką wina i dobrym ciastem domowego wyrobu. Można było się zająć rozmowami kuluarowymi, które mnie osobiście zajął Michał Smolis. Słucham go zawsze z uwagą, ponieważ nie tylko wie, co się dzieje z ludźmi teatru, wie jeszcze więcej o tym, co się działo z nimi w przeszłości, a wiedzy tej nie uzyskał na Wydziale Wiedzy o Teatrze, poza tym pamięta wszystko, co ja kiedyś powiedziałem.

*

Prawdę mówiąc wolałbym, żeby dzień powszedni teatru warszawskiego nie wyglądał tak jak jego święto. Obecność władz Warszawy właśnie w Teatrze Ochoty należy uznać za symboliczną – można oczywiście żywić nadzieję, że uda się eksperyment z nową formułą prowadzenia tej sceny. Ale przy całej sympatii dla beniaminków z Ochoty mocnego wsparcia potrzebują też inne teatry, a nawet może bardziej one. Tymczasem równie symboliczna była nieobecność w Międzynarodowym Dniu Teatru wielu przedstawicieli stołecznego środowiska teatralnego. Tak jakby już nikt nie miał ochoty się spotykać i podtrzymywać fikcję święta. Władze też nie stwarzają nawet pozorów, że teatrom należą się jakieś szczególne względy. To nie jest zresztą wrażenie tylko z wczorajszych obchodów Dnia Teatru. Tak było i rok temu, i dwa lata temu. Może za rok darujmy sobie te puste rytuały. W końcu święta Bożego Narodzenia też podobno coraz bardziej tracą rodzinny charakter.

 

1 298 odwiedzin

6 Comments

  1. To podobnie jak z Dniem Kobiet (a propos puenty): że po co ono, skoro należy święcić kobiecość /i kobietę/ każdego dnia – to po cóż ten goździo-gwoździk/ – tp po cóż to święto/ międzynarodowe teatru? Aby pani prezydent wygłosiła symboliczną mowę?

    Reply

  2. Przypadkowo… na dzień teatru… no, w to już nie uwierzę. Dla Ciebie ten dzień, niezwykle rozciągliwy, trwa 365 dni. Cóż każdy ma jakieś niegroźne słabości i umysłowe ograniczenia.

    Reply

    • A Ty czy przypadkiem nie uczciłeś Dnia Teatru deptaniem asfaltu warszawskich ulic? Zdaje się, że sezon się zaczał…

      Reply

      • Czytam i oczom nie wierzę. A Ty to też przypadkiem tam się znalazłeś, czy to była jakaś feta? Urzędnicy, to niby też ludzie, ale nikt mi nie wmówi, że do teatru chodzą bez powodu. Czyli to jednak jakaś manifestacja. Czego? Że oto mamy nową farmę działania miejsko-ngo-ową? To OK. Ale też przykład, że w Warszawie stawia się na nieprofesjonalizm: żeby o nominacjach dyrektorskich tylko w jednym pałacu pamiętać. Mianują, znaczy będą zwalniać?

        Reply

        • Po prostu doroczne spotkanie władz Warszawy ze środowiskiem teatralnym z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru odbyło się tym razem w Teatrze Ochoty. Do Ochoty szedłem zobaczyć spektakl Teatru LaMort (na to byłem zaproszony) i na miejscu się zorientowałem, że stał się on częścią artystyczną obchodów. Ich przebieg opisałem.

          Reply

          • Ech, że też się człowiekowi tłumaczyć każą z tego, że do teatru w dzień teatru poszedł… o, tempora, o mores! ;)

Skomentuj ~Trzykropka Anuluj pisanie odpowiedzi

Oznaczone pola są wymagane *.