Decyzja prezydenta Legnicy o wycofaniu miejskiej dotacji dla Teatru Modrzejewskiej jest groźna nie tylko dla sceny prowadzonej przez Jacka Głomba. Stwarza bowiem niebezpieczny precedens.
Już od dawna wiadomo, że prezydent z dyrektorem Modrzejewskiej drą koty. Ale wzajemne animozje nie mogą być usprawiedliwieniem decyzji, która wizerunkowo kompromituje władze miasta, a przede wszystkim uderza w jego mieszkańców. Teatr Modrzejewskiej przecież im służy i służbę tę od początku dyrekcji Jacka Głomba traktuje ze szczególną pasją i powagą. Misja ta jak wiadomo zyskała rozgłos i uznanie wykraczające poza Legnicę. Przykładów na to jest bez liku, a symboliczny dowód dał ubiegłoroczny konkurs na dyrekcję teatru. Zapewne władze po cichu liczyły, że uda się pozbyć Głomba, a tymczasem stała się rzecz niezwykła: w geście solidarności z dyrektorem nikt nie stanął do konkursu. Środowisko, zwykle podzielone w wielu sprawach, tym razem zgodziło się, że Jacek Głomb ma pełne prawo dalej prowadzić Modrzejewską, bo robi to po prostu dobrze. Teraz okazuje się, że wizja kolejnych lat z dyrekcją Głomba dla prezydenta Legnicy była tak nieznośna, że jest gotów zagłodzić cały teatr.
Władze Legnicy będą zapewne robiły zbolałą minę, że wszystkiemu jest winna pandemia, „Putinflacja”, wojna w Ukrainie – plagi, które wpływają na braki w kasie. Nie jestem legniczaninem, więc trudno mi stwierdzić, czy aby na pewno wszystkie miejskie wydatki są uzasadnione i czy rzeczywiście oszczędności trzeba zaprowadzić od Teatru Modrzejewskiej. Nie budzi jednak zaufania władza, która hołduje powiedzeniu, że buty ważniejsze od Szekspira.
Jeśli plan prezydenta Legnicy nie spotka się ze skutecznym protestem, to będzie to bardzo niedobry znak. Dzisiaj problem ma teatr w Legnicy, ale przecież za chwilę przymiarki do podobnych decyzji mogą nastąpić w innych miejscach. Ogólna atmosfera strachu sprzyja, by w głowach włodarzy niezależnie od barw politycznych rodziły się pomysły o bardzo poważnych konsekwencjach dla teatrów.
Dlatego tak ważne jest, aby walczyć o Teatr Modrzejewskiej. Muszą to robić w pierwszym rzędzie mieszkańcy Legnicy, bo w końcu to jest ich teatr i dla nich. Ale w sukurs Jackowi Głombowi i zespołowi Modrzejewskiej powinno przyjść środowisko teatralne, tak jak to zrobiło przy okazji konkursu. Bo teatr w Legnicy jest również dobrem polskiego teatru. Jeśli przegramy bitwę o niego, to możemy przegrać też jeszcze coś więcej.