Żałosny teatr

Informacja o tym, że nikt z członków komisji konkursu na dyrektora Instytutu Teatralnego nie rekomendował żadnego z przedłożonych zgłoszeń, a tym samym konkurs nie został rozstrzygnięty, budzi najgorsze emocje. Stało się bowiem to, co można było przypuszczać, a pewnie z powodu naiwności jednak oddalało się od myśli. Oto jesteśmy świadkami żałosnego teatru, w którym scenariusz został rozpisany tak, aby najlepszą kandydaturę, wspartą jak rzadko licznymi rekomendacjami środowiska, utrącić i żeby ostateczny wybór dyrektora dokonał się poza procedurą konkursową. Oczywiście będzie to ktoś z nadania politycznego, a nie merytorycznego. Członkowie komisji konkursowej stali się kukiełkami w tym teatrzyku. Odegrali rolę, która przynosi im wstyd i będzie to długo pamiętane.

4 883 odwiedzin

12 Comments

  1. Wojtku,
    zdumiewa mnie Twoja reakcja. Nie znasz, jak przypuszczam, jak my wszyscy, przebiegu konkursowych przesłuchań, a wyciągasz daleko idące wnioski. Dlaczego posądzasz członków Komisji o świadomy sabotaż, na jakiej podstawie? I od razu nie tylko ich oceniasz, ale nawet im grozisz. Co to znaczy „będzie długo pamiętane”? Co to, środowiskowa dintojra?
    Trzymajmy się standardów, mimo wielkich emocji.

    Reply

    • A jak inaczej interpretować komunikat, że nikt z członków komisji nie wskazał żadnego kandydata? Wszyscy startujący okazali się beznadziejni? Rekomendacje, jakie uzyskała Dorota Buchwald – liczne i pochodzące z różnych miejsc, jak rzadko to się zdarza w konkursach – nie były dla komisji przekonujące? A czy ktoś z komisji podniósł sprawę, dlaczego nie zaproszono do pracy przedstawiciela Instytutu Teatralnego? Bo nawet jeśli nie było takiego formalnego obowiązku, to dobry obyczaj by to nakazywał. Z komunikatu jury wyciągam realne wnioski, takie jak napisałem. I podtrzymuję swoje zdanie: członkowie komisji dali się użyć do złej rozgrywki o przyszłość Instytutu. Nie wiem, kto tu większej dintojry dokonał. Jak się zresztą okazuje pretensje o to mam nie tylko ja. Twój szef też wyraził zdziwienie zaistniałą sytuacją. Słuszny jest postulat redakcji „Didaskaliów”, by jurorzy wypowiedzieli się oficjalnie w tej sprawie. Niech mają chociaż tyle odwagi.

      Reply

      • Członkowie Komisji wykazali się akurat sporą odwagą wchodząc do niej. To nie jest takie proste w tak napiętej sytuacji. Dlaczego oskarżasz Komisję, skoro nie wiadomo, co się działo, jak przebiegały obrady? Skąd wiesz, że dali się użyć? Nie mamy przecież informacji, żeby wysnuć takie wnioski.
        Argument z „moim szefem” bardzo zabawny. Każdą wypowiedź można zinterpretować jak się chce i jak jest akurat wygodniej. Był zdziwiony sytuacją, ale nie pisał źle o Komisji.

        Reply

        • Powtarzam: oceniam po rezultatach pracy komisji konkursu, która nie wybrała kandydata. I postąpiła źle. Miała bardzo dobrą kandydatkę. Co członkowie komisji mają do powiedzenia tym wszystkim dyrektorom teatrów, profesorom różnych uczelni, redakcjom czasopism, przedstawicielom zagranicznych instytucji teatralnych, którzy złożyli oficjalne rekomendacje dla Doroty Buchwald. Że co? Że mylą się w jej ocenie? Nie rozumiem, jak można bronić kogoś, kto ewidentnie zrobił coś złego. Można oczywiście chwalić ich za odwagę, ale wolałbym cenić za rozum.

          Reply

          • Członkowie Komisji nie mają obowiązku tłumaczyć się „wszystkim dyrektorom teatrów…”, bo oni mają odseparować się od wszelkich nacisków i dokonać niezależnego wyboru. Też bym wolała, żeby ten wybór się dokonał. Poczekajmy może jednak na jakieś wyjaśnienia zamiast już teraz, naprędce strzelać do członków Komisji.

  2. do ministra i kierownictwa IT (przed chwilą):
    W związku z nieeleganckimi próbami nacisku na Komisję konkursową w sprawie wyboru kandydata na dyrektora Instytutu Teatralnego w Warszawie dezawuującymi obowiązujące prawo przed i – od dziś – po konkursie, jako jego pełnoprawny i merytorycznie zakwalifikowany uczestnik postuluję – zgodnie ze swym Programem – natychmiastowe zorganizowanie debaty w Instytucie Teatralnym z czworgiem przesłuchiwanych wczoraj kandydatów, oraz przedstawicielami (wszystkimi uczestnikami?) Komisji…
    Znając ustawę daję pełne prawo komisji i ministrowi do podejmowania suwerennych decyzji, tylko, decyzji podjętej wczoraj nie rozumiem!
    Uważam (to też mój postulat programowy), że przejrzystość i jawność podejmowania działań w sprawie bulwersującej środowisko jest konieczna dla potwierdzenia dobrych intencji MKiDN i wbrew „poparciu” proponuję otwarty d i a l o g.
    To warunek demokracji bo…
    prawdziwa cnota (władza) krytyk się nie boi
    Z uszanowaniem
    Jacek K Zembrzuski

    Reply

  3. Pytanie do Pani Kaliny Zalewskiej:
    A jak Pani ocenia jednoznaczną informację, że żaden z członków komisji nie wskazał żadnego kandydata ? Jaką widzi Pani potencjalną przeszkodę, która mogłaby usprawiedliwić brak choćby jednego wskazania ?

    Reply

    • Myślę, że jest to formuła, która ukrywa fakt, że Komisja nie mogła wyłonić jednego kandydata/kandydatki. Przyjęto więc, że nikt nikogo nie mógł wskazać. Brzmi dziwacznie, jest mało prawdopodobne, ale ucina dochodzenia w sprawie kto na kogo głosował.

      Reply

  4. Szanowny JKZ, a czy to nie Pan – zwolennik przejrzystości – wpisał w swój program jedną z zasiadających w Komisji Konkursowej jako vicedyrektor kierowanego przez Pana IT? KK w niezmienionym składzie „przesłuchiwała” Pana, co wydaje się dość spektakularnym złamaniem wszelkich zasad wszelkich konkursów. Świetne te demokracje, cnoty i inne uszanowania, o których Pan pisze.

    Reply

    • owszem, ja wpisałem Jagodę Hernik Spalińską, która nie wyraziła zgody: „Jacku, dziękuję, mam mnóstwo pracy – 7 doktoratów – w IS PAN”, na co ja: „wrócimy do tej rozmowy, jak wygram”… I w Aneksie do programu: „propozycja nieuzgodniona”.
      Są jakieś pytania, bo była o tym mowa przed komisją? A dyr. Komar-Morawska wycofała się z mojego przesłuchania b. elegancko, mając w pamięci proces jaki jej wytoczyłem rok temu. I go nie wygrałem…
      Komisja była UCZCIWA, profesjonalna i kompetentna (pytali, słuchali, dyskutowali i reagowali). Uznali (?), że nie mogą się zdeklarować jako ciało ze względu na sytuację – bezpardonowe naciski na ministra ze strony antyrządowej opozycji, nie mające NIC wspólnego ze znajomością autentycznej sytuacji w IT, podobnie jak abstrahowanie od zarzutów ciążących na DB w związku z oszkalowaniem i krzywdą Pawłowskiego (to musi rozstrzygnąć sąd, i tak się stanie, ale nieodwracalny fakt miał miejsce).
      Ja uważam, że niesłusznie scedowali swoje uprawnienie na ministra, ale MIELI DO TEGO PRAWO, i rozumiem, że tak ocenili rzeczywistość za oknem. „Sz-po-ba”! Dziękuję (o Jagodzie była mowa, o Kopcińskim nie – a tak się to skończy! Ku chwale Ojczyzny, ale niekoniecznie zdolności do rządzenia ministerstwa

      Reply

  5. Być może wystąpiła sytuacja, o której napisała Pani Kalina Zalewska. Zadziwia jedynie, że mogła ona wystąpić w tym konkursie. Przyznaję, że czytając tak liczne listy pochwalne tuż przed podjęciem, czyli niepodjęciem, decyzji o wyborze, zatrwożyłam się, że listy te, zamiast pomóc – przeszkodzą w wyborze, zdawałoby się, oczywistym. Stało się.

    Reply

  6. reasumując: tamten konkurs (?) był nieważny z powodu wycofania się z głosowania przewodniczącej komisji TYLKO NAD JENĄ KANDYDATURĄ (moją), co zaburzyło matematyczną zdolność do wyłonienia większości!
    Powinien być powtórzony, a że stało się inaczej (nominacja ministerialna) daje asumpt przypuszczeniu, że tak miało być…
    Czyli, była to rozgrywka między środowiskowym poparciem dla coraz bardziej osuwającego się w intelektualną lewiznę i łatwiznę (Adamiecka-Sitek i Kosiński) okopu nieświętej „nowoczesności”, a (nie)dobrą zmianą.
    Akurat autor tego bloga (WM) doświadczył po latach TEGO SAMEGO (w pseudokonkursie), tylko w drugą stronę politycznej barykady… Wniosek: konkursy to fikcja!
    PS: „listy” nie mogą mieć w takiej procedurze żadnego znaczenia, bo to nie wybory powszechne, ani konkurs piękności, tylko procedura przewidziana ustawą, więc decyduje prawo…

    Reply

Skomentuj zniecierpliwiona Anuluj pisanie odpowiedzi

Oznaczone pola są wymagane *.