Sprawa Mieszkowskiego

Zapowiedź zwolnienia Krzysztofa Mieszkowskiego z dyrekcji Teatru Polskiego we Wrocławiu uważam za sprawę ponurą. Mówię o tym z całkowitą pewnością, nie będąc szczególnym admiratorem formuły teatru, który Mieszkowski proponuje. Zresztą odkąd się znamy, a znamy się blisko ćwierć wieku, mamy na ogół rozbieżne poglądy na teatr, co nie przeszkadza mi żywić dla Krzysztofa sympatię. Bo da się z nim rozmawiać, nawet jeśli się nie zgadzamy. Kiedy zarzuca mi, że jestem konserwatystą, zawsze mu odpowiadam: jestem konserwatystą po to, żebyś ty mógł być w awangardzie. Mniejsza jednak o naszą osobistą znajomość i stosunki.
Z relacji prasowych na temat zwolnienia Mieszkowskiego wynika, że zarzuty wobec niego są raczej dęte. Podstawowym problemem jest oczywiście dług teatru, który tyleż obciąża dyrektora, co urzędników. Nie mogą oni zrzucić z siebie odpowiedzialności za chroniczne niedoinwestowanie Polskiego. Sprawa ciągnie się zresztą od wielu lat. Dla urzędników byłoby lepiej, żeby teatr miał księgowość w porządku, nawet za cenę tego, że nic się w nim nie dzieje. Mieszkowski naiwnie sądził, że teatr jednak powinien grać, bo po to jest powołany. Rzecz jasna można się spierać, czy nie działał za bardzo ponad stan. W końcu wielu dyrektorów teatrów jest w podobnej sytuacji, ciągle muszą liczyć się z pieniędzmi, nie mogą realizować planów, choćby były najlepsze. Z drugiej wszak strony ryzykowna gra Mieszkowskiego przynosiła efekty: Polski stał się pepinierą naszej reżyserii, stanął na czele teatralnego postępu, dzięki czemu zdobył rozgłos. Zwolnienie Mieszkowskiego po ostatnim sezonie z premierami Dziadów Zadary i Termopili polskich Klaty świadczy, że urzędników rzeczywiście nic nie interesuje poza rachunkami.
Odnoszę jednak wrażenie, że podłożem akcji przeciwko Mieszkowskiemu jest po prostu niechęć do niego. Wystarczył byle pretekst, by go wyrzucić, bo już chciano go się pozbyć. To jest też kolejny dowód, że lokalne władze przestają się liczyć z opinią, która bywa również dobrym kapitałem teatru. Zapewne wyrzucanie Mieszkowskiego rozpęta jeszcze awanturę, bo przecież stoi za nim silne środowisko. Można mieć krytyczną opinię o dyrekcji Mieszkowskiego, ale jakkolwiek byłaby negatywna nie powinna wpływać na dalszą jego działalność. To nie jest jeszcze czas, by musiał ustępować. Nerwy, które wywołuje jego teatr, mimo wszystko są lepsze, niż spokój, który zapanuje, gdy w Polskim Mieszkowskiego zabraknie.

1 008 odwiedzin

2 Comments

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.