Plewiński

Ukazanie się albumu zdjęć Wojciech Plewińskiego pt. Szkice z kultury jest tak samo ważnym wydarzeniem, jak płyta Radwana z muzyką do przedstawień Grzegorzewskiego. Oba wydawnictwa w przepiękny sposób dokumentują sztukę wielkich artystów. Oba należy przyjąć z westchnieniem ulgi, że nareszcie są, ponieważ były wyczekiwane od lat. W albumie Plewińskiego są dwa zdjęcia Radwana. Jedno ukazuje kompozytora podczas próby Wesela Wajdy. Drugie jest jego zabawnym portretem: z pliku rozrzuconych, pomiętych nut wystaje tylko głowa Radwana. Plewiński przy tych zdjęciach robi adnotację: „Prywatnie jeden z najmilszych dyrektorów teatrów, z którymi przyszło mi współpracować”.

Dużą część albumu stanowią portrety artystów. Są wśród nich klasyki, zdjęcia, które weszły, by tak rzec, do ikonosfery naszej kultury: łóżkowe zdjęcie Komedy z żoną (tyleż erotyczne, co śmieszne z powodu piżamy jazzmana), portret uliczny Mrożka z parasolem i fotografie Dymnego, Józefa Szajny, Daniela Mroza, Beaty Tyszkiewicz i wiele innych. Wielokrotnie publikowane, na zawsze zrosły się z wizerunkami swoich bohaterów.

A obok nich są zdjęcia z przedstawień teatralnych. Stwierdzenie, że Plewiński to najwybitniejszy nasz fotograf teatru obok Edwarda Hartwiga jest oczywiście banałem, ale trzeba go powtarzać, ponieważ żyjemy w czasach, gdy zasługi dawnych mistrzów są łatwo zapominane. Oglądając zresztą album Plewińskiego ma się wrażenie obcowania z zamierzchłą epoką, światem już zaginionym. Nie tylko dlatego, że duża część fotografowanych bohaterów nie żyje – oddaliły się powody, dla których Plewiński robił zdjęcia. Nie ma już choćby Krakowa z Piwnicą pod Baranami, redakcją Przekroju, Starym Teatrem, Cricotem – całym tym atelier fotograficznym Plewińskiego. To uczucie straconego czasu i miejsc szczególnie jest dojmujące, gdy patrzy się na zdjęcia teatralne. Ale przecież poza nimi nie mamy praktycznie niczego innego, co by zachowywało pamięć o teatrze, o aktorach, scenografii. Sztuka Plewińskiego sprawia, że wyobrażanie sobie starych spektakli odbywa się przez pryzmat jego obrazów. I już zawsze wspominając Wyzwolenie Swinarskiego będziemy widzieć Annę Polony i Jerzego Trelę z majaczącą w tle trumną Św. Stanisława, Nastasja Filipowna Wajdy natychmiast wywoła wyszczerzony portret Jana Nowickiego, a Morze i zwierciadło objawi się zdjęciem Jerzego Radziwiłowicza, Beaty Fudalej i Jerzego Grzegorzewskiego stojącego za oknem sceny na Wierzbowej. Teatr będzie odżywał, ilekroć będziemy oglądać zdjęcia Wojciecha Plewińskiego.

Chciałoby się, żeby album Szkice z kultury miał swój dalszy ciąg, bo przecież nie zamyka dorobku Plewińskiego. Chciałoby się nie tylko dalej oglądać jego zdjęcia, ale też posłuchać, jak o nich opowiada, bo to również umie, choć jest człowiekiem skromnym. Gdybyśmy żyli w kraju, który należycie ceni swoich artystów, tak wielki twórca jak Wojciech Plewiński miałby swoją galerię w Krakowie. Cieszmy się, że po blisko 60 latach pracy doczekał się albumu swoich zdjęć.

  

614 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.