Nostalgia

Obejrzałem film Artysta. Niebywale stylowe odtworzenie kina niemego. Nie mam do tego nosa, ale obstawiłbym, że obraz zgarnie Oskary. Film musiał powstać z wielkiej miłości do starego kina. I z nostalgii za nim – w czasach, gdy kino przechodzi nową rewolucję.

Nostalgia, jak wiadomo, może przybrać formę chorobliwej tęsknoty za przeszłością – tęsknoty, która kryje niechęć do współczesności. Mało – niechęć, niemożność istnienia we współczesności. Nostalgik odtwarza sobie przeszłość i czyni to z upodobaniem alkoholika, któremu trunek pozwala zapomnieć o tym, co teraz. A świat dzisiaj paradoksalnie chętnie wychodzi naprzeciw tym potrzebom i pragnieniom. Serwuje nieustanne deja vu. Czyżby to były jakieś repetycje przed końcem?

Program w telewizji na przykład stał się ciągłą podróżą w czasie. Jeden z kanałów powtarza codziennie wydanie Dziennika Telewizyjnego sprzed lat – ostatnio z 1989 roku. W tych dniach zaczął właśnie informować o obradach Okrągłego Stołu. Już kiedyś o tym pisałem, że oglądam czasami te powtórki z masochistyczną przyjemnością. To był przecież fragment życia, które szczęśliwie minęło, choć mijając jakiś smutek pozostawiło.

Inna z telewizji emituje w całości koncerty Festiwalu Piosenki Polskiej w  Opolu. Ostatnio obejrzałem koncert szlagierów 35-lecia PRL – przypomnę, że jubileusz ten wypadł w 1979 roku. Konferansjerkę prowadził Tadeusz Sznuk z Agnieszką Fitkau-Perepeczko, którą przedstawiono jako aktorkę Teatru Komedia w Warszawie. A piosenki bardzo fajne.

Jest też taki kanał, który nadaje stare mecze piłkarskie. Nawet nie fragmenty, w całości. Z mistrzostw świata albo Europy, albo pucharowe. Ja lubię piłkę nożną, ale nie jestem aż takim maniakiem, żeby przeżywać jeszcze raz 90 minut meczu, którego wynik znam. Jednak ktoś je ogląda, skoro są pokazywane i jakąś przyjemność odnajduje.

Ale nie tylko telewizja odtwarza przeszłość. Ile jest płyt będących reedycją dawnych wydawnictw. Owszem, muzyka podlega unowocześniającej obróbce, ale okładki CD są dokładnymi powtórkami winylowych płyt.

Radiowa Trójka z okazji 50-lecia codziennie nadaje audycję wspomnieniową poświęconą swej historii. Ile przypomina się głosów, dźwięków, tytułów audycji.

A z innej beczki. Byłem niedawno na Mazowieckiej w knajpie, która stylizuje się na PRL-owski wystrój. Takich przybytków jest oczywiście więcej, ale w tym najbardziej rozczuliły mnie stare gazety wyklejone na ścianach, a w szczególności okładki tygodnika Sportowiec.

Czyż wreszcie nie jest przejawem szczególnego wariactwa popularność tzw. grup rekonstrukcyjnych? A tu przecież trzeba wykazać godną podziwu aktywność: nabyć stosowne umundurowanie (a w przypadku miłośników średniowiecznego rycerstwa hobby jest jeszcze bardziej wymagające), zorganizować się, odegrać bitwę z podziałem na role. I są jeszcze tacy, co lubią to oglądać.

W ostatnim filmie Woody Allena bohater również cierpi na nostalgię – bardzo zresztą snobistyczną, bo tęskni do Paryża lat 20., a przede wszystkim do artystycznego towarzystwa, które wtedy tam przebywało (Hemingway, Cole Porter, Picasso, Dali, Bunuel, Gertrude Stein, Eliot). W swojej podróży w czasie napotyka na muzę malarzy, która dla odmiany chciałaby żyć w epoce belle epoque. Allen też z pewnością jest nostalgikiem, skoro na przykład ma zamiłowanie do takiej a nie innej muzyki.

W tym wszystkim pewną ciekawość może budzić pytanie, czy ktoś kiedyś będzie tęsknił do świata z 2012 roku. I do czego lub kogo konkretnie?

 

 

1 321 odwiedzin

6 Comments

    • Może dobrze by im się rozmawiało, ale czy w wyniku tych rozmów życie – jej i ich – tak samo by się potoczyło?

      Reply

    • odpowiedź na postawione pytanie jest oczywista: TAK. Bo takie jest prawo upływu czasu. A „nostalgia” (za ojczyzną?) to także dostęp do wiedzy, do poszukiwania wiedzy, a nie do ulegania ideologi i uprawiania polityki w historii. Czyli, kto myśli ten się „nostalguje”. Są przykłady

      Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.