Podczytuję sobie ankietę podsumowującą ubiegły sezon, którą opublikował właśnie „Teatr”. To zawsze jest lektura pouczająca. Zaproszeni krytycy reprezentują najrozmaitsze opcje (przy Tomaszu Miłkowskim wciąż figuruje „Trybuna”, co jest być może sympatycznym dowodem wiary kolegów z redakcji, że organ lewicy zmartwychwstanie, a redaktor Miłkowski w „Przeglądzie” jest tylko na gościnnych występach). Cieszy mnie obecność Temidy Podhoreckiej-Stankiewicz z „Naszego Dziennika”. Zawsze czuję wobec niej kompleks, ponieważ moje odpowiedzi często się pokrywają ze wskazaniami kolegów, a z jej nigdy. Bo cóż to za oryginalny wybór np. Tanga Jarockiego na najlepsze przedstawienie sezonu. To samo napisali m.in. Drewniak, Kopciński, Kowalska, Sieradzki, Wakar, Zalewska. Ale nikt spośród 16 osób nie wskazał, że najlepszymi premierami ubiegłego sezonu była Jaskółka w Teatrze Rampa i Pinokio w Teatrze Polskim, a to był właśnie wybór Temidy.
Ale muszę też stwierdzić, że jakoś moje odpowiedzi mijają się z kol. Derkaczew, Kościelniakiem, Kyzioł i Sztarbowskim, gdy idzie np. o wskazanie najlepszego teatru. Oni jak jeden mąż i żona uhonorowali Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu. Pamiętam, że podawałem również teatr wałbrzyski jako najlepszy w Polsce, ale było to w początkach dyrekcji Piotra Kruszczyńskiego, a więc już lata temu. Miałem wówczas tak duży sentyment do tego teatru, że nawet wykupiłem sobie w nim fotel (w ramach akcji wspierania) i to jest jedyny teatr w Polsce, w którym mam fotel ze swoim nazwiskiem. Chociaż nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w nim usiadł. Ostatnio zresztą nie mam okazji, by do Wałbrzycha zawitać, a okazja, by Teatr im. Szaniawskiego przyjechał do Warszawy nie nadarza się.
Zasmuciły mnie odpowiedzi na pytanie o najlepsze przedstawienie Teatru TV. Z całego licznego przecież grona tylko troje krytyków podało konkretne tytuły (nie liczę odpowiedzi Kaliny Zalewskiej i swojej, bo w końcu jesteśmy pracownikami TVP i trochę bronimy honoru domu). Jacek Wakar stwierdził: „Mam wrażenie, że w ostatnim czasie Teatr Telewizji stracił jakiekolwiek znaczenie”. Całe szczęście, że jest to tylko wrażenie. Być może rację ma Łukasz Drewniak, że śladów obecności Teatru TV szuka zupełnie gdzie indziej niż na antenach TVP – dostrzegł je np. w polskim dubbingu kreskówki Miś w dużym niebieskim domu na kanale Mini Mini. Nie znającym prywatnie cenionego krytyka spieszę donieść, że odpowiedź Drewniaka nie wskazuje na jego cofnięcie w rozwoju. Wprost przeciwnie – Łukasz jest przykładnym ojcem małej Weroniki i od najmłodszych lat wprowadza ją w świat sztuki. Szkoda, że Telewizja Polska nie może zaoferować Weronice teatrzyku z naszymi aktorami. Być może Drewniak nie byłby tym, kim jest, gdyby w swoim dzieciństwie nie oglądał w telewizji np. Jana Wilkowskiego.
Łukasz Drewniak najzabawniej również odpowiedział na pytanie o największy skandal sezonu. Nie będę tego cytował ze zwykłej złości i zazdrości, że sam na koncept nie wpadłem. Zwróciła też moją uwagę odpowiedź w tej samej materii Jacka Sieradzkiego: „głęboka, ale niczym, poza ugruntowanym przekonaniem, nie podparta myśl Macieja Nowaka, że kino jest hetero, a teatr jest homo. Dopraszam się łaski dla okrutnie wykluczonych heretyków!”. No, proszę, to jest już nas dwóch, bo sam kiedyś na blogu rozsierdziłem się na wypowiedź Nowaka, że dzisiaj do teatru chodzą kobiety, młodzież i geje. Nawoływałem nawet do obrony praw mniejszości na widowniach teatralnych. Boję się jednak, że sami z Sieradzkim nie damy rady, musimy mieć wsparcie, bo jak śpiewano w Kabarecie Starszych Panów: „jeżeli kochać, to nie indywidualnie”.
A tak naprawdę to może Nowak jest największym skandalem sezonu?
Figle, figle – jak mawiała Pani Jowialska.
Najlepszą pointą ankiety „Teatru” jest rysunek z cyklu Marianna Prinxit, ale to już musicie sami zobaczyć na przedostatniej stronie.
Tak się złożyło, że Rampa leży na uboczu, gdzieś tam, gdzie szanujący się krytyk chadza rzadko. Pani Temida Podhorecka-Stankiewicz tam była i spektakl „Jaskółka” zauważyła. Jej opinia ma oparcie w osobistym oglądzie, ale „salon” ma tę opinię … No właśnie, „salon” ! Ileż w naszych teatrach spektakli przerażająco słabych, miernych i obnażających niską kondycję naszych scen ! Ktoś to robi, ktoś finansuje i ktoś to ogląda. „Salon” tam bywa, i – powodowany salonową poprawnością – albo pisze oględnie dobrze, albo wcale. Wcale nie pisze wtedy, kiedy wychodzi się z teatru z poczuciem zażenowania… Ale cóż interesującego może powstać w Rampie ! Na Targówku ?! E tam ! Krytycy od zawsze dawali profesjonalne opinie o tym, co w teatrach interesującego, co warte jest obejrzenia. Krytycy szczególnie winni unikać ferowania sądów wybiórczych, preferujących określone teatry, środowiska czy grupy salonowo-towarzyskie. A tak jest, niestety ! Nie podoba mi się traktowanie opinii Pani Stankiewicz-Podhoreckiej jako z góry nieuzasadnionej. Nie zgadzam się z jej opiniami bardzo, bardzo, bardzo również często. Ale w tym przypadku wyjątkowo ją popieram – Rampa zrobiła spektakl niezwykły na naszych scenach, inny niż wszystkie i warty tego, by go zauważyć. I nic nie da prześmiewcze lekceważenie jej opinii, dla wartości tego spektaklu nie ma to istotnego znaczenia. Warto ten spektakl zobaczyć. Niezależnie od tego, że on się podoba nielubianemu krytykowi. Warto w ogóle chadzać do teatru, nawet tam, gdzie według „salonu” – nic dobrego nie może się wydarzyć. Niekiedy się wydarza !
Jeżeli ironizowałem w kwestii wyboru Temidy Podhoreckiej, to była też w tym ironia wobec siebie samego i kolegów. Kwestia wyboru najlepszego spektaklu sezonu jest zawsze względna i subiektywna. Oczywiście można przyjąć, iż statystyka daje jakąś sugestie. Jeśli większość respondentów wymienia np. „Tango” Jarockiego, to też o czymś świadczy. Bycie demonstracyjnie na przekór bywa śmieszne, tym bardziej że nie ma jednego salonu krytyków. Mam raczej wrażenie, że każdy z nas siedzi w swojej komórce.
Rzeczywiście, takie wybory to przecież – w gruncie rzeczy – prezentowanie indywidualnych gustów tak szacownego grona krytyków. Lecz taka prezentacja ma walor sprawczy, kreuje ona w jakiś sposób również upodobania widzów; tych szczególnie, którzy liczą na wsparcie przez autorytety ich rozumienia teatru. Mnie tak naprawdę chodziło o smutny fakt, że zdecydowana większość wypowiadających się krytyków o spektaklu Rampy usłyszała po raz pierwszy przy okazji tego rankingowego przedsięwzięcia. Przecież Pan wie doskonale, że są teatry, które taśmowo produkując kicze, mają wsparcie medialne, instytucjonalne, a także – co najmniej pobłażliwą obojętność krytyki. Chociaż trzeba by nieraz krzyczeć z oburzenia, jeśli się teatr kocha, a co najmniej – lubi ! Wybór Pani Temidy Podhoreckiej może wcale nie jest tak oryginalny i niezwykły …?! A ta okropna statystyka niczego nie wyjaśnia, to przecież nie było głosowanie, jeśli by tak to traktować – trzeba by to przedsięwzięcie zorganizować inaczej, to jasne. Te subiektywne sądy są zasadne wszystkie, także ten Pani Temidy Podhoreckiej. Może na przyszłość redakcja jej nie zaprosi do wyrażania swojej opinii, bo jakże to tak – wyrażać swoje sądy odbiegające od innych …? Jest przecież tak miło, przyjemnie, coraz przyjemniej… Brrrr …
Nie mam wpływu na to, kogo redakcja „Teatru” zaprasza do udziału w ankiecie. Ale nawet gdybym miał, na pewno nie usuwałbym Pani Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej. Jej oceny pozostają jej ocenami. Mogę co najwyżej nie zgadzać się z krytyczną argumentacją, którą niejdnokrotnie wysuwa pod adresem dzisiejszego teatru. Ale to temat na osobną dyskusję. Wniosek dla mnie z tego, co Pan napisał: powinienem pójść zobaczyć tę „Jaskółkę”. Jeśli zobaczę, to na pewno podzielę się swoimi uwagami.