Nagrody Teatru

Uroczystość wręczenia nagród Teatru odbyła się tym razem w restauracji Skwer przy Krakowskim. Gospodarzem wieczoru jak zwykle w ostatnich latach był redaktor naczelny, Jacek Kopciński, który stworzył ciepłą i przyjazną atmosferę wieczoru, a swoimi laudacjami na cześć laureatów musiał sprawić im prawdziwą przyjemność. A też podziękowania artystów nie były zdawkowe, przeciwnie – mogły nawet wzruszyć. Oto Małgorzata Hajewska-Krzysztofik opowiedziała, jak swego czasu przeczytała informację, że Nagrodę im. Zelwerowicza otrzymała Alicja Bienicewicz. – Wtedy pomyślałam, że ja też chciałabym dostać tę nagrodę – wyznała. Czekała na nią rzeczywiście dość długo, mając już przecież w dorobku role, które mogły laur Teatru jej przynieść. Udało się wreszcie w tym roku. Aktorka słowami Porcji z Opowieści afrykańskich w piękny sposób podziękowała swojemu reżyserowi – Krzysztofowi Warlikowskiemu, który wraz z całą reprezentacją Nowego Teatru był obecny na sali. Szkoda tylko, że Alicja Bienicewicz nie może z gratulacjami zadzwonić do koleżanki ze Starego Teatru.

Mariusz Bonaszewski odbierając nagrodę przypomniał, że dostał ją już raz za rolę w Błądzeniu. – Dla mnie to jest Nagroda Zelwerowicza – Jarockiego – wyznał aktor. Jerzy Jarocki pojawił się na moment w wyświetlonym na ekranie fragmencie filmu, który ukazywał pracę nad Sprawą. Jarocki przyglądał się próbującemu rolę Bonaszewskiemu. Mariusz wspomniał, że Jarocki mu często powtarzał: niech pan ryzykuje. Bardzo miłym gestem była obecność na uroczystości Jerzego Radziwiłowicza. Wytworzyła się w ten sposób sztafeta wspaniałych aktorów Jerzego Jarockiego.

Niestety nie mógł osobiście odebrać nagrody drugi jej laureat – Krzysztof Dracz. Rolę w spektaklu W imię Jakuba S., za którą został uhonorowany, tego wieczoru właśnie grał w Teatrze Dramatycznym.

Piotr Cieplak po raz drugi odebrał Nagrodę im. Swinarskiego i po raz drugi za spektakl z Teatru Powszechnego. Podziękował wszystkim swoim współpracownikom, wymienił całą obsadę aktorską Nieskończonej historii, uznając że to przedstawienie jest autentycznie dziełem zbiorowej reżyserii. Cieplak również podziękował żonie, nazywając ją swoim coachem.

Wreszcie nagrodę specjalną Teatru otrzymał Mikołaj Grabowski. Przypomniał, że 30 lat temu dostał Nagrodę im. Swinarskiego i chwali się tym w granym od 25 lat Scenariuszu dla trzech aktorów. Więc teraz będzie opowiadał o tej nowej nagrodzie i dowiedzą się o tym kolejne rzesze widzów schaefferowskiego przeboju.

To była część oficjalna wieczoru, która jako się rzekło przebiegła w nadzwyczaj dobrej atmosferze. Następnie można było wypić zdrowie laureatów, a czekała nas jeszcze część artystyczna, na którą się złożył spektakl Żywoty świętych osiedlowych wg tekstów Lidii Amejko, w wykonaniu Agaty Kucińskiej i z towarzyszeniem muzycznym Sambora Dudzińskiego. Przedstawienie już w różnych miejscach można było zobaczyć, choć goście uroczystości Teatru nie mieli chyba takiej okazji. Kucińska swoim głosem i ciałem oraz animacją lalek wykreowała zdegradowany świat mieszkańców blokowiska, figur pokracznych, biednych, odrażających i jakoś jednak bliskich.

Kolegom z redakcji Teatru dziękuję za ten wieczór. Jak pamiętam z dawniejszych lat uroczystości wręczenia nagród zawsze towarzyszyły szczególne emocje, mogłem poczuć je ponownie. Piszę o tym z satysfakcją.

1 439 odwiedzin

9 Comments

  1. Na tej kolacji chyba serwowano słodki likier, że tak Pan nasłodził. A nudno było, że wypsnęło się Panu „w serdecznej atmosferze”. Uzupełniam: partyjnej.

    Życzę powrotu do poczucia humoru

    Serdecznie choć bez atmosfery

    Pański Stary Piernik

    Reply

  2. Szanowny Panie, jaka to radość, że znowu mogę Pana witać w moich skromnych progach. Już martwiłem się Pańską nieobecnością. Mam nadzieję, że po tej przerwie będę Pana gościł jak dawniej. Za Pana zdrowie i Pańską walkę z nudą piję kieliszeczek słodkiego likierku.

    Reply

  3. Szanowny Panie Gospodarzu,

    cieszę się, że udało mi się sprowokować Pana do wytwornej złośliwostki.Życzę Panu, żeby nie miał Pan większych zmartwień niż moja nieobecność w Pańskim miłym blogu.
    Ostatnio odrzuciło mnie od alkoholu, więc przerzuciłem się na likier i bardzo w nim zagustowałem. Niestety na bankietach popremierowych go nie serwują. Zakąsiwszy w teatrze, udaję się zatem na paryski bruk podumać nad szklanką absyntu.

    Za oknem wiatr, białe niedźwiedzie nie spacerują po śniegu

    Pański

    Zawsze Stary Piernik

    Reply

  4. „Piotr Cieplak za reżyserię spektaklu „Nieskończona historia” Artura Pałygi w Teatrze Powszechnym” – opinia Wojciecha Majcherka dla GW – h a ń b i ą c a, biorąc pod uwagę, że scenografia do tego spektaklu jest bezczelnym PLAGIATEM ze spektaklu Piny Bausch: „Kontakthof…”, co można sprawdzic np. na filmie Wendersa „Pina”. Ja widziałem oryginał, ale moje apele o opamiętanie są zamiatane pod dywan. Czemu człowiek mający chęć (i możliwości) wysznaczania standardów za publiczne pieniądze popiera KRADZIEŻ własnosci intelektualnej? Pytam, bom smutny…

    Reply

    • Nie zgadzam się z Twoją opinią, której kategoryczny ton wyklucza właściwie polemikę. Nie widziałem na żywo spektaklu Piny Bausch, ale na podstawie opublikowanych fragmentów nie widzę tak jednoznacznie, że jej scenografia została dosłownie powtórzona w przedstawieniu Cieplaka. Widzę podobieństwa, ale też różnice w kompozycji przestrzeni, użycia różnych elementów dekoracji. Poza tym pretensje o plagat może mieć twórca dzieła, a dodatkowo, czy pretensje są słuszne może rozstrzygnąć tylko sąd. Nie szafowałbym więc tak łatwo z oskarżeniami rzucanymi z boku.

      Reply

      • A z czym tu się zgadzać lub nie zgadzać, skoro nie widziałeś? Zamiast o „tonie” warto rozmawiać o kompetencjach kryryka / krytyków. Sąd może rozstrzygać, jeśli ktoś Cieplaka do sądu poda. Zrobisz to (to nie wstyd) w ramach pilnowania standardów?
        Dalej, niestety, piszesz głupstwa, czyli zawracasz kota ogonem. Przestrzeń jest skopiowana – w innych, mniejszych proporcjach, bo w Wuppertalu jest większa scena – i innej gamie kolorystycznej; dodano balkonik z prawej i przestawiono okna na pion, albo odwrotnie. Nie byłoby scenografii Witkowskiego bez pracy Borzika, i jako rzetelny dziennikarz zamiast podważać moje kompetencje i dobre imię („Teatr” właśnie mnie porównał z Kmiecikiem o Jarockim, ale listu nie wydrukował) powinieneś zwrócić się do Tanztheater o plan sceny i wraz ze zdjęciami opublikować w telewizorze). Ale Wy (przepraszam za uogólnienie) uprawiacie KUMOTERSTWO, a nie dziennikarstwo! Mój list w czerwcu do red. „Teatru” nie zawierał żadnych nazwisk, a tym bardziej „tonu” – uprzejmie prosił o zażegnanie skandalowi – specjalnej nagrodzie ministerialnej za scenografię dla kogoś, kto jej nie wymyślił. I nic! A kradzież w polskim teatrze jest zjawiskiem rozpowszechnionym. Tyle, że praca scenografa jest chroniona i podlega ochronie prawa autorskiego. Ta sprawa świadczy o kompletnym upadku obyczajów w środowiski. Na wyższych uczelniach za przepisanie fragmentu się wylatuje z posady, ale tu umoczyła czołowka „opiniotwórcza”, więc solidarnie udaje, że deszcz pada.
        A sam Cieplak mi powiedział, że film Wendersa widział, ale nie widzi problemu, bo „wszystko już było” (w Opolu sala domu kultury też tak wygląda, jakby sztuka Pałygi działa się w jakiejś „sali”), i dodał: „czy nie pytasz, jak pisowiec?” I tu jest pies pogrzebany! W uprawianiu amatorskiego politykierstwa i zwalczania wszystkiego, co się rusza (zagraża przywilejom). Zapytalem go, czy pójdziemy na Powązki wykopywać Zapasiewicza? To się zawinął. Doprowadzacie (złodziejaszki wespół z lakiernikami) nasz teatr do ruiny. I ten wstyd Was przeżyje.

        Reply

        • PS. A Rolf Borzik i Pina Bausch nie żyją, więc kto ma bronić ich praw? Skoro nie ma niezależnych i uczciwych dziennikarzy (są, są, ale niekoniecznie się interesują teatrem). I o tym rozmowa.

          Reply

          • no jasne: zawracanie gitary, zamiast sprawdzenie choćby w sieci (jest mnóstwo info).
            Na szczęscie – ja wiem, co piszę, a Ty, z kolegami bierzecie pieniądze za wprost przeciwnie.

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.