Po debacie

Obejrzałem i wysłuchałem wczoraj debatę min. Rostowskiego i prof. Balcerowicza. A dzisiaj w komentarzach do niej czytam, że była hermetyczna i nikt nic z niej nie zrozumiał. Ktoś nawet określił ją mianem „eksperckiej”, co miało brzmieć jak zarzut. To marudzenie ujawnia, jak bardzo odwykliśmy od publicznych rozmów na jakikolwiek poważny temat, prowadzonych przez fachowców. Gdyby o emerytury naparzali się politycy, np. Niesiołowski z Brudzińskim, to byłoby coś swojskiego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni i śledzimy z równym zainteresowaniem jak serial Moda na sukces. Telewizja mogłaby również wpaść na pomysł, by z debaty o OFE zrobić show w rodzaju Bitwy chórów – sformować drużyny zwolenników i przeciwników, każda by miała swoich celebrytów, po jednej stronie Doda, po drugiej Edyta Górniak, całość by prowadził Kurzajewski, a rywalizację oceniał Wodecki z Wojewódzkim i Beatą Tyszkiewicz. Wtedy byłyby jakieś prawdziwe emocje, których Rostowski i Balcerowicz nie byli w stanie wykrzesać.

Paradoks jest taki, że rozmowa o problemie, który dotyczy absolutnie wszystkich, który w istocie jest sporem o kształt państwa, co więcej – rozmowa, którą prowadzą ludzie rzeczywiście odpowiedzialni za decyzje i opinie, uznana została za trudną i właściwie nieciekawą. Ale kłopot polega nie tylko na braku wiedzy ekonomicznej, niemożności zrozumienia specjalistycznej terminologii. Ten rodzaj debaty wymaga wysłuchania przeciwstawnych racji, argumentów jednej i drugiej strony, rozważenia ich choćby intuicyjnie. Krótko mówiąc: potrzeba strasznie dużo wysiłku myślenia. O ileż łatwiej żyć w świecie stereotypów, utartych przekonań, najlepiej podzielanych przez większe towarzystwo, którego dobrze jest się trzymać.

Jako pointę tych uwag chciałem napisać, że symboliczne było to, że debatę ekonomistów nadano w dniu i w porze ongiś zarezerwowanej dla Teatru TV. Czyli że z góry skazano ją na niewielką oglądalność. Ale podobno rozmowę obejrzało 3 miliony ludzi. Jak na Teatr TV to byłby bardzo dobry wynik. 

691 odwiedzin

One Comment

  1. Masz rację. No i wreszcie w Twoim pisaniu było tylko trochę o teatrze. Bardzo mnie to cieszy. A przy okazji proszę o pożegnanie Małysza – także bez fajerwerków, orłów i innych ptaków, o fenomenie sportowca, człowieka takiego samego jak wszyscy, a zarazem całkowicie z innej ulepionego gliny… Wiem, że to nie piłkarz, i raczej Wisła-Ustronianka niż Tur-Turek, ale może u Ciebie się przebije.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.