In vino veritas

Po wczorajszej gali Festiwalu Dwa Teatry miła pani Hania zachęciła, by pójść do Błękitnego Pudla. Bardzo zacne towarzystwo stawiło się w tej restauracyjce na Monciaku, do której ja zaszedłem pierwszy raz. Tajemnica nazwy lokalu nie zaprzątała mej głowy, choć niewątpliwie ten surrealistyczny szyld pozostanie mi w pamięci. Przy jednym stole zasiadł kwiat polskiego aktorstwa, którego chyba razem na żadnej scenie nie widziano, ani żaden reżyser filmowy nie zebrał. Imaginujecie sobie: pan Janusz Gajos, a obok pani Danuta Stenka, której uroda olśniewa, pani Dominika Ostałowska, której uśmiech zniewala, Artur Żmijewski – kolega mój ze Studium Wojskowego Szkoły Teatralnej. I dołączyli jeszcze do nich laureaci jakże zasłużeni nagród aktorskich: pani Nina Czerkies, z którą razem zjawiła się rosyjska poezja oraz pan Mariusz Wojciechowski, który tak pięknie zagrał Henryka Stażewskiego w spektaklu Powidoki. Wielcy, znani i lubiani aktorzy siedzieli sobie skromnie, zachowywali się bez żadnych ekscentryzmów, cicho do siebie mówili. A ja mogłem napawać się chwilą szczęścia, bo przecież grzałem się w blasku sławy. Od razu pomyślałem o swoich kuzynkach i ciotkach z Turku, które zagadują mnie nierzadko: co ja właściwie robię w tej swojej pracy? Więc gdyby mnie zobaczyły w Błękitnym Pudlu, to by już się zorientowały, że wysiaduję po knajpach ze znanymi aktorami. I odczułem naraz w sobie ten wielki podziw, jaki cały Turek ma dla wspaniałych aktorów, których ogląda na ekranach telewizorów. I nie tylko Turek, bo i Cisew, Galew, Szadów Pański i Szadów Księży. Słowem: cały powiat turecki. Ale przecież nie tylko powiat, bo całe województwo wielkopolskie. I wszystkie sąsiednie województwa. Podziw, zachwyt, uznanie, nie bójmy się tego wyznać: miłość do aktorów ogarnia cały kraj: od Tatr do Bałtyku, który niedaleko Błękitnego Pudla spokojnie się kołysał.

Więc byłem uniesiony wewnętrznie, wręcz w stanie euforii, choć nic po sobie nie okazywałem. Ale szczęście maluczkich trwa krótko. Wiedział o tym Gogol, gdy nie pozwolił Kamasznikowi nacieszyć się płaszczem. Jakiż figiel losu sprowadził mnie na ziemię. Oto po pół godzinie oczekiwania nadeszła kelnerka z lampką czerwonego wina, którą zamówiłem. A potem stało się to, co być może nie musiało się stać, a jednak się stało. Taca w ręce kelnerki się przechyliła, nieubłagane prawa fizyki sprawiły, że kieliszek również stracił równowagę, a cała zawartość napoju bogów spłynęła na mój tvn-owski garniturek i koszulę, którą do niego miałem dobraną. Widziałem to wszystko jak w zwolnionym filmie i nawet zdążyłem pomyśleć, że gdybym zamówił kieliszek wódki szkody byłyby mniejsze. Wino rozlało mi się na piersi niczym krew po postrzale. Ale wtedy na sekundę, a może nawet dwie oczy tych wszystkich wspaniałych aktorów, pana Gajosa, pani Stenki, pani Czerkies, Artura Żmijewskiego, zwróciły się na mnie i to było piękne uczucie: bo to oni patrzyli na mnie, a nie ja na nich. A pani Dominika Ostałowska obdarzyła mnie na pocieszenie takim uśmiechem, którego nie widziałem nigdy u niej w żadnym odcinku serialu M jak miłość.

 

1 705 odwiedzin

8 Comments

  1. Całą butelkę trzeba było kupić, to może ktoś by Ci spodni pożyczył lub pomógł ściągnąć koszulę… Zawsze mówiłem, że za mało pijesz.

    Reply

    • To jest właśnie dociekliwy czytelnik. Najbardziej chciałbym wiedzieć, co się stało z koszulą i spodniami. Ale z ich zdejmowania opowiastki nie zrobię.

      Reply

      • Och, szkoda… opowiastka juz, już zaczynała się zapowiadać pikantnie – co w kontekście niegdysiejszego wykładowcy jako jej głównego bohatera jest doprawy pikantne podwójnie ;) Aż strach pomyśleć, z jakimi wypiekami czytają to studentki obecne…! ;)

        Reply

    • Na razie ciągle mi coś przeszkadza spokojnie oglądać Mundial. Teraz na przykład siedzę w hotelu Mieszko w Gorzowie Wielkopolskim i mogłem tylko końcówkę meczu Anglii z Algierią obejrzeć. Ale na pewno o Mundialu napiszę. Nie byłbym sobą przecież.

      Reply

  2. In vino veritas, a już media pracują nad nowymi hasłami. Właśnie przeczytałem, że Bruce Willis „w stolicy weźmie udział w konferencji prasowej, gdzie ogłosi rozpoczęcie międzynarodowej trasy „głoszenia prawdy o wódce” (Truth in Vodka), hasła kampanii reklamowej wódki Sobieski poza Polską”. Dodać należy, że BW jest współwłaścicielem koncernu, który produkuje tę wódkę.(czy aby w sztuce Wojtyszki bohaterem nie jest Władysław Strzemiński?)

    Reply

    • Brawo Cypis! Oczywiście, że bohaterem „Powidoków” jest Władysław Strzemiński. Dlaczego pomyliłem go z Henrykiem Stażewskim? Przecież pisząc to nie piłem wina ani niczego alkoholowego.

      Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.