Właściwie trudno komentować to, co się stało w związku z prezentacją spektaklu Oliviera Frljicia na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Najmniejszą trudność stanowi oczywiście fakt, że przedstawienia nie widziałem, ale przecież dla innych, którzy w tej sprawie się wypowiadają to również żaden kłopot. To ciekawe zresztą, że skandal, który w przypadku festiwalowego pokazu może dotyczyć 200-300 osób, zostaje nagłośniony tak, jakby tę flagę narodową wyciąganą z pochwy aktorki oglądały miliony rodaków. Codziennie w telewizji pokazuje się rzeczy, które mogą budzić zgorszenie, są wątpliwe etycznie, albo przynajmniej obrażają gust i rozum, a jakoś nikogo to specjalnie nie obchodzi, choć siła rażenia telewizyjnego