W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” ukazała się recenzja Pawła Goźlińskiego z Irydiona. Mniejsza o ocenę samego spektaklu, którą jestem skłonny podzielić. Goźliński formułuje myśl, która ma zapewne brzmieć prowokacyjnie: „Jestem wdzięczny Andrzejowi Sewerynowi za to, że Irydionem w swojej reżyserii dowiódł niezbicie, że polski dramat romantyczny to dziś literatura obca. Czas najwyższy przyjąć to do wiadomości i przestać się łudzić, że z pomocą Irydiona, Nie-Boskiej, Dziadów czy Balladyny coś sobie wzajemnie powiemy do słuchu na temat aktualnej tożsamości narodowej, patriotyzmu, wiary ojców naszych i Kościoła naszego dzisiejszego, polityki polskiej, ekonomii czasów kryzysu itd.”. Goźliński chce być prowokacyjny niczym Gałkiewicz, który wszyscy