Zamość oddycha po polsku

Jutro zaczyna się w Zamościu jubileuszowy XX Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa Teatry”. Przez 19 poprzednich edycji gospodarzem imprezy był Sopot, a od pewnego momentu nawet całe Trójmiasto (część wydarzeń festiwalowych odbywała się także w Gdańsku i Gdyni). Zmianę miejsca prezes TVP Kurski wyjaśnił zdaniem, które zapewne przejdzie do historii: „W Zamościu czuje się po polsku, myśli się po polsku i oddycha się po polsku”. W domyśle: Sopot (dawny Zoppot) nie oddycha po polsku i stąd konieczne było przeniesienie festiwalu. Żeby było bardziej groteskowo producentem Dwóch Teatrów w Zamościu jest Ośrodek TVP w Gdańsku. Nie chce mi się nawet na ten temat żartować.

Oczywiście propaganda TVP będzie wiele czynić, aby imprezę w Zamościu przedstawić jako niezwykle doniosłe wydarzenie. Ale im więcej na ten temat padnie słów, to nie zamażą one obrazu całkowitej zapaści Teatru TV. Nie wiem, czy w blisko 70-letniej historii tej instytucji był gorszy okres – równać się z nim może jedynie czas bojkotu w stanie wojennym.

Zacznijmy od sprawy podstawowej. W programie festiwalu znalazło się 26 przedstawień. Ta wygórowana liczba jest pokłosiem selekcji premier z dwóch ostatnich lat (w ubiegłym roku w związku z pandemią Dwa Teatry się nie odbyły). Współczuję jury, że musi stracić czas na oglądanie przynajmniej połowy z tych widowisk. One nawet nie powinny powstać. Są bowiem przejawem zawstydzającej jak na „największą polską scenę” nędzy artystycznej. Co gorsza przeglądając listę tych dzieł łatwo rozpoznać, że nierzadko kryterium wyboru ich twórców sprowadza się do tego, że deklarują sympatię dla obecnej władzy. Nie liczy się więc bezwzględna kompetencja artystyczna, ale prosta układowość. Parę osób, które mają rzeczywisty dorobek w Teatrze TV, stają się niestety tylko kwiatkami do kożucha uszytego z miernoty.

Trudno nie zauważyć również, jak potężne nieobecności są wśród aktorów, którzy pracują dla Teatru TV. Nie ma ogłoszonego bojkotu, jak to zdarzyło się 40 lat temu, ale przecież de facto on istnieje. Jest cała grupa wybitnych aktorów, którzy odmawiają występów w telewizji publicznej i niestety nie robią nawet wyjątku dla Teatru TV. Pokazują to zresztą nie tylko obsady spektakli. W Sopocie, jak pamiętam, zawsze odbywały się na Dwóch Teatrach liczne spotkania z tzw. gwiazdami. Cieszyły się one wielką popularnością. W programie tegorocznego festiwalu w Zamościu zapowiedziano ledwie kilka takich spotkań, ale widać, że nie jest to embarras de richesse.

W repertuarze Teatru TV ostatnich dwóch lat uwidaczniają się również tendencje polityki kulturalnej obecnej władzy. Nie mam nic przeciwko tematyce historycznej, która dominuje w przedstawieniach, ale to, jak ona jest realizowana, może tylko zniechęcać. Co zresztą zdradzają wyniki oglądalności telewizyjnych spektakli. Zdarzają się emisje, które nie osiągają w Jedynce nawet 200 tysięcy widzów, co jest po prostu szorowaniem po dnie.

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Zapaść Teatru TV ma również konkretne źródła i osoby za nią odpowiedzialne. Bodaj w 2017 roku na Festiwalu Dwa Teatry w Sopocie ogłaszano szumnie powstanie Agencji Kreacji Teatru TV. Jako ojciec odnowiciel Teatru TV wystąpił słynny kuzyn, czyli Jan Maria Tomaszewski, doradca zarządu TVP. Już rok później za te zasługi otrzymał nagrodę ZAiKS-u, co powinno się zaliczyć do najbardziej wstydliwych decyzji w dziejach tej zasłużonej organizacji. Agencja działała trzy lata, miała przez ten czas dwie dyrektorki. Na początku tego roku po cichu ją zlikwidowano. Może by ktoś zapytał w Zamościu Jana Marię, co się stało? Dlaczego jednostka, która miała służyć redakcyjnej i produkcyjnej działalności Teatru TV, została po prostu zaorana. Produkcję przerzucono gdzieś indziej, podobno istnieje jakaś rachityczna resztka redakcji teatralnej z kolejną szefową, która miała do tej pory tyle do czynienia z Teatrem TV, że może jakieś spektakle oglądała.

Jerzy Koenig, wieloletni i wielce zasłużony dyrektor Teatru TV, zapytany kiedyś, dlaczego niektóre pozycje wielkiej klasyki nie są realizowane w telewizji, odpowiedział, że nie daje diamentu do oprawy kowalowi. Dobrze, że Jerzy nie doczekał czasu, gdy Teatrem TV rządzą kowale.

A kowalom nawet się nie chce dbać o promocję Teatru TV. Oto denerwujący przykład. Istnieje profil telewizyjnej sceny na Facebooku. Był czas ożywionej jego aktywności. Od kilku miesięcy jest martwy. Nawet nie ma informacji o Festiwalu Dwa Teatry w Zamościu. Nikt z TVP tam nie zagląda, bo chyba by zauważył, że sam piszę komentarze zachęcające do oglądania niektórych powtórek, np. ostatnio Kartoteki w reżyserii Swinarskiego. Powiecie, że chyba na głowę upadłem. Może, ale mam w głowie cały czas Teatr TV i wkurwia mnie, że jego wspaniały dorobek jest marnotrawiony.

Inny przykład nieudolności ludzi, którzy zajmują się emisją Teatru TV. Kultura w wakacje nadawała w czwartki (nie wiadomo co prawda, dlaczego akurat w ten dzień, historycznie przypisany Kobrze) przedstawienia Złotej Setki Teatru TV. Dobry pomysł, tylko przyklasnąć. Ale trzy zaplanowane emisje zostały odwołane. Ponieważ były to zagraniczne sztuki, więc można wnosić, że ktoś nie załatwił do nich praw. Pokazy Złotej Setki mogłyby być kontynuowane (w końcu to jest naprawdę sto przedstawień) w ciągu roku np. w soboty. W ubiegłym sezonie Kultura miała w te dni cykl powtórek z archiwum. Ale w tym sezonie pasma sobotniego już nie ma.

Kłopot jest też z premierami. Brak na razie jakichkolwiek zapowiedzi. Zwykle Telewizja chwaliła się już planami, organizowano nawet specjalne konferencje prasowe. Tymczasem w poniedziałkowym Teatrze TV we wrześniu w ogóle spektakli prawie nie ma. Co ciekawe 27 września widnieje w porze Teatru TV koncert Włodka Pawlika inspirowany Norwidowską rocznicą. Pawlik jak wiadomo napisze muzykę na każdą okazję, ale dlaczego Teatr TV nie mógł uświetnić Norwida premierowym widowiskiem (od lat takiego nie było) albo przynajmniej powtórką? Bardzo jestem ciekaw, co też jesienią się zdarzy w Teatrze TV. Czy na przykład dojdzie wreszcie do emisji spektakli Teatroteki? Wiosną padły w tej sprawie deklaracje ze strony nowo powołanej kierowniczki Teatru TV.

Piszę niestety te gorzkie żale z dodatkowo przykrą świadomością, że tak naprawdę nikogo już Teatr Telewizji nie obchodzi. Ludzie z TVP, którzy formalnie za niego odpowiadają, nie mają do zajmowania się nim ani kompetencji, ani serca. Środowisko teatralne też się przestało o jego rangę upominać. Część bojkotuje, część ma lepsze propozycje np. w serialach Netflixa. Niektórzy oczywiście wykorzystują sytuację i podejmują się pracy w Teatrze TV, licząc na szanse promocji pod nieobecność innych. A widzowie? Niestety w ogromnej rzeszy odeszli, bo albo brzydzi ich generalnie telewizja Jacka Kurskiego, albo po prostu nie znajdują w Teatrze TV nic ciekawego dla siebie.

A co z Zamościem? Nie wymyślę lepszej pointy, niż Łukasz Drewniak w swoim felietonie na Teatralny.pl: „Zła telewizja nie może wyprodukować dobrego teatru, ale może zorganizować festiwal, na którym wszyscy będą udawać, że oglądają dobry teatr”. Miłego udawania zatem.

1 309 odwiedzin

One Comment

  1. Bez obawy, na pewno nowa pani kierowniczka będzie garściami czerpać z podpowiedzi swojego męża, marnego reżyserzyny, który pretenduje. W efekcie możemy oczekiwać jeszcze większego kolesiostwa i rozpadu. Nie bez znaczenia jest, że na redaktorki zatrudnili również dwie osoby bez pojęcia o teatrze telewizyjnym, a w dodatku z zacięciem artystycznym. Chyba nic głupszego nie widziałem nad zatrudnianie reżyserów na stanowiskach redaktorów…

    Reply

Skomentuj Piotr Holdziewicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Oznaczone pola są wymagane *.