Wspomnienie z Powązek

Zawsze przy okazji Wszystkich Świętych przypomina mi się, jak będąc studentem Szkoły Teatralnej kwestowałem na Powązkach. Marek Piekut zapytał mnie, czy nie pomógłbym w akcji, a zrobił to z taką powagą, że człowiek czuł się zaszczycony i byłoby mu głupio odmawiać. Ale mimo to gdzieś z tyłu dumnej głowy dręczyła mnie wątpliwość, czy moja pomoc będzie wystarczająco skuteczna? W końcu kwesta cieszyła się popularnością, ponieważ zbiórkę pieniędzy prowadzili znani i lubiani aktorzy. A ja cóż – twarz miałem anonimową. No ale 1 listopada ruszyłem na Powązki, zabrawszy ze sobą koleżankę, żeby było raźniej. Pamiętam, że trafiliśmy najpierw do jakiegoś pawilonu, w którym kłębiło się sporo osób, ale w centrum całego zamieszania za stołem siedział Jerzy Waldorff. Przedstawiliśmy się, skąd jesteśmy. Waldorff spojrzał na koleżankę i swoim charakterystycznym głosem rzekł:
– A pani wygląda jak młoda Solska.
No, nie dostrzegłem takiego podobieństwa, ale koleżanka i tak mi się podobała.
– A pan – Waldorff zwrócił się do mnie – przypomina mi – i tu padło nazwisko nieznanego mi aktora.
Otrzymaliśmy puszki i mogliśmy wejść za bramę św. Honoraty. Rozdzieliliśmy się z koleżanką, uznając że w pojedynkę może będziemy mieli większe szanse zainteresowania potencjalnych ofiarodawców. Jakim cudem się znalazło parę osób, które wrzuciło mi jakieś monety do puszki, nie wiem. Może kierowała nimi ciekawość, kim to właściwie jestem? – tak jak jednym dżentelmenem, który przypatrywał mi się dość bezceremonialnie i w końcu zapytał:
– A pan z jakiego jest teatru?
– Z polskiego – odpowiedziałem nie namyślając się wiele.
Nie wiem niestety, czy dzisiaj aktorzy są rozpoznawani przez odwiedzających groby wedle teatrów, czy może raczej na podstawie znajomości skądinąd. Tak czy inaczej kwesta powązkowska jest niezwykłym obyczajem, w którym ludzie teatru dyskontują swoją popularność dla bardzo pięknej sprawy. Ma to tym większy sens, że ich sztuka w końcu jest tak nietrwała. Chciałoby się aforystycznie dopowiedzieć: jak życie, ale może to zbyt banalne skojarzenie.

787 odwiedzin

One Comment

  1. Sztuka aktorów żyje w nas. To pamięć całkiem znacząca. Przy możliwościach medialnej rejestracji, żyje w teraźniejszych i przyszłych pokoleniach. „Nie wszystek umrę, wiele ze mnie tu zostanie
    Poza grobem….” Poza czasem eksploatacji przedstawienia, poza wszelkim poza.

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.