Dzisiaj w nekrologu przeczytałem, że zmarł Waldemar Chołodowski. Wiadomość ta nie pojawiła się jak na razie na stronach kulturalnych w prasie, nawet faktu tego nie odnotowała strona internetowa Filmu Polskiego. Tak jakby zapomniano, że Chołodowski był swego czasu świetnym krytykiem filmowym. Rzeczywiście od lat już nie był aktywny. Nawet się zastanawiałem niedawno, co się z nim dzieje. Spotykaliśmy się, gdy jeszcze pracowałem w redakcji Teatru, a on w radiowej Dwójce z Ireną Heppen prowadził audycję Kino, Teatr, Dialog i inne, która była przeglądem kulturalnych miesięczników. Traktował chyba tę pracę jako dopust boży, choć w rozmowach nawet na teatralne tematy zachowywał żywą inteligencję. Ogromnie go polubiłem, a przede wszystkim ceniłem jako mojego wykładowcę na Wiedzy o Teatrze. I nie tylko ja. W naszych czasach, a więc w drugiej połowie lat 80. miał zajęcia z historii filmu. W piątki chodziliśmy z nim do kina Kultura albo w inne miejsca, gdzie odbywały się projekcje różnych klasycznych obrazów. Nie wszystko pamiętam, ale na pewno oglądaliśmy Sokoła maltańskiego i Asfaltową dżunglę. Chołodowski pokazywał też nam z VHS-ów filmy drugoobiegowe. O kinie mówił błyskotliwie i wtedy jeszcze z pasją. Ja nie jestem jakimś specjalnym kinomaniakiem, lubię jak w filmie mniej więcej wiadomo, o co chodzi i jak się dobrze kończy – no że się kochali, ich miłość natrafiała na różne przeszkody, ale finał był z happy endem. Chołodowski potrafił otworzyć oczy na coś więcej. Pamiętam, że na egzaminie dowodziłem wyższości Wajdy nad Bergmanem. Patrzył na mnie trochę dziwnie, ale pozwolił zdać.
Zdumiewające jest, że w dorobku Chołodowskiego pozostała chyba tylko jedna, niewielka książka Kraina niedojrzałości, która była rozprawą z kinem polskim sprzed 1981 roku. Mam wrażenie, że rzeczywistość lat 80., ale także ta po przełomie jakoś go zgnębiła. Należał do tego grona krytyków nie tylko filmowych, których milczenie było wymowne.
A teraz dołączył do tych naszych wykładowców, których już tylko możemy wspominać. Ta lista nieobecności jest zasmucająca: prof. Raszewski, Jerzy Koenig, Marta Fik, Andrzej Wanat, Stefan Meller, Henryk Hinz, Zbigniew Wilski, Julian Lewański, Franciszek Ryszka i Waldemar Chołodowski.
Będziemy o nim pamiętać. Poza filmem mądrze pisał o książkach, choćby o Bulatoviciu. O kinie i książkach potrafił wspaniale opowiadać.
W „Gazecie Wyborczej” wspomina go Tadeusz Sobolewski
http://wyborcza.pl/2029020,76842,14090111.html
Tak, też znalazłem to wspomnienie Sobolewskiego, ale „Gazeta” zamieściła je tylko w internecie.
Panie Marku (Marku?), pokłon za obietnicę pamięci i za dobre słowa. Są jeszcze myśli ojca nie sformatowane papierowo. Co czynić, co czynić;).
Maciek Chołodowski
Wilekie dzięki za te słowa. W Czytelniku była jeszcze złożona książka o Bulatoviciu (w latach 80.) i książka-esej o „kinie prowincjonalnym”. Coś się tam porobiło w tych latach i ich nie ma. Postaram się. a może jeszcze się uda teraz – coś, gdzieś. Ojciec też robił dużo zapisków przygotowując się do swojej opowieści o Stalinie. Też: może jeszcze. Wydał też mini książeczke o Stryjkowskim, ale po francusku. Bóg jeden tylko i ówcześni wydawcy wiedzą, dlaczego w tym języku.
Pozdrawiam
Maciek Chołodowski, syn Waldka (starszy rocznik WOT-u)
Dzięki, Maćku. Jeśli udałoby Ci się wydobyć te teksty ojca i gdzieś opublikować, to dla nas, którzy go pamiętają i szanują, byłaby to duża sprawa. Powodzenia
Jeśli w chwili śmierci miał 70 lat, to czemu tak wcześnie przestał pracować w radiu, przed osiągnięciem wieku emerytalnego? Kiedyś lepiej dobierano kadry radiowe, bo teraz radiowa Dwójka zdominowana jest przez dziennikarzy bez osobowości
W Krainie Holodowski recenzowal filmowa rzeczywistosc ,akurat zmarl Mistrz.Swietny radiowiec