W sztukach Czechowa jest wiele kwestii, które stały się skrzydlatymi słowami. Parę z nich dobrze jest pamiętać. Przydają się na różne okazje. Nie pamiętam, który z bohaterów „Płatonowa” wzdycha: „Kobiety, kobiety – powiedział Szekspir i źle powiedział. Powinien powiedzieć: ech, kobiety, kobiety”. W „Trzech siostrach” jest zatrzęsienie tych quasi aforystycznych powiedzeń, nie tylko sławne zawołanie tytułowych bohaterek: „Do Moskwy, do Moskwy”. Ale szczególnie pamiętam zdanie, które wypowiada Trigorin w „Mewie”. Powiada on mniej więcej tak: „Nad moim grobem będą mówili: tu leży Trigorin, dobry pisarz, ale Turgieniew lepszy”. Czy on nie trafia celnie w przekleństwo większości artystów? Każdy przecież ma ten kompleks, nawet jeśli do niego się nie przyznaje albo głęboko go skrywa. Choćbyś nie wiem, jak miał dobre mniemanie o sobie, to coś ci szepcze, że ten chuj (i tu pada stosowne nazwisko kolegi po fachu) jest lepszy. Co gorsza ludzie tak sądzą, że on jest lepszy. A już najgorsze jest to, że trafiło się paru artystów, od których nikt nie jest lepszy. Nie ma ich zbyt dużo, ale jednak są. Od nich wszyscy są gorsi. Ponieważ tych gorszych jest tak wielu, nieskończenie wielu, może to ułatwia wszelaką twórczość? Jednak ośmiela, żeby płody swego skromnego albo średniego talentu wystawiać na widok publiczny? W tej kupie geniuszów mniejszego kalibru łatwiej się uchować.
Ale właściwie dlaczego o tym piszę? Bez szczególnej okazji ani powodu. A może dlatego, że zaczyna się sezon teatralny. Ileż razy przyjdzie wzdychać nad grobami różnych Trigorinów?
A z cytatów Czechowowskich jeszcze przywołam Wierszynina, który mówi: w II akcie „Trzech sióstr” do Tuzenbacha: „Skoro nie dają herbaty, to możemy pofilozofować”.