Przez ostatni tydzień tyle się wydarzyło, a ściślej mówiąc tyle się nagadało, że trudno wszystko ogarnąć jednym komentarzem. Generalnie nastrój zrobił się poważny, środowisko wystąpiło w słusznych sprawach z siłą i godnością. Oczywiście ponieważ jesteśmy w teatrze, to nie obeszło się bez strojenia min, znaczących gestów i wygłaszania kwestii ku uciesze publiczności.
Protest przeciwko komercjalizacji kultury, a w obronie teatru artystycznego, jak wiadomo, był odczytywany po każdym spektaklu Warszawskich Spotkań Teatralnych. I fajnie, tylko że połowa przedstawień nie nadawała się do pokazania na tym niby prestiżowym festiwalu. Program WST był zaprzeczeniem stwierdzenia, które padło w liście, że siłą polskiego teatru jest „różnorodność języków i estetyk”. Żadnej różnorodności nie było. Co więcej większość spektakli została tak wymyślona, żeby nie konfrontować się z szerszą widownią. Zastanawia mnie np., dlaczego Tęczowa trybuna, która jest przedstawieniem mającym aspirację budzenia społecznej świadomości, będącym tak gniewnym głosem w obronie demokratycznych praw środowisk wykluczonych, obliczona została na odbiór stu kilkudziesięciu osób? Ale może się liczy choćby jeden nawrócony widz? Niewątpliwie największym sukcesem Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego jest zachwyt, jaki ich spektakl wzbudził w Jacku Zembrzuskim. To jest prawdziwa przemiana Szawła.
Maciek Nowak w czerwonym krawacie zapowiadał na konferencji prasowej, że nastąpi rozliczenie tych, którzy odpowiadają za stan życia teatralnego. Dzisiaj minister Zdrojewski w wywiadzie dla Trójki stwierdził z przekąsem, że Nowak też jest odpowiedzialny za kształt teatru będąc szefem Instytutu Teatralnego. Ale kto przedłużył Nowakowi kadencję dyrektorską podległej ministerstwu placówki? Swoją drogą, jeśli się tak bijemy o konkursy na stanowiska dyrektorów teatrów, to może należałoby wprowadzić tę procedurę w Instytucie Teatralnym również?
Sprawa Teatru Dramatycznego, która też była impulsem protestu. Prawda jest taka, że obie strony tego konfliktu są skompromitowane. Program, który Paweł Miśkiewicz zaproponował dla Dramatycznego, powinien być realizowany w Teatrze Studio, bo to jest miejsce dla eksperymentów. Teraz mamy sytuację taką, że władze miejskie płaczą, do jakiego upadku doprowadzony został Dramatyczny, ale nie wiedzą, co z nim zrobić – rozważany jest tryb powołania dyrektora, jak napisał w oświadczeniu dyr Biura Kultury. Bardzo to śmieszne, ponieważ sposób wyboru dyrektora powinien już być dawno określony i ten wybór już powinien być dokonany. Osobie, która być może spełniłaby nowe oczekiwania wobec Dramatycznego i uczyniła go ponownie „teatrem dla ludzi” powierzono tymczasem dyrekcję Teatru Studio. Protest ludzi teatru odniósł niewątpliwie ten skutek, że dyrektor warszawskiego Biura Kultury musiał parę razy przemówić. Odniesie jeszcze większy skutek, jeśli p. Kraszewski przestanie się wypowiadać jako dyrektor zarządzający stołecznymi teatrami. Choć obawiam się, że władza będzie długo bronić swojego wypróbowanego urzędnika.
W tym teatrze protestu oczywiście swoje stałe partie zagrały znajome osoby. Joanna Szczepkowska jak zwykle wystąpiła w monodramie pt. A ja jestem przeciw. Później jeszcze dograła kawałek pt. Co chciałam powiedzieć, mówiąc że jestem przeciw. Maciej Englert w dyskusji telewizyjnej dał do zrozumienia, że to on jest dyrektorem teatru prawdziwie artystycznego i to jego trzeba finansować, a nie tych, co grają pięć razy w miesiącu w schowku na szczotki. Krzysztof Mieszkowski poczuł się zobowiązany do obrony teatru w schowkach na szczotki i przypomniał, że Grzegorzewski też robił spektakle w dziwnych miejscach.
No i jeszcze swoją scenę odegrała Monika Strzępka w radiu Tok FM. Ponieważ Strzępka mnie wkurwia, to nie będę jej wkurwienia już komentował, ale też pragnę oświadczyć, że jakkolwiek jestem wkurwiony, a czasami rozbawiony tym wszystkim, to jednak wciąż popieram i się podpisuję.
Problemu ze Studiem i Dramatycznym rozwiązanie może być prostsze niźli się zdaje – po co wymieniać dyrektorów skoro wystarczy zamienić szyldy ;)
Tak, proste rozwiązania są zawsze najlepsze.
No, ale Szawłowi to potem zostało na zawsze, zaś Jacek Z. niekoniecznie ze stałości poglądów słynie…A celny komentarz, jak zwykle, czytać miło…
… a może anonimowy „blondynie” rozwinąłbyś ten kłamliwy pogląd, i pokazał palcem (także na własne). W moim zachwycie „Tęczową trybuną” nie ma nic dziwnego ponieważ zawsze (!) opowiadam się za teatrem i poglądami bezkompromisowymi, a przeciw konformizmowi i kunktatorstwu.Powiem więcej: w praktyce pierwszy dołożyłem ręki do wypowiadania się o Polsce w sposób krytyczny na poziomie analizy systemu, a nie tylko przejawów – np. w „Zwarciu” Jurka Łukosza, najpierw w Le Madame, a potem w innej wersji w Jeleniej Górze, ale wtedy PAŃSTWU MEDIOM BYŁO NIE PO DRODZE… Dobra, do opędzania się od pinczerków u nogawki przywykłem. Teraz ważne jest by „Ruch Obywatelski 27 marca” (moja nazwa niekonsultowana), który w Oświadczeniu poczynił niewątpliwy postęp myślowy w stosunku do Listu spełnił swoje własne zapewnienie i zwołał forum sygnatariuszy, którzy wybiorą demokratycznie przedstawicieli do rozmów z władzą (nie OPZZ, a NZZ), bo władza rozgorączkowana i bardzo się tłumaczy; trzeba ją potrzymać za słowo!
… a może anonimowy „blondynie” rozwinąłbyś ten oszczerczy pogląd, i pokazał palcem (także na własne). W moim zachwycie „Tęczową trybuną” nie ma nic dziwnego ponieważ zawsze (!) opowiadam się za teatrem i poglądami bezkompromisowymi, a przeciw konformizmowi i kunktatorstwu.Powiem więcej: w praktyce pierwszy dołożyłem ręki do wypowiadania się o Polsce w sposób krytyczny na poziomie analizy systemu, a nie tylko przejawów – np. w „Zwarciu” Jurka Łukosza, najpierw w Le Madame, a potem w innej wersji w Jeleniej Górze, ale wtedy PAŃSTWU MEDIOM BYŁO NIE PO DRODZE… Dobra, do opędzania się od pinczerków u nogawki przywykłem. Teraz ważne jest by „Ruch Obywatelski 27 marca” (moja nazwa niekonsultowana), który w Oświadczeniu poczynił niewątpliwy postęp myślowy w stosunku do Listu spełnił swoje własne zapewnienie i zwołał forum sygnatariuszy, którzy wybiorą demokratycznie przedstawicieli do rozmów z władzą (nie OPZZ, a NZZ), bo władza rozgorączkowana i bardzo się tłumaczy; trzeba ją potrzymać za słowo! (św. Paweł – uczcie się niedowiarki)
… a może anonimowy „blondynie” rozwinąłbyś ten oszczerczy pogląd, i pokazał palcem (także na własne). W moim zachwycie „Tęczową trybuną” nie ma nic dziwnego ponieważ zawsze (!) opowiadam się za teatrem i poglądami bezkompromisowymi, a przeciw konformizmowi i kunktatorstwu.Powiem więcej: w praktyce pierwszy dołożyłem ręki do wypowiadania się o Polsce w sposób krytyczny na poziomie analizy systemu, a nie tylko przejawów – np. w „Zwarciu” Jurka Łukosza, najpierw w Le Madame, a potem w innej wersji w Jeleniej Górze, ale wtedy PAŃSTWU MEDIOM BYŁO NIE PO DRODZE… Dobra, do opędzania się od pinczerków u nogawki przywykłem. Teraz ważne jest by „Ruch Obywatelski 27 marca” (moja nazwa niekonsultowana), który w Oświadczeniu poczynił niewątpliwy postęp myślowy w stosunku do Listu spełnił swoje własne zapewnienie i zwołał forum sygnatariuszy, którzy wybiorą demokratycznie przedstawicieli do rozmów z władzą (nie OPZZ, a NZZ), bo władza rozgorączkowana i bardzo się tłumaczy; trzeba ją potrzymać za słowo! (św. Paweł – uczcie się niedowiarki)