Teatr na Euro

Od czasu do czasu słychać głosy ze środowiska teatralnego strasznie pomstujące na tzw. strefę kibica, która zorganizowana na pl. Defilad spowoduje zamknięcie teatrów w Pałacu Kultury. Co więcej, jak ujawniła pani prezydent Warszawy, tegoroczny budżet stołecznych teatrów został zmniejszony właśnie po to, by pokryć miejskie wydatki związane z Euro. Fakt ten oczywiście jest bulwersujący.  Niemniej trochę mnie śmieszą te piski myszy, które obraziły się, że piłka jest ważniejsza od ich teatrzyku. Ano stety czy niestety, ale jest. I na pewno będzie w tym szczególnym miesiącu.

Sam też muszę przyznać: teatr jest moją pracą, czasami może nawet więcej niż pracą, ale w czerwcu żadna siła nie zaciągnęłaby mnie do Teatru Dramatycznego, choćby tam swoją kolejną premierę dał Krystian Lupa albo nawet sam Michał Kmiecik. Bo będę oglądać mecze Euro. Taka jest prawda, moi mili. Jeden drugiego musi zrozumieć – jak mawiała moja babcia i zamykała okno, gdy jej zięć akurat chciał przewietrzyć pokój.

Euro wywoła ogromne emocje. Ich temperatura będzie rzecz jasna zależna od wyników naszej reprezentacji. Sukces pozwoli zapomnieć o wszystkich kłopotach  – łącznie z trudami wyboru dyrekcji Teatru Dramatycznego. Porażka wszystkie problemy spotęguje. U nas jak wiadomo nic nie można przyjąć ze spokojem. Ale co będzie, to będzie.

Wspomniany Michał Kmiecik w artykuliku opublikowanym w e-teatrze roztacza wizję, że może do Euro nie dojdzie, ponieważ „pod Stadionem rozbiją swoje niepokojowe miasteczko wkurwieni pracownicy warszawskich teatrów”. Sugerowałbym p. Kmiecikowi, żeby już rezerwował miejsce, bo protestujących w różnych sprawach zapowiada się więcej. Ale miałbym też inną propozycję. Dobrze jest złość przerodzić w energię kreacji. Zamiast denerwować się, że z powodu Euro nie będzie można odwiedzić Teatru Dramatycznego może p. Kmiecik z aktorami wyszedłby do strefy kibica na pl. Defilad i tam zrobił spektakl? W końcu czerwiec to jest już początek sezonu teatru ulicznego. A czyż nie byłoby to wspaniałe wyzwanie dla artystów, którzy tak żywo angażują się w sprawy publiczne? Michał Kmiecik już machnął przedstawienie o wicemarszałku Mołoniu, to z pewnością będzie też umiał stworzyć widowisko o prezydencie Platinim i tej zaborczej organizacji, jaką jest UEFA. I kto wie – może sto tysięcy ludzi pod Pałacem Kultury nie będzie oglądać meczów, a będzie chłonąć teatr Kmiecika. I to będzie najpiękniejszy tryumf teatru nad Euro.

977 odwiedzin

4 Comments

  1. było nie było wyraża Pan swoją opinię podpartą gustem i zamiłowaniami. Ja też jestem obywatelem, z którego podatków się to organizuje i na ten przykład nie obejrzę żadnego meczu i to nie z racji protestu tylko z faktu, że mnie nie interesuje. Wolałbym nową premierę Lupy. Jestem też aktorem. Nie z tego teatru. Ale myślę sobie, że wystawianie czegoś ulicznego w strefie kibica dlatego, że nie ma innego wyjścia, ale „my i tak się nie poddajemy…” itd to nie jest do końca uczciwa i fair propozycja. Koniec końców nie to chyba lubią robić – to znaczy uliczne happeningi (chyba że o czymś nie wiem). Zabieranie teatrom, żeby dać na piłkę brzmi, było nie było, śmiesznie.Z drugiej strony należy się temu nie dziwić, gdyż świat taki jest (choć po pewnej jego części chciałoby się oczekiwać innego widzenia spraw), mianowicie należy sobie odpowiedzieć na pytanie, ile Pokojowych Nagród Nobla należałoby dostać w roku, by wyrównać średnie roczne wynagrodzenie gwiazdy piłki? 10? Więcej? Naturalnie to nie jest możliwe. Skoro więc tak się proporcje prezentują to co się dziwić pani prezydent wawy..?

    Reply

    • Trochę niezręcznie jest tłumaczyć się ze swoich dowcipów, ale jeśli, jak się okazuje, wywołują one poważne komentarze, to wyjaśniam, że: ja też pewnych rzeczy w naszym mieście nie lubię, nie korzystam z nich, ale z jakichś względów toleruję. Wiem bowiem, że inni je lubią i ich potrzebują. Np. ja nie biegam maratonów, ale nie denerwuje się zbytnio, gdy w jakąś niedzielę pół Warszawy jest sparaliżowana, bo tysiące ludzi, w tym moi koledzy, depczą asfalt. Podobnie z różnymi manifestacjami. Są uciążliwe, czasami irytujące, ale ważniejsze jest prawo do protestu. Gdybym nie interesował się piłką nożną, to chyba również zachowałbym spokój w obliczu różnych niedogodności, które przyniesie organizacja Euro. Czy pośród nich tak wielką niedogodnością będzie to, że nie można będzie pójść do teatrów w Pałacu Kultury? Każdy musi to rozstrzygnąć wedle swojej miary tolerancji na kłopoty, które życie niesie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że dość absurdalna jest dyskusja o wyższości Euro nad teatrem lub odwrotnie. Spektaklu w strefie kibica pewnie nie da się zrobić, choć nie wiem, czy zamiast się dąsać artyści w ogóle pomyśleli o takiej możliwości? Pozdrawiam

      Reply

      • z dowcipów tłumaczyć się rzeczywiście jest niezręczne i nie powinno się. Jeżeli więc ja nie wyłapałem żartu to proszę się nie litować nade mną. Mnie maratony wkurzają także poprzez swoją cechę i umiejętność blokowania miasta, mimo, że akurat biegam, ale to już taka moja z kolei cecha i specjalnie głosu nie zabieram – niech biegają ci, którzy potrafią dłużej (znacznie) ode mnie. Z Euro jest trochę inaczej, bo to jednak o kasę poszło, a raczej ściślej – że coś skądś dokądś przeszło. Zupełnie mnie to nie zaskakuje, wszak trochę ICH już znamy, ale bulwersować, owszem, bulwersuje. Duże pieniądze pooooszły na tzw. promocję miasta i sztuczne ognie przy różnych okazjach, a ognie, tak samo jak okazje, też poooszły. A ja wiem, i widzą tez inni, że by się one przydały… itd i tralala. Szkoda gadać. A wywinąć coś dla kibiców to wcale nie zła myśl, ale ona brzmi inaczej, jak jest ciekawym pomysłem, niż jak jest musikiem. Ale i to chyba mnie bardziej boli niż (część przynajmniej) aktorów z Pałacu, bo oni są chyba większymi (co nie jest trudne) kibicami ode mnie i chętnie pola ustępują. Ja bym się wkur…iał, ale mnie tam nie ma. ja jestem tu:) i się trochę denerwuję w ich imieniu.również pozdrawiam, a kibiców proszę o zbawienna pokutę i rozgrzeszenie

        Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.