Po południu na Wierzbowej pożegnanie Jerzego Jarockiego. Na pustej, wyciemnionej scenie wystawiono urnę z jego prochami. Stała na katafalku Babci z Tanga. Obok paliły się świece. Jan Englert powiedział, że to pożegnanie odbywa się w „obrządku teatralnym”, bo teatr był religią Profesora. Powiedział też, że choć reżysera nie ma z aktorami, to jednak będą oni czuli jego wzrok. Wtedy odezwała się Danuta Maksymowicz:
– Jego okulary są w urnie.
Aktorki występujące w Sprawie – ostatniej inscenizacji Jarockiego – zaśpiewały pieśń z przedstawienia. Przemówił jeszcze Olgierd Łukaszewicz w imieniu ZASPu.
Potem już każdy w ciszy sam dla siebie wspominał Jerzego Jarockiego. Niektórzy podchodzili z kwiatami i składali je pod urną.
Ta uroczystość była skromna, ale poruszająca. Przyszły te osoby, które, jak się wyraził Jan Englert, czuły potrzebę pożegnania się z Jerzym Jarockim. Tych osób było sporo, choć mogłoby być więcej.
Pogrzeb artysty odbędzie w czwartek na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
I znów nie byłam w odpowiednim miejscu i czasie… :(