Nowe książki

Wśród licznych miesięczników, do których zaglądam znajdują się „Nowe Książki”. Co prawda koło mojego łóżka leży sterta czytanych, nie doczytanych, oczekujących na przeczytanie książek i szczerze mówiąc nie mógłbym chyba być uczestnikiem akcji: „Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”. Przed wejściem do mojego łóżka z pewnością można nadrobić lekturowe zaległości. Nawet się obawiam, że oferta jest tak duża i stale rośnie, że w końcu któregoś dnia dojście do legowiska w ogóle nie będzie możliwe.
Póki co wertując „Nowe Książki” uzmysławiam sobie, ile jeszcze literatury mogłoby się znaleźć koło mojego łóżka. Uspokaja mnie nieco tylko rubryka: Kurier wydawniczy. Zamieszczane są w niej zapowiedzi książkowych premier różnych wydawnictw. Studiuję je z zadziwieniem, bo jednak ludzka pasja do czernienia papieru jest niezmierzona i jak się okazuje jej owoce mają szansę publikacji. Co więcej podejrzewam, że zapowiadane książki swoich czytelników znajdą. A oto kilka przykładów lektur, do których ja akurat raczej nie sięgnę:
Forma. Pracownia Projektowa i Wydawnictwo
Dariusz Muszer: Homepage Boga
Gospodin Gepin żyje szczęśliwie z żoną w Epoce Tęczy. Jest rok Osiemdziesiątego Ósmego Fioletu i wyniszczające wojny o powietrze są niemalże zapomniane. Na Ziemi mieszka tylko garstka prawdziwych ludzi. Hologramy i klony zaludniają świat, śmierci nie ma. Kiedy Gepin w wieku 128 lat postanawia spisać swoje wspomnienia, w złudnej idylii życia we dwoje pojawia się rysa i świat staje na głowie. Z dnia na dzień bohater zostaje przeniesiony do kwatery pracy twórczej w południowej Norwegii, gdzie ma pracować nad memuarami, używając do tego martwego języka, jakim stał się niemiecki.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Agnieszka Błotnicka: Tamtego lata nad Sekwaną
Monika Grosz ma wrażenie, że małżeństwo wymyka jej się spod kontroli. Brakuje w nim miłości i czułości. Rozczarowana kobieta wyjeżdża do Paryża, gdzie znalazł schronienie jej klient Jacek Pohl. Tam smutek Moniki rozproszy ktoś, kogo nie spodziewa się spotkać nad Sekwaną.

Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
Agnieszka Jasielska: Charakterystyka i konsekwencja potocznego rozumienia emocji
Tematem książki jest wiedza na temat emocji. Myśl przewodnią stanowi opis aspektu formalnego i strukturalnego potocznego rozumienia emocji, a także zdiagnozowanie jego funkcji i wartości operacyjnej.

Wydawnictwo Prószyński Media
Nora Ephron: Zgaga
Ciężarna Rachel Samset przypadkiem odkrywa, że jej mąż kocha inną. Niestety fakt, że rywalka jest wysoka jak wieża, ma szyję jak żyrafa i nos jak trąbę słonia, niespecjalnie ją pociesza. Ucieczki szuka za to w kuchni, gdzie realizuje przepisy z książek kucharskich własnego autorstwa. Czy Rachel uda się uratować małżeństwo?

Nicky Pellegrino: Rzymska przygoda
Rzym lat 50. XX w. Serafina to młoda kobieta, dorastająca w malutkim mieszkanku na Zatybrzu, Żyje w ubogiej rodzinie. Pewnego dnia sława, przyjęcia i bogactwo znajdują się dla niej na wyciągnięcie ręki.

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Małgorzata Maj: Weronika zmienia zdanie
Weronika to bohaterka, która mówi językiem polskich singielek. Marzących jak ona o wielkiej miłości i barwnym, pełnym przygód życiu. Złoszczących się na nadopiekuńczą matkę i wypijających hektolitry czerwonego wina z przyjaciółką.

Wydawnictwo Axis Mundi
Joan Collins: Świat według Joan
Pełne humoru i mądrości spojrzenie na świat Joan Collins, niezapomnianej Alexis z Dynastii – międzynarodowej ikony kina i stylu. Aktorka (autorka) dzieli się swoim życiowym doświadczeniem z typowym dla siebie poczuciem humoru i mądrością. Komentuje współczesny styl życia, plotkuje o mężczyznach, dzieli się przemyśleniami na temat mody, rodziny, upływu lat i instytucji małżeństwa. Erudytka, uczciwa i szczera w osądach.

Wydawnictwo Poznańskie
Małgorzata Rutkiewicz-Hanczewska: Genologia onimiczna. Nazwa własna w płaszczyźnie motywacyjno-komunikatywnej
Celem pracy jest wskazanie jednorodnego opisu wszystkich nazw własnych uzualnych i płynących z takiego opisu wartości. Autorka proponuje analizę tekstologiczną onimów, czyli potraktowanie nazw własnych jako tekstów, z którymi mamy do czynienia na co dzień i których zdefiniowanie (w kategoriach tekstu) nie sprawia nam większego kłopotu. Ta propozycja jest tym bardziej prawomocna, że najnowsze badania z zakresu neurolingwistyki pozwalają nam traktować nazwy własne jako niezależne od nazw pospolitych jednostki języka.

Wyboru książek do nie czytania dokonałem nie kierując się snobizmem, czy zwykłym sknerstwem. Jest takie rosyjskie powiedzenie: wsiewo mira nie projebiosz. Co prawda Rosjanie dodają: ale trzeba się starać. Bo ja wiem? Z wiekiem to chyba mija.
Co ciekawe na liście zapowiedzi wydawniczych sierpniowych „Nowych Książek” jest tylko jedna książka, którą można zaliczyć do teatraliów. W Wydawnictwie W.A.B. ukaże się Moja droga B. Krystyny Jandy. W omówieniu jest tylko jedno zdanie: „Zbiór felietonów Krystyny Jandy”.
PS. Zapewne moja redakcyjna koleżanka, Monika, nie darowałaby mi gdybym przy tej okazji nie zachęcił do udziału w plebiscycie współorganizowanym przez TVP Kultura Najgorętsza książka lata. Lista książek, na które można głosować, znajduje się na stronie internetowej TVP. A zwyciężczynię konkursu poznamy w specjalnym wydaniu programu Niedziela z…, emitowanym 18 sierpnia z Sopotu, gdzie jutro rozpoczyna się Festiwal Literacki Sopot. To była więc autopromocja. Wszystko jednak w zbożnym celu propagowania czytelnictwa. W łóżku, na plaży i gdziekolwiek.

1 680 odwiedzin

5 Comments

  1. Przypis
    Rosjanie mowią : Wsiech diewuszek nie prajebiosz. Przyzna Pan, że to ma sens, a „przejebać caly świat”, jak powiedział Pan sensu nie ma w danym kontekście. Przejebac coś, znaczy też: przegrać sprawę.Przydałby się Panu redaktorowi redaktor, zresztą nie Panu jednemu.Do czego to dochodzi!

    s.p.

    Reply

    • Miło czytać znowu Pana komentarz. W kwestii redaktora: oczywiście zawsze się przydaje i jak słusznie Pan wzdycha – nie mnie jednemu. Pozwolę sobie przypomnieć, że nie tak dawno Pan pomylił Franka Castorfa z Hansem Castorpem. Zdarza się zatem najlepszym. Nie chcę rywalizować z Panem w sprawie rosyjskich powiedzeń, ale cytowane przeze mnie: „Wsiewo mira nie projebiosz, no nada k etomu striemitsa” – znam od człowieka, który z Rosjanami się dobrze zna. Przyzna Pan dla odmiany, że brzmi to subtelniej niż w zacytowanej przez Pana wersji. A w końcu „wsiewo mira” to może też oznaczać „wsiech diewuszek”, a może też znaczyć wiele więcej. S uważeniem

      Reply

  2. A do czego dochodzi? Doszło do tego, że się Pan reaktywował. A to cud w obliczu śmierci starych pierników/Pana na szczęście tylko kliniczno- elektronicznej/. Sławomir Mrożek niestety odszedł. I to nie jest żart absurdalno-ironiczny. To nie sztuka , iluzja a najtwardszy real. A wystarczyło pomyśleć, że jest. Jeśli nie w teatrze, gdzie grany jest coraz rzadziej, to w Nicei. Nie w Polsce ale w kraju dalekim. Teraz oddalił się na zawsze. Cześć Jego pamięci!

    Mam nadzieję, że sztuka Sławomira Mrożka przetrwa., tęsknota za nim w Niej uwięzionym nigdy nie wygaśnie. Non omnis moriar. Ale o to musimy postarać się my, żywi. Aktywnie, mądrze, konsekwentnie. Czy zechce nam się chcieć?

    Żyjemy w czasach barbarzyńców, uzurpatorów, kreatorów mód. Inteligencja, finezja, ironia, humor, absurd w miksie na usłudze sztuki ucieka z tego kraju daleko, daleko w inne światy, wszechświaty. Na drugą stronę życia.

    Reply

    • Panie Widzu, święty by zmartwychwstał, gdyby zobaczył z zaświatów, jak się poniewiera językiem polskim i niepolskim. A propos, co to znaczy „absurd w miksie”?
      Mrożek w czyśćcu i to trochę potrwa nim przekonamy się, czy przetrwał na ziemi. Mam nadzieję, że nie wychynie jego kolejna ostatnia sztuka. Byłaby jeszcze gorsza od tej ostatniej w Teatrze Polskim. Pisarz Mrożek umarł już jakis czas temu.

      Ja już się nie dowiem, ale Pan ma szansę śledzić jego dalsze losy. Mnie pozostaje czekać na Godota dramaturgii polskiej.

      A moze przyjdzie?

      Pozdrawiam, synu

      S.P.

      Reply

      • Kto to wie, co to wszystko znaczy? Nie spotkałem jeszcze takiego, co by wiedział. Kongenialne tłumaczenia mnie nie za bardzo pociągają. Raczej te intuicyjne, podprogowe. Dlatego pewnie wtręt Pana Wojciecha mnie nie razi. Oczywiście Pana explanation jest cenne. Niech pan gani, chłoszcze i piętnuje. Zawsze czegoś można się dowiedzieć. Ja mam w głowie młynek, stąd moje miksy, kiksy i inne fiki miki słowne.

        Nie chciałem pisać, że pisarz Mrożek już dawno dla teatru był umarł. Coś mnie powstrzymywało i to bardzo silnie. Nie chciałem dobijać trupa. Nie w tym momencie. Ale taka myśl mi przemknęła. Słowo staje się ciałem. W nowym, bieżącym znaczeniu.

        Włączam sobie „Emigrantów” z Kondratem i Zamachowskim , i już jestem z Mrożkiem wiecznie żywym. „Tango” w reż. Jarockiego też dowodzi, że Mrożka można dziś z powodzeniem wystawiać.

        Dziś prawdziwych dramatopisarzy już nie ma. Klecą sztuczki, błahostki, wybryki natury teatralnej. Przeciw człowiekowi. Ale może nie jesteśmy już ludźmi tylko produktami. Produkt dla produktu.

        Już na Godotów nie czekam. Tu zaszła zmiana.
        Pozostanę włóczęgą teatralnym , ale nie czekającym na rozstaju dróg. Gdy widzę te tłumy na widowni, zawsze się zastanawiam nad fenomenem teatru, który nawet w najpodlejszej treści i formie przyciąga, skupia czekających na cud.

        Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.