W „Tygodniku Powszechnym” rozmowa z moim szefem Krzysztofem Koehlerem. Od tygodnia właściwie nie jest szefem. Na koniec wywiadu mówi: „Tym, co organizuje ludzi, jest potrzeba obrony kultury. Jeśli efektem panowania aroganckiej, antykulturowej doktryny liberalnej będzie ukonstytuowanie się takiej postawy, to będzie to ogromny zysk duchowy… Duchowy, bo nie wierzę, żeby w tym momencie udało się coś zrobić na poziomie instytucjonalnym. Ale trzeba się trzymać zasad i, nie oglądając się na okoliczności, robić swoje. Tej formule budząca się z letargu inteligencja polska była zawsze wierna. I to pozwala mieć nadzieję”.