Kmiecik. Dotychczas to nazwisko kojarzyło mi się z napastnikiem Wisły Kraków – Kazimierzem. Był kilkakrotnym królem strzelców polskiej ekstraklasy w latach 70. Ma też syna, który takiej sławy nie zyskał, a grał nawet w miłym memu sercu Turze Turek. Ale pojawił się nowy Kmiecik, bynajmniej nie piłkarz, choć również syn. Najpierw powiedział mi o nim Drewniak, który, jak wiadomo, wie, że użyję znowu piłkarskiego skojarzenia, co w trawie piszczy. Drewniak powiedział dokładnie tak: Kmiecik to syn Strzępki i Demirskiego. Trochę się zdziwiłem, bo skądinąd wiem, że znana para twórców ma syna Jeremiego, a nie wiedziałem, że już poszedł w ślady rodziców i jest artystą teatru. Okazało się jednak, że Kmiecik ma 20 lat, więc nie może być naturalnym dzieckiem państwa SD, ale łączą go z nimi równie mocne więzi.
W najnowszym Przekroju przeczytałem duży tekst o Kmieciku, z którego dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy, np. że przygotowuje właśnie w Teatrze Dramatycznym w Warszawie spektakl wg Zbrodni i kary. Nie będzie to adaptacja powieści Dostojewskiego tylko przedstawienie, w którym Raskolnikow – ubogi student z Iławy okupuje warszawski bar mleczny Prasowy, zamknięty przez władze dzielnicy Śródmieścia, a lichwiarka zastanawia się, kto zabił Jolantę Brzeską, działaczkę stowarzyszenia lokatorów, która spłonęła w Lesie Kabackim. Kmiecik wyznaje, że teatr to trybuna, publicystyka, ma być aktualny, a on – Kmiecik – ma gdzieś ładny teatr. Beniaminek pobrał nauki teatralne na spektaklach Jana Klaty oraz Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego. Poza tym ma rozpoczęte studia filozoficzne na UW. Zbrodnia i kara to będzie jego drugie przedstawienie – zadebiutował pod auspicjami Teatru Polskiego we Wrocławiu. Dyrektor tej sceny, Krzysztof Mieszkowski, powiada, że „Kmiecik potrafi być totalny w swojej wściekliźnie”. Początkujący reżyser dał się też poznać jako dramatopisarz – zdobył nawet główną nagrodę w poznańskim konkursie Metafory Rzeczywistości. Juror konkursu, prof. Czapliński, stwierdził: „To, co uprawia Kmiecik, nazwałbym rozrubą [sic!] dyskursywną”. A cytowany w Przekroju Maciej Nowak zauważa: „Chłopak zrobił jeden spektakl, napisał dwa dramaty i jest uznawany za nadzieję polskiego teatru”. Nadzieja powiada natomiast: „Czuję ciśnienie wokół mnie, że przychodzi młody, świeży barbarzyńca, który przypierdoli wszystkim, będzie brudno, mocno i gniewnie”.
Jakie wnioski można wysnuć z tej opowieści o Kmieciku, z której wybrałem wcale nie wszystkie smakowite wyjątki?
1. Tygodnik Przekrój wyraźnie chce mieć bohatera swojej sprawy na niwie teatru. Kmiecik jest „głosem polskich oburzonych”, „przedstawicielem smutnego pokolenia umów śmieciowych”, „dzieckiem Internetu”. Na pewno Przekrój po premierze w Dramatycznym opublikuje dużą rozmowę o spektaklu, bo recenzja Jacka Wakara może nie oddać doniosłości wydarzenia.
2. Teatr Dramatyczny przez tyle lat szukał jakiegoś pomysłu dla siebie i teraz, gdy dyrekcja Pawła Miśkiewicza dobiega końca wreszcie coś zaczęło „trybić”. Trzeba było wcześniej już zamienić seminaria Instytutu Kultury UW na klub Krytyki Politycznej. Cytowana w tekście Katarzyna Szustow z Teatru Dramatycznego wyznała: „Żaden reżyser nie zwrócił mi uwagi, że w złym miejscu foyer powiesiłam plakat jego spektaklu, a pracowałam z wieloma, Michał [Kmiecik] był pierwszy”. Tak, jak to dobrze wiedzieć, w którym miejscu wywiesić plakat. Kmiecik już to wie, może daleko zajść.
3. Jakiś czas temu w teatrze najważniejsi byli „ojcobójcy”. Wygląda na to, że teraz dobrze być synem – odpowiednich oczywiście rodziców. Przydają się też wpływowi wujowie.
4. Warto może Kmiecikowi uświadomić starą prawdę, że w teatrze trzeba wiedzieć, kiedy „przypierdolić”, a kiedy „odpuścić”.
5. Kmiecik ma 20 lat. Jedyny znany mi reżyser teatralny, który mniej więcej w tym samym wieku zaczynał swoją karierę nazywa się Peter Brook. Ale nie wiem, co z tego wynika dla Kmiecika?
wniosek nr 6: Tygodnik Przekrój, w ramach lewicowej wrażliwości na niedolę ludu pracy, postanowił zwolnić wszystkich korektorów
przecież rozróba pisze się przez ó!!!!
Co tam ortografia, grunt, że wścieklizna jest totalna.
Spektakl Michała Kmiecika mówi niezwykle dużo o polskim teatrze. Przede wszystkim jedną rzecz. Młodzieniec w wieku lat dwudziestu robi przedstawienie na poziomie kultowego już „Był sobie Andrzej, Andrzej ,itd.” duetu Monika Strzępka & Paweł Demirski, dość powszechnie uznanego za objawienie naszego teatru i hojnie nagradzanego. Możliwość jest w zasadzie jedna: Michał Kmiecik jest geniuszem, bo bez żadnej szkoły teatralnej i doświadczenia wchodzi z ulicy na scenę i dorównuje reżyserce wybitnej jak wiadomo i o szesnaście lat starszej, z teatralnym wykształceniem i mającej za sobą już spory dorobek. Sprawa jest poważna, i mówię to najzupełniej poważnie. Ze względu na te fakty i artefakty postuluję, by Teatr Dramatyczny im. Gustawa Holoubka w Warszawie został po zakończeniu dyrekcji Pawła Miśkiewicza powierzony panu Michałowi Kmiecikowi.
Zabawna uwaga. Dziękuję.