Kłopoty myślowe

Tyle ciekawych rzeczy się dzieje wokół, że człowiek nie nadąża myślami za nimi. A co tu dużo kryć myśli z wiekiem już nie są takie skore do ruchu. A nawet przy niektórych sprawach kompletnie się zatrzymują i wpadają w stupor. Niedawno na przykład w paru zresztą miejscach przeczytałem zapowiedzi, że „ten sezon będzie ostatni”. Monika Strzępka zrobi już tylko trzy spektakle, Krystian Lupa zaległy Proces, Jan Klata Wielkiego Fryderyka i odbędzie się jeszcze parę premier, co już teraz wiadomo, że będą wydarzeniami, a potem „szlus chłopaki cudne moje!”, adieu Fruziu, koniec filma. Poziom dekadencji oczywiście podnosi również to, czego nie będzie, czyli Starego Teatru w Krakowie (o Polskim we Wrocławiu nie wspomnę, bo go już nie ma). Tak więc spieszmy się kochać teatr, tak szybko odchodzi.

Ale jak jedni się smucą, to drudzy cieszą. Oto słyszę, że na panelu poświęconym teatrowi, a zorganizowanym pod auspicjami prezydenta w Belwederze nowa szefowa największej naszej sceny stwierdziła, że odzyskała ona właśnie niepodległość. No i to jest ta chwila, gdy myśli moje opadają w swym niespiesznym locie, lądują i gasną po cichu. Nic nie są w stanie z siebie wykrzesać. Nawet słabego dowcipu.

My się tu trochę denerwujemy, trochę martwimy, trochę nie wiemy, co począć, a tymczasem tzw. życie teatralne płynie gdzie indziej swoim nurtem. Otrzymałem oto informację z jednego z prywatnych warszawskich teatrów o zaplanowanych wkrótce premierach. Informacja poprzedzona została zdaniem z wykrzyknikiem:

Dwie wspaniałe obsady, dwie premiery!

I rzeczywiście podano dwa terminy, w których można zobaczyć różnych aktorów w tej samej komedii. Większość z nich to znani i lubiani. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zaraz po obsadach nie obwieszczono:

Swoją obecność potwierdzili m.in. tacy goście jak…

Początkowo nie zorientowałem się, w czym rzecz. Myślałem, że może na scenie pojawią się właśnie te osoby i że to jest taki zamysł artystyczny. Ale nie na próżno zdradzałem, że moje myśli nie takie chyże, bowiem dopiero po chwili odkryłem, że podano ludzi, którzy zjawią się na premierach jako goście na widowni. Żeby zaspokoić Waszą ciekawość kopiuję wszystkich, jak leci:

Joanna Racewicz, Marcelina Zawadzka, Ola Ciupa, Hubert Urbański, Odeta Moro, Marta Wierzbicka, Alan Andersz, Viola Arlak, Tomek Ciachorowski, Mikołaj Cieślak, Bogdan Kalus, Jacek Kopczyński, Małgosia Lipmann, Maria Niklińska, Anna Oberc, Magdalena Zawadzka, Katarzyna Kwiatkowska, Dorota Nowakowska, Marek Kaliszuk, Artur Chamski, Elżbieta Romanowska, Maciej Damięcki, Joanna Żółkowska, Robert Wabich, Sławomir Zapała

Przyznam, że nie wszystkich znam. Ale ja też chodzę na różne premiery i czy mnie znają? W sumie to wydaje mi się ciekawa i pożyteczna informacja, którą powinny upubliczniać inne teatry – nawet te, co nie grają komedii. Do zaproszeń na premiery powinna być załączana lista widzów. Oczywiście po latach doświadczeń mogę przeczuwać, kogo zobaczę w danym teatrze, a nawet z kim. Ale czasami zdarzają się niespodzianki.

Rzecz jasna informacja o widzach prywatnego teatru jest chwytem obrotnego działu PR, który w ten sposób przyciąga fotografów i innych tzw. media workers, by z premiery zrobić event towarzyski. My się tu kłócimy o teatr wspólnoty narodowej albo innej, o teatr krytyczny czy metafizyczny, a tymczasem tam o nic innego nie chodzi, tylko o to, kto przychodzi.

Jakby co, to ja będę w najbliższym czasie na dwóch premierach. Ale innych. 

 

1 029 odwiedzin

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.