Do wsi spokojnej, gdzie spędzam urlop, oczywiście dochodzą informacje z Norwegii. W telewizorze jest kilka tylko kanałów, ale wśród nich TVN 24, więc mam obraz medialny tragedii. Nie śledzę rzecz jasna relacji non stop, ale jedna rzecz mnie uderza. Głównym bohaterem przekazów jest sprawca mordu. O nim się mówi nieustannie, opisuje jego życie, osobowość, analizuje motywy postępowania, wczytuje w manifest, który opublikował. Co chwila prezentowane są jego zdjęcia, również te, w których sam się upozował na średniowiecznego krzyżowca i te, w których celuje z ogromnego karabinu niczym Rambo. Pojawiła się już opinia, że facet o blond włosach i „niesamowitych oczach” jest przystojny. Można nawet odnieść wrażenie, że w jakiś niezdrowy sposób ten mężczyzna zaczyna fascynować. Zrobił w końcu coś absolutnie niezwykłego, czego jeszcze nikt nie dokonał. W dodatku zimna krew, spokój, z jakim sam zabił 90 osób niektórym komentatorom pozwala stwierdzić, że nie jest chory psychicznie. Zaczyna urastać do romantycznego bojownika „sprawy” w świecie, który kompletnie się zdegenerował. Ten świat tak skretyniał, że za chwilę Norweg stanie się idolem, będą o nim powstawać piosenki i filmy, a jego podobizny pojawią się na t-shirtach.
Tak kształtuje się „narracja” medialna. Natomiast zniknęły z niej ofiary. O nich bardzo niewiele się mówi. One są tylko składową liczby zamordowanych. Nie poznaliśmy ich imion, ani nazwisk, ani zdjęć, ani wieku (poza informacją ogólną, że byli młodzi). A przecież każdy z tych ludzi miał swoje życie. Może nie było ono tak ciekawe jak sprawcy mordu, ale jednak było. Może mieli jakieś talenty, jakieś umiejętności, jakieś marzenia, które już się nie zrealizują. Pozostawili też bliskich, którzy teraz rozpaczają. Nie byli tak „bohaterscy” jak mężczyzna, który ich zabijał, skoro według relacji świadków błagali go o litość przed śmiercią. A więc tak bardzo się bali, a on się nie bał. Oni już teraz występują w telewizji jako anonimowa grupa na zawsze połączona z katem, a on jest indywidualny – budzący ciekawość. Oni już nic nie powiedzą, on pewnie będzie jeszcze wiele mówił, a każdą wypowiedź przekażą media.
Racja, to chore…