Bardzo smutna wiadomość o śmierci Adama Hanuszkiewicza. Parę tygodni temu dzwoniłem do niego w jakiejś sprawie. – Wie pan, ja już nie wychodzę z domu – powiedział. Ja oczywiście wiedziałem o tym, ale ten telefon miał być tylko znakiem pamięci. W ostatnich latach wycofał się z jakiejkolwiek aktywności. Być może to utrata teatru sprawiła tę depresję. Przecież całe życie robił teatr, reżyserował nieustannie, był dyrektorem teatrów, występował. Teatr był jego życiem. Kiedy zabrakło teatru, to co mu zostało?
Jak człowiek człowiekowi, Panu Hanuszkiewiczowi z serca współczuję. Jako widz pomyślałem: może i lepiej, ze kolejnego teatru nie zamieniono w hospicjum, jak to się stało z Ateneum.