Glińska bierze Studio

A więc w sposób zaskakujący stało się to, czego od dawna oczekiwano. Agnieszka Glińska mogła objąć dyrekcję właściwie każdego warszawskiego teatru i w kilku już ją widziano, ale została akurat w tym, w którym pewnie najmniej jej się spodziewano. Ależ ten dyr. Kraszewski to jednak ma głowę. Siedzi w swoim biurze i duma nad stołecznymi teatrami niczym jaki Karpow nad partią szachów. Przestawia figury, tę zwali, tu zrobi roszadę, tej nie rusza. A co jeszcze wymyśli?

Oczywiście wyborowi Glińskiej należy przyklasnąć. Agnieszka ma wiele atutów, ale stoi przed nią ogromne wyzwanie. Robiła do tej pory dobre przedstawienia w różnych teatrach, budowała swój dorobek, a teraz musi stworzyć dobry teatr. Zadanie jest tym trudniejsze nie tylko z powodu wieloletniej zapaści Studia. W Glińskiej pokładana jest nadzieja, że wreszcie spełni marzenie o tzw. teatrze środka z prawdziwego zdarzenia, z dobrą literaturą i z dobrym aktorstwem. Marzenie o współczesnym teatrze dramatycznym dla ludzi. Gdyby Glińska robiła teatr postdramatyczny niewątpliwie miałaby o wiele łatwiej…

Czy misja Glińskiej się powiedzie? – zobaczymy. Pozostają jednak pytania o to, co ta zmiana dyrekcyjna może oznaczać dla innych teatrów? Czy decyzja o powierzeniu Glińskiej Studia wpisuje się w jakiś plan? Nie wiadomo przecież, co będzie z Teatrem Dramatycznym, w którym kończy się kadencja Pawła Miśkiewicza? To przyszłość tej sceny powinna być przez Biuro Kultury w pierwszym rzędzie określona. Czy na prawdzie polegają pogłoski o połączeniu wszystkich teatrów w Pałacu Kultury? Jeśli takie przymiarki są prowadzone (a byłyby to bardzo poważnie skutkujące zamierzenia), to czy nie powinna się odbyć na ich temat publiczna dyskusja? Być może dyrektor Kraszewski lubi sam ze sobą grać w szachy, ale szachownica nie jest jego prywatną własnością. Ostatnio modne stało się hasło demokracji deliberatywnej. Nie wiem, czy dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy o nim słyszał?

 

581 odwiedzin

One Comment

  1. Rozumiem, że z tą „głową” Kraszewskego to ironia (tak, jak z „deliberatywną” demokracją to nawet nie oksymoron, tylko zwykły nonsens), bo on tylko przestawia, co mu karzą; czlowiek doskonale bez właściwości.Niestety powtarzasz głupstwa o „wypośrodkowanym” teatrze Agnieszki. Ona się, przede wszystkim, rozwija (tzn. zmieniła się od czasów powiedzmy Powszechnego), poza tym dba i potrafi wyegzekwować jakość. A gdyby ulegała „post”-duractwu, to łatwiej by jej było po gazetach (Gazecie?), bo ludzie już się od tego odwracają czterema literami… Prowadzenie teatru to nie udział w festiwalu…Problem jest w Dramatycznym, gdzie spalona ziemia i pomysły pana Mareczka przekraczają dozwolone rozsądkiem granice. Glińska sobie poradzi.(www.jacekrzysztof.blog.onet.pl)

    Reply

Dodaj komentarz

Oznaczone pola są wymagane *.